JAKOB BÖHME
PONOWNE
NARODZINY
Według wydania K. W. Schleblera
JAKOB BÖHMES SÄMTLICHE WERKE, 7 tomów
Leipzig 1832-34
Rozdz. I, II tłum. Jerzy Kałążny
Rozdz. III, IV, V tłum. Andrzej Pańta
Rozdz. VI z tomu XIII A. Mickiewicz, Dzieła,
Warszawa 1955
SPIS
TREŚCI
I Przedmowa autora tej księgi do łaskawego
czytelnika skierowana
II
O badaniu boskiej istoty w naturze
III
Mysterium Pansophicum czyli dokładna relacja o ziemskim i niebiańskim misterium
IV Sex Puncta Mystica czyli zwięzłe
wyjaśnienie sześciu punktów mistycznych
V
De Regeneratione czyli o nowych, powtórnych narodzinach
VI
Adam Mickiewicz o Jakobie Böhme
I
PRZEDMOWA AUTORA TEJ KSIĘGI DO ŁASKAWEGO
CZYTELNIKA SKIEROWANA
Porównuję
- o łaskawy czytelniku - całą filozofię, astrologię i teologię wraz z ich matką
do szlachetnego drzewa, co rośnie w pięknym ogrodzie. Oto ziemia, w której owo
drzewo stoi, daje mu nieustannie soki, z których czerpie ono swą jakość życia;
drzewo natomiast rośnie samo w sobie z soków ziemi, ciągnie w górę i
rozpościera swe gałęzie. A tak, jak ziemia używa swej siły, aby drzewo rosło i
mężniało, tak i drzewo natęża wszystkie moce swych gałęzi, bowiem pragnie wydać
wiele dobrych owoców.
Jeśli
drzewo rodzi niewiele owoców, a przy tym są one całkiem maleńkie i robaczywe,
to winę ponosi nie wola drzewa, które jakoby rozmyślnie pragnęło wydawać złe
owoce, podczas gdy jest ono szlachetnym drzewem dobrej jakości; winne są częste
i silne ataki zimna, gorąca, zarazy1, gąsienic i robactwa, bowiem
tym, co je psuje i sprawia, że rodzi mało dobrych owoców, jest jakość, co z
gwiazd do otchłani strącona została.
Drzewo
ma to do siebie, że im większe i starsze, tym słodsze wydaje owoce. W młodości
rodzi ich niewiele, gdyż sprawia to dzika i nieokrzesana ziemia oraz nadmiar
wilgoci w drzewie; a choćby zakwitło przepięknie, to i tak większość jabłek z
niego opadnie, chyba że rośnie ono na bardzo dobrym gruncie.
Drzewo
ma w sobie dobrą jakość słodką oraz trzy inne jakości, które są mu przeciwne:
gorzką, kwaśną i cierpką. Jakie jest drzewo, takie będą też jego owoce, gdy je
słońce uczyni i słodycz napełni, aż staną się bardzo smaczne; owoce jego muszą
ponadto przetrwać deszcze, wichury i burze.
A
gdy drzewo się zestarzeje tak bardzo, że soki nie dotrą więcej do wyschniętych
konarów, jego pień, a nawet korzenie wypuszczą wiele zielonych pędów; upiększą
one stare drzewo, które - zanim się zestarzało - było tak samo pięknym,
zielonym pędem i drzewkiem. Natura bowiem albo soki bronią się tak długo, aż
pień uschnie zupełnie; wtedy drzewo się ścina na opał.
A
teraz zapamiętaj, co oznacza ta przypowieść. Ogród, w którym rośnie drzewo, to
świat, grunt to natura, pień drzewa oznacza gwiazdy, gałęzie i konary to
elementy, owoce, które owo drzewo rodzi, to ludzie, natomiast soki w drzewie
oznaczają klarowną boskość. Tak więc ludzie zostali uczynieni z natury, gwiazd
i elementów, ale tak jak w drzewie soki, tak Bóg Stworzyciel panuje we
wszystkim. Natura ma w sobie dwie jakości aż po dzień Sądu Ostatecznego: jakość
cielesną, niebiańską i świętą oraz jakość wściekłą, piekielną i spragnioną.
Tak
więc jakość dobra jakościuje się i natęża ze wszystkich sił, aby wydać dobre
owoce, i panuje w niej Duch Święty, dając przy tym soki i życie. Jakość zła
natomiast również ze wszystkich sił męczy się2 i pędzi, aby wydawać
ustawicznie złe owoce, a diabeł daje jej soki i ogień piekielny. - Jedna i
druga jakość jest zatem w drzewie natury, a ludzie, co z tego drzewa uczynieni
zostali, żyją między nimi na tym świecie i w tym ogrodzie w wielkim
niebezpieczeństwie; raz opromienia ich blask słońca, to znów smaga ulewa,
wicher albo śnieżyca. To jest: gdy człowiek podnosi swego ducha ku boskości, to
tryska w nim i jakościuje się Duch Święty; jeśli natomiast człowiek pozwoli
swemu duchowi pogrążyć się w tym świecie, w rozkoszy zła, wtedy będzie go
dręczył i zawładnie nim diabeł, i tryśnie w nim diabelska posoka. A gdy
człowiek pozwoli, aby nim diabeł wraz ze swą trucizną zawładnął, stanie się z
nim jak z jabłkiem, co robaczywieje, opada i gnije, gdy dotknie je mróz, żar
bądź zaraza.
Tak
jak w naturze, tak i w człowieku jest, płynie, i panuje dobro i zło. Człowiek
jest bowiem dzieckiem Bożym, co z najlepszego rdzenia natury uczynione zostało,
aby panować w tym, co dobre i przezwyciężać to, co złe. Chociaż czepia się go
także i zło, tak jak w naturze zło czepia się dobra, to przecież potrafi on owo
zło pokonać; gdy podnosi swego ducha w Panu, to tryska w nim Duch Święty i
pomaga mu zwyciężyć.
Tak
jak w naturze jakość dobra jest władna zwyciężyć jakość złą, bowiem pochodzi
ona od Boga i panuje w niej Duch Święty, tak jakość wściekła ma moc zwyciężania
w złej duszy, gdyż diabeł jest potężnym władcą wściekłości i jej panem po
wszystkie wieki. - Przez upadek Adama i Ewy człowiek sam się strącił we
wściekłość, która obarczyła go zła brzemieniem; a gdyby nie to, jego źródło i
popęd byłyby tylko w tym, co dobre. Tymczasem jednak są one w jednym i drugim,
i jak powiada św. Paweł w Liście do Rzymian: “Czyż nie wiecie, że jeśli się
oddajecie jako słudzy w posłuszeństwo, stajecie się sługami tego, komu
jesteście posłuszni, czy to grzechu ku śmierci, czy też posłuszeństwa Bogu ku
sprawiedliwości?”3. Skoro jednak człowiek ma popęd w jednym i
drugim, może więc sięgać do nich wedle woli; żyje on bowiem na tym świecie
między obiema jakościami: dobrą i złą, i obie jakości są w nim samym; a w
której moc popadnie, ta siła - święta bądź piekielna - nim zawładnie. Chrystus
bowiem powiada: “Ojciec mój chce dać Ducha Świętego tym, którzy go o to
poproszą”4. Również w ten sposób Bóg nakazał człowiekowi dobro i
zakazał mu czynienia zła; także w ten sposób, że mu codziennie dobro głosić i
innych do jego czynienia nakłaniać rozkazał. Widzimy więc wyraźnie, że Bóg nie
chce zła, ale pragnie, aby przyszło jego królestwo i stała się wola jego jako w
niebie tak i na ziemi.
Ponieważ
jednak człowiek zatruty jest grzechem, przez co włada nim jakość zarówno
wściekła, jak i dobra, a ponadto - na wpół martwy i pozbawiony krzty
zrozumienia [mit grossem Unverstande] - nie jest w stanie poznać ani Boga,
swego Stwórcy, ani natury i jej działania, dlatego też natura od początku aż po
dzień dzisiejszy obraca swój największy wysiłek, a Bóg przeznaczył na ten cel
swego Ducha Świętego, aby nieustannie rodzić i na wszelkie sposoby kształtować
ludzi mądrych, pobożnych i rozumnych, którzy nauczą się rozpoznawać zarówno
naturę, jak też Boga Stworzyciela, którzy dzięki ich pismom i naukom zawsze
światłem świata byli. Po to Bóg ustanowił kościół na ziemi ku swojej wiecznej chwale;
przeciwko temu powstał i srożył się diabeł, niszcząc niejedną szlachetną gałąź
przez wściekłość w naturze, której jest panem i Bogiem.
Jeśli natura często stwarzała uczonego,
rozumnego człowieka obdarzonego pięknymi talentami, to diabeł czynił najusilniejsze
starania, aby owego człowieka uwieść za pomocą uciech cielesnych, pychy oraz
żądzy bogactwa i władzy. Tak oto diabeł opanowywał człowieka, a jakość
wściekła zwyciężała jakość dobrą; z jego rozumu, sztuki i wiedzy wyrastały
kacerstwo i błąd, które prawdzie urągając, wielkie pomyłki na ziemi spowodowały
i dobrze się zastępom piekielnym przysłużyły. Zła Jakość w naturze walczyła
bowiem od zawsze z jakością dobrą, wznosząc się i psując niejeden szlachetny
owoc w łonie matki, jak to jasno widać po raz pierwszy u Kaina i Abla, którzy
wyszli z ciała jednej matki. Pyszny Kain od urodzenia gardził Bogiem, Abel
natomiast był człowiekiem skromnym i bogobojnym. To samo dostrzegamy w trzech
synach Noego, jak też w Abrahamie i Izaaku, i Ismaelu, osobliwie jednak w
Izaaku z Ezawem i Jakubem, którzy już w łonie matki trącali się i mocowali ze
sobą, na co Bóg rzekł: Jakuba ukochałem, a Ezawa znienawidziłem5.
Nie inaczej działo się też w naturze, gdzie obie jakości zmagały się gwałtownie
ze sobą.
Gdy bowiem Bóg burzył się w naturze,
chcąc objawić się światu przez pobożnego Abrahama, Izaaka i Jakuba i ustanowić
na ziemi kościół ku swojej chwale, w tym samym czasie szalała w naturze złość l
jej władca Lucyfer. Ponieważ w człowieku było dobro i zło, dlatego mogły nim
władać obie te jakości; z tego też powodu z jednej matki zrodził się
równocześnie człowiek zły i człowiek dobry. Tak więc zarówno na tym (erste),
jak i na drugim świecie widać wyraźnie aż po kres naszego czasu, jak królestwo
niebieskie i piekielne bezustannie i na wszelkie sposoby zmagały się ze sobą w
naturze i jakie wysiłki czyniły, niby niewiasta w połogu. Widać to najwyraźniej
u Adama i Ewy, którzy mieli przejść próbę wytrwałości w jakości dobrej, w
anielskiej naturze [Art] l postaci; rosło w raju drzewo obu jakości: dobrej i
złej, a Stwórca zabronił Adamowi i Ewie spożywania jego owoców. Lecz zła jakość
w naturze zmogła jakość dobrą i rozbudziła w Adamie i Ewie żądzę skosztowania
obu owoców. Dlatego w okamgnieniu przybrali zwierzęcą naturę [Art] i postać, l
jedli owoce z drzewa zła i dobra, ł musieli się na zwierzęcy sposób rozmnażać
i tak żyć, i zmarniał niejeden szlachetny pęd, przez nich zrodzony. Widać potem
działanie Boga w naturze, gdy na ten świat przyszli święci ojcowie: Abel, Set,
Enosz, Kenan, Mahalalel, Jered, Henoch, Matuzalem [Metuszelach], Lamech i
święty Noe;
objawili oni światu imię Pańskie i
głosili pokutę, bowiem powodował nimi Duch Święty. Ale w naturze działał także
bóg piekieł, przez co rodzili się szydercy i gardziciele, a jako pierwszy z
nich Kain i jego potomstwo; l stało się z tym światem to, co dzieje się z
młodym drzewem, które wprawdzie rośnie, zieleni się l pięknie kwitnie, lecz z
powodu swej dzikiej natury daje mało dobrych owoców. Tak więc natura dawała na
tym świecie mało dobrych owoców, choć równie pięknie rozkwitała w sztuce
doczesnej i przepychu; nie mogło to bowiem objąć Ducha Świętego, który wtedy i
teraz działał w naturze. Dlatego powiedział Bóg: żałuję, że stworzyłem ludzi6
i poruszył naturę, Iżby wyginęło wszystko, co żyje w suchości, oprócz korzenia
i pnia, które pozostały; i użyźniwszy glebę pod dzikim drzewem, przygotował je
do rodzenia lepszych owoców. Lecz drzewo, gdy się ponownie zazieleniło,
zrodziło raz jeszcze owoce dobre i złe, czyli synów Noego; rychło znaleźli się
szydercy i gardziciele Boga, i było niewiele gałęzi z świętymi, dobrymi owocami,
natomiast inne gałęzie rodziły dzikich pogan.
A gdy Bóg zobaczył, że człowiek obumarł
w swoim poznaniu, znów poruszył naturę i pokazał ludziom, w jaki sposób jest w
niej dobro i zło, aby unikali tego, co złe, i żyli w tym, co dobre; i spuścił
ogień natury na Sodomę i Gomorę, by dać światu straszliwe exemplum. A gdy
ślepota ludzi, którzy nie chcieli nauk Ducha Bożego, brać górę poczęła, dał im
Bóg prawa i pouczenia, jak się zachowywać mają, potwierdzając je cudami i
danymi znakami, aby nie zagasło poznanie prawdziwego Boga. - Ale l tym razem
światło nie rozbłysło, bowiem mrok i wściekłość broniły się w naturze, którą
władał despotycznie ich władca. Mimo to, osiągnąwszy swój wiek średni, drzewo
natury podniosło się l wydało trochę łagodnych, słodkich owoców na znak, że
odtąd smaczne owoce rodzić będzie. Wtedy to słodki jego konar zrodził
pobożnych proroków, którzy nauczali i głosili nadejście światła, co kiedyś
wściekłość w naturze pokona. Tak oto wśród pogan rozbłysło naturalne światło,
iż poznali naturę i jej działanie, aczkolwiek było to tylko światło w dzikiej
naturze, a nie światło świętości. Dzika natura bowiem nie została jeszcze
pokonana, a światło i ciemność dopóty się ze sobą pasowały, dopóki słońce nie
wzeszło i swoim żarem nie zmusiło drzewa, iżby wydało miłe, słodkie owoce, to
znaczy - nim nie wyszedł książę światła z serca Boga i nie stał się człowiekiem
w naturze, zmagając się z nią w swym ludzkim ciele i w mocy boskiego światła.
Ta oto książęca i królewska gałąź
wyrosła w naturze i stała się drzewem rozpościerającym swe konary od Wschodu
do Zachodu i całą naturę obejmującym; zmagało się ono i walczyło z
wściekłością, co była w naturze, i z jej księciem, a pokonawszy go,
zatryumfowało jako król natury i wzięło księcia wściekłości do niewoli w Jego
własnym domu. Psalm 68. A gdy to się stało, z królewskiego drzewa, co rosło w
naturze, wyrosło wiele tysięcy legionów wybornych, słodkich pędów, wszystkie
zaś miały zapach i smak wspaniałego drzewa. A choć smagały je ulewy, śnieżyce,
grad i niepogoda, przez co niejedna gałązka została złamana i odpadła od pnia,
to nieustannie wyrastały nowe pędy. Wielką niepogodę z gradobiciem, piorunami,
błyskawicami l ulewami wzburzyła w naturze wściekłość i jej władca po to
właśnie, aby odłamać z dobrego drzewa wiele wspaniałych gałązek. Ale nawet
odłamane gałązki smakowały tak powabnie, słodko i rozkosznie, że ani język
ludzki, ani anielski tego wysłowić nie zdoła; miały one bowiem w sobie wielką
siłę i cnotę, które zdrowiu dzikich pogan służyły. Poganin, który skosztował
pędów owego drzewa, stawał się wolny od dzikości natury, w której się urodził,
i sam był słodką gałązką wybornego drzewa, zielenił się na nim i dźwigał
pyszne owoce jak królewskie drzewo. Wielu pogan spieszyło więc pod wyborne drzewo,
gdzie leżały świetne gałązki, oderwane przez wichry, mocą księcia ciemności
wzburzone; a który poganin powąchał taką oderwaną gałązkę, ten był uzdrowiony
z dzikiej wściekłości, którą miał w sobie od urodzenia. A gdy ujrzał książę
ciemności, że poganie zabiegają gorliwie wcale nie o drzewo, a właśnie o owe
gałązki, i gdy dostrzegł swą wielką stratę i szkodę, poniechał wzniecania burz
na wschodzie l południu, i postawił pod drzewem przekupnia, aby zebrał
gałązki, które odpadły od wybornego drzewa. A gdy nadeszli poganie pytając o
dobre i krzepiące gałązki. przekupień zaoferował im je za pieniądze, aby mieć
lichwę z wybornego drzewa. Tego bowiem żądał od niego książę wściekłości za to,
że drzewo to wyrosło w jego krainie i zepsuło jego grunt [Acker]
Zobaczywszy, że owoce wspaniałego drzewa
można nabywać za pieniądze, zbiegli się tłumnie do kramarza l kupowali owoce
drzewa, a przybywali z wysp dalekich l z samego kraju świata. A gdy kramarz
spostrzegł, ile towar jego Jest wart i jaki jest miły. wymyślił podstęp, aby
swemu panu przysporzyć bogactwa; rozesłał więc kupców do wszystkich krajów,
iżby oferowali jego towar na sprzedaż bardzo go zachwalając. Ale zaczął ów
towar fałszować i sprzedawać jako dobre owoce takie, których nie zrodziło
drzewo, a wszystko po to, aby powiększyć bogactwo swego pana.
Wszyscy poganie, mieszkańcy wszystkich
wysp i ludy ziemię zamieszkujące wyrośli z dzikiego drzewa, co było zarazem
dobre l złe; przez to byli na wpół ślepi l nie widzieli dobrego drzewa, co swe
konary rozpościerało od wschodu do zachodu. Inaczej bowiem nie kupowaliby
sfałszowanego towaru. Lecz nie znając wspaniałego drzewa, co przecież rozpościerało
swe gałęzie nad nimi wszystkimi, podążali za kramarzami, kupując wymieszany i
sfałszowany towar jako dobry w mniemaniu, że służy on ich zdrowiu. Ponieważ
jednak tak bardzo pożądali dobrego drzewa, które przecież ponad nimi wszystkimi
się wznosiło, wielu z nich ozdrowiało dzięki tej ogromnej ochocie i pożądaniu,
które pod owo drzewo zanosili. Albowiem to nie fałszowany towar kramarza, lecz
unoszący się nad nimi zapach drzewa uzdrawiał ich z ich wściekłości i dzikiego
urodzenia; i działo się tak przez długi czas.
A gdy książę ciemności, która jest
źródłem wściekłości, zła i zepsucia, ujrzał, że zapach wspaniałego drzewa
uzdrawia ludzi od jego trucizny i dzikiej natury [Art], wpadł w gniew i
zasadził na północy dzikie drzewo, które wyrosło z wściekłości natury, i kazał
ogłosić: oto jest drzewo życia; kto z niego jeść będzie, ten ozdrowleje i
wiecznie żyć będzie! A miejsce to, gdzie rosło dzikie drzewo, samo było dzikie,
a ludy tamtejsze ani wówczas, ani dziś jeszcze nie poznały prawdziwego światła
Bożego; drzewo to wyrosło na górze Hagar, w domu szydercy Ismaela.
A gdy zakrzyknięto: oto jest drzewo
życia!, pospieszyły dzikie ludy, co nie z Boga, lecz z dzikiej natury
zrodzonymi były, do owego dzikiego drzewa i je ukochały, i spożywały owoce
jego. A drzewo rosło i potężniało od soku wściekłości w naturze, i rozpościerało
swe konary od północy aż do wschodu l zachodu; skoro miało swe źródło l
korzenie w dzikiej naturze, która była zarazem zła i dobra, takie też były
jego owoce. Ponieważ wszyscy ludzie w owej okolicy wyrośli z dzikiej natury,
drzewo, co ich wszystkich przerosło, stało się tak wielkie, że swymi konarami
sięgnęło godnej krainy pod drzewem świętym.
A ta była przyczyna, że drzewo dzikie
tak potężnie wyrosło: ludy spod drzewa dobrego podążyły wszystkie za kramarzami
sprzedającymi fałszowany towar i spożywały fałszywe, zarówno złe jak i dobre
owoce w mniemaniu, że od nich uzdrowionymi będą, a przez to porzuciły drzewo
święte, dobre i mocarne. Tymczasem ludzie, coraz bardziej ślepił, słabli,
tracili siły i nie mogli zabronić dzikiemu drzewu na północy, aby więcej nie
rosło. Byli bowiem zbyt wyczerpani i o wiele za słabi. I chociaż widzieli, że
jest to drzewo dzikie i złe, to Jednak byli zbyt wyczerpani l słabi, i nie
mogli zabronić mu wzrostu. Gdyby nie pospieszyli byli za kramarzami z ich
fałszowanym towarem i spożywali nie fałszywe owoce, lecz owoce wspaniałego
drzewa, byliby nabrali mocy do stawienia oporu dzikiemu drzewu. Skoro jednak
rzucili się za dziką naturą rodzaju ludzkiego w miłą ich sercom obłudę, dzika
natura zawładnęła także nimi, a dzikie drzewo wyrosło wysoko i szeroko ponad
nich, psując ich swoją dziką siłą. Albowiem książę wściekłości w naturze dał
drzewu swą moc psucia ludzi, którzy zakosztowali dzikich owoców kramarza. A gdy
opuścili drzewo życia szukając -jak matka Ewa w raju - własnej mądrości,
zawładnęła nimi wrodzona jakość, i popadli w ostry obłęd, jak o tym pisze św.
Paweł w Drugim Liście do Tesaloniczan .
I wszczął książę wściekłości wojnę, i
wzniecił zawieruchy, które z dzikiego drzewa na północy runęły na ludy nie z
dzikiego drzewa zrodzone, a wyczerpane i słabe ludy runęły powalone nawałnicą,
co z dzikiego drzewa się poczęła.
A przekupień pod dobrym drzewem mamił
ludy z południa i zachodu, i z północy, a zachwalając usilnie swój towar,
oszukiwał podstępnie ludzi prosto-dusznych, zaś z ludzi mądrych czynił swych
przekupniów i kramarzy, którzy także mieli z tego swoją korzyść; doprowadził w
końcu do tego, że nikt już naprawdę nie widział ani nie rozpoznawał świętego
drzewa, a cała kraina stała się jego własnością. Kazał wówczas ogłosić, co
następuje: “Jam jest pniem dobrego drzewa l stoję na jego korzeniu, l zostałem
zaszczepiony na drzewie życia. Kupujcie mój towar, który wam sprzedaję, on
bowiem was z dzikiego urodzenia waszego uzdrowi i żyć wiecznie będziecie. Oto
wyrosłem z korzenia dobrego drzewa i mam owoc świętego drzewa w swojej mocy;
siedzę na stolcu Bożej siły l mam władzę tak w niebie, jak i na ziemi:
przychodźcie do mnie i kupujcie za pieniądze owoce życia!"
I przybiegły wszystkie ludy, kupowały i
spożywały je aż do zatraty. Wszyscy królowie z południa, zachodu l północy,
którzy skosztowali owoców kramarza, żyli w wielkiej bezsile; albowiem dzikie
drzewo z północy rozrastało się nad nimi coraz bardziej, niszcząc ich przez
długi czas. I był na ziemi czas marny, gdy nic nie było, świat się bowiem
zatrzymał, lecz ludzie sądzili, że jest to dobry czas - tak bardzo zaślepił ich
przekupień pod drzewem.
Tymczasem na zachodzie nędza i ślepota
ludzi wzbudziły litość Boga i ponownie poruszyły dobre drzewo, wspaniałe,
boskie drzewo dźwigające owoc życia; i wyrosła z niego tuż przy korzeniu gałąź,
co się zazieleniła; i był jej dany sok drzewa i Duch; a Duch mówił językami,
pokazywał każdemu prześwietne drzewo, l rozbrzmiewał głos jego w wielu
odległych krainach. - I rzucili się ludzie, aby zobaczyć i usłyszeć, cóż to
takiego. I pokazano im wspaniałe i zacne drzewo życia, z którego ludzie jedli
na początku l byli oswobodzeni z dzikości ich urodzenia. Bardzo się uradowali
i z ogromną radością jedli z drzewa życia, które dało im wytchnienie i nowe
siły, i śpiewali nową pleśń o prawdziwym drzewie życia, i - wyzwoleni od
dzikości urodzenia — znienawidzili przekupnia, jego kramarzy i fałszowany
towar. - Przybyli wszyscy głodni i spragnieni drzewa życia, zasiedli w prochu,
a pożywiwszy się drzewem świętym, ozdrowleli z dzikości urodzenia i
wściekłości natury, w której żyli, i zostali zaszczepieni na drzewie życia.
Nie przybyli tylko wszyscy kramarze
przekupnia l ich obłudnicy, którzy zebrali skarby, sprzedając po lichwiarsku
sfałszowany towar; albowiem pogrążyli się oni w nierządzie Uchwiarstwa l
obumarli w śmierci, i żyli w dzikiej naturze; powstrzymały ich lęk i odkryta
hańba, że tak długo uprawiali bezrząd z kupcem i zwodzili na manowce dusze
ludzkie, rozgłaszając, jakoby byli zaszczepieni na drzewie życia l jakoby
żyli w Bożej sile i w pobożności, oferując na sprzedaż owoc życia. Wobec
oczywistych dowodów ich hańby - oszustwa, chciwości i łajdactwa - zamilkli,
pozostali tam, gdzie byli i wstydzili się, zamiast czynić pokutę za swoje
okrucieństwa i bezbożność, i udać się wraz z głodnymi i spragnionymi do źródła
wiecznego życia: dlatego umarli z pragnienia, a ich wieczysta męka staje się
coraz dotkliwsza l dręczy ich sumienie.
A gdy handlarz fałszowanym towarem
obaczył. że jego oszustwo wyszło na jaw, wpadł w wielki gniew i zwątpienie;
zwrócił łuk swój przeciw ludowi pobożnemu, który nie chciał kupować jego
towaru, l zabiwszy wielu ludzi, znów bluźnił przeciw zielonej gałęzi, co wyrosła
z drzewa życia. Ale Archanioł Michał, który stoi przed Bogiem, przyszedł i
zwyciężył go, broniąc ludu pobożnego.
Gdy książę ciemności ujrzał upadek swego
handlarza, a jego oszustwo wyszło na jaw, wzniecił w dzikim drzewie na północy
zawieruchę przeciwko ludowi pobożnemu, a handlarz z południa pospieszył jej z
pomocą; lud pobożny natomiast bardzo urósł w siłę. I tak, jak było na początku,
gdy święte i wspaniałe drzewo urosło, zwyciężając wściekłość w naturze i jej
księcia, tak stało się i teraz.
A gdy lud cały ujrzał drzewo szlachetne
i święte, jak się nad ludami wszystkimi wraz ze swym smakiem rozpościera, iżby
mógł jeść z niego każdy wedle własnej woli, stracił ochotę spożywania owoców
jego i zapragnął skosztować korzeń drzewa; ludzie mądrzy i rozumni szukali
korzenia l kłócili się o niego.
Lecz książę ciemności miał w zamyśle coś
innego, aniżeli korzeń i drzewo. Widząc bowiem, że ludzie nie chcieli już jeść
z dobrego drzewa, ale spierali się o jego korzeń, spostrzegł widocznie, że
stali się słabi i bezsilni, l że znów zawładnęła nimi dzika natura. Dlatego też
nakłonił ich do pychy, iżby każdy jeden uważał, że to on posiadł ów korzeń, i
że jemu należą się posłuch i uważanie. I zbudowali pałace, służąc potajemnie
bożkowi Mamonowi, co wzburzyło ludzi świeckich [Laienstand], i żyli żądzami
ciała, w pożądliwości dzikiej natury, folgując w nadmiarze brzuchowi; i zdali
się na owoc drzewa, które, rozpościerając się nad nimi wszystkimi, obiecywało
uzdrowienie także tym, którzy popadli w zepsucie. Tymczasem służyli wedle
popędu dzikiej natury księciu ciemności, a wspaniałe drzewo było im tylko
przykryciem; wielu z nich żyło niczym dzikie zwierzęta, wiodąc żywot w pysze,
zbytku i przepychu; bogacz tuczył się potem i znojem biedaka l jeszcze go do
wysiłku przymuszał.
Wszystkie złe uczynki stały się dzięki
podarkom dobre; prawa wypływały ze złej jakości w naturze; każdy pożądał wiele
pieniędzy i dóbr wszelakich, i był żądny zbytku i blichtru. Dla nikczemnika nie
było żadnego ratunku; łajania, przekleństwa i krzywoprzysięstwo nie uchodziły
za występek i pławiły się w jakości wściekłej jako świnia tarzająca się w
łajnie. To czynili pasterze ze swymi owcami, a z szlachetnego drzewa nie
zachowali nic prócz jego nazwy; owoce, siła i życie drzewa musiały bowiem służyć
jako przykrycie ich grzechów. Tak więc cały świat, prócz maleńkiej grupki
[ludzi - przyp. tłum. ] zrodzonych pośród cierni ze wszystkich ludów ziemi od
wschodu do zachodu, żył w wielkim utrapieniu i wzgardzie. Wszyscy bez różnicy
żyli w niemocy, w popędzie dzikiej natury, i tylko maleńka grupka spośród
wszystkich ludów została uratowana. Stało się więc to samo, co przed potopem,
zanim szlachetne drzewo w naturze nie wzeszło.
Ponieważ ludzie na końcu tak bardzo
pożądali korzenia drzewa, tajemnica i misterium dotąd w ukryciu przed ludźmi
mądrymi i rozumnymi pozostaje, i nie rozproszy się jej mrok na wysokościach,
lecz w otchłani i w wielkiej prostocie, tak jak szlachetne drzewo wraz z jego
rdzeniem i sercem zawsze przed ludźmi w świecie obytymi [Weitkluge] ukryte
było; a gdy sądzili oni, że stoją na drzewa korzeniu i jego wierzchołka
sięgają, nie było to przecież niczym więcej, jak tylko złudną mgłą, co ich oczy
zasnuwała.
A szlachetne drzewo w naturze tak na
początku. jako i dzisiaj wysiłki ogromne czyniło, aby się objawić wszystkim
ludom, językom i mowie wszelkiej; diabeł natomiast wściekał się l szalał w
dzikiej naturze, l bronił się niby rozwścieczony lew. Jednakże szlachetne
drzewo rodziło w miarę upływu czasu coraz słodsze owoce, i coraz wyraźniej się
objawiało mimo wściekłości i szaleństwa diabła, aż w końcu nastała jasność.
Albowiem na korzeniu szlachetnego drzewa wyrósł pęd zielony i korzeń ów
otrzymał soki i życie, i dany mu był duch drzewa, który opromienił szlachetne
drzewo swą wspaniałą siłą i mocą, i takoż naturę, w której owo drzewo
wzrastało.
A gdy to się stało, rozwarły się w
naturze wrota do poznania obu jakości: złej l dobrej, i objawiło się wszystkim
ludziom na ziemi niebieskie Jeruzalem oraz królestwo piekieł. I rozeszły się
światło i głos na cztery świata strony, a fałszywy kupiec z południa ujawnił
się całkowicie; znienawidzili go jego ludzie [Seine] i wyplenili do szczętu.
A gdy to się stało, uschło także dzikie
drzewo na północy, a lud wszelki nawet na najdalszych wyspach święte drzewo
podziwiał. I ujawnił się książę ciemności, odkryto jego tajemnice, a wszyscy
ludzie na ziemi ujrzeli l poznali jego hańbę, szyderstwo l zepsucie, albowiem
stało się światło. Lecz było tak tylko przez czas krótki, bo oto ludzie
porzucili światło l żyli w żądzy ciał swoich ku zepsuciu (zmierzając - przyp.
tłum.]; albowiem tak jak rozwarły się wrota światła, tak i wrota ciemności
stanęły otworem, i wychodziły z nich obu siły rozmaite i przeróżne sztuki.
Jako że ludzie żyli od początku w
gąszczu dzikiej natury, tylko na rzeczy ziemskie zważając, tak więc na końcu
nie mogło być lepiej, ale tylko gorzej. Wiele gwałtownych burz przeciwko
wschodowi i północy pośrodku tego czasu na zachodzie roznieconych zostało; z
północy natomiast runęła na święte drzewo rwąca rzeka, niszcząc wiele jego
gałęzi, a pośrodku rzeki stało się światło i uschło dzikie drzewo na północy. I
rozgniewał się książę ciemności w wielkiej pożądliwości natury; albowiem
wzburzone, święte drzewo w naturze chciało się podnieść l zapalić w uwielbieniu
świętego. Bożego majestatu, i zrodzić z siebie złość, która tak długo była mu
przeciwna i przeciwko niemu walczyła. Równie srogo wzburzyło się drzewo ciemności,
wściekłości i zepsucia, które wkrótce zapalonym być miało, i wyruszył z niego
książę ze swymi legionami. aby zniszczyć szlachetny owoc dobrego drzewa. - I
było okropnie w jakości wściekłej, w której mieszka książę ciemności; mówiąc
ludzkim językiem -było to jak nadciągająca, okropna burza, co przeraża mnogimi
błyskawicami i straszną wichurą. Natomiast w jakości dobrej, w której stało
święte drzewo życia, było całkiem przyjemnie, słodko l rozkosznie, niczym w
królestwie radości. Jedno i drugie burzyło się przeciw sobie tak gwałtownie,
że zapłonęły w mgnieniu oka cała natura i obie jakości.
Ogień Ducha Świętego zapalił drzewo
życia w jego własnej jakości, i płonęła jego jakość w ogniu niebiańskiej
radości w niezbadanym świetle i czystości. W ogniu tym jakościowały się
wszystkie głosy albo niebiańskie radości, które od zawsze były w jakości
dobrej, a światło Trójcy Świętej świeciło w drzewie życia, wypełniając całą
jakość, w której to drzewo stało.
A drzewo jakości wściekłej, która jest
inną częścią natury, także zostało zapalone i płonęło płomieniem piekielnym w
ogniu gniewu Bożego, a źródło wściekłości wezbrało aż do wieczności, a książę
ciemności pozostał wraz ze swoimi legionami w jakości wściekłej jako w swoim
królestwie. Przeminęła w tym ogniu ziemia, gwiazdy i elementy; każde bowiem
spłonęło równocześnie w ogniu swojej jakości l wszystko się rozłączyło.
Albowiem poruszył się Starzec [der Alte], w którym jest cała siła i są
wszystkie stworzenia, l wszystko, co tylko nazwanym być może, a siły nieba,
gwiazd i elementów znów stały się słabe i przybrały taki kształt, jaki miały
przed dziełem stworzenia. Same tylko jakości dobra l zła, które w naturze były
jedna w drugiej, teraz zostały rozłączone, a jakość zła księciu złości i
wściekłości jako wieczne mieszkanie daną była, a to oznacza piekło bądź
odrzucenie, którego jakość dobra w wieczności ani objąć, ani dotknąć nie może,
to zapomnienie dobra wszelkiego w jego wieczności.
W drugiej jakości, co ma źródło w Trójcy
Świętej i ją Duch Święty rozświetla, stało drzewo życia wiecznego. I wyszli z
niej wszyscy ludzie, których lędźwie pierwszego człowieka Adama zrodziły -
każdy z nich w swojej sile i jakości, w jakiej wzrastał na ziemi. Jedli z
dobrego drzewa na ziemi, które się zwie Jezusem Chrystusem, i wytrysnęło w
nich miłosierdzie Boże na radość wieczną, i mieli w sobie siłę jakości dobrej.
Ci zostali przyjęci do jakości dobrej i świętej, śpiewali pieśń ich oblubieńca,
każdy swoim głosem i wedle pobożności swojej.
Także i ci - wśród nich wielu pogan,
ludy wszelkie l ludzie niegodni - którzy w świetle natury l ducha zrodzonymi
byli, a choć na ziemi drzewa życia nigdy nie rozpoznali, to jednak wzrastali w
cieniu jego siły wszystkie ludy ziemi obejmującym, także l cl zostali przyjęci
do tej samej siły, w której wzrastali i którą duch ich był okryty; śpiewali
pieśń swojej siły o szlachetnym drzewie życia wiecznego; każde bowiem [drzewo -
przyp. tłum.] wysławiano wedle jego siły.
I zrodziła święta natura pełne radości,
niebiańskie owoce, a tak jak na ziemi w obu jakościach owoce złe i dobre
zrodziła, tak teraz wydała owoce niebiańskie i pełne radości. A równi aniołom
ludzie Jedli owoce - każdy wedle swojej jakości - l śpiewali pieśń Boga i
pieśń o drzewie życia wiecznego. I było to w Bogu Ojcu niby niebiańska muzyka,
niby radość tryumfująca; albowiem po to wszystkie rzeczy na początku z Ojca
uczynione zostały i tak pozostanie na wieki wieków.
Także l ci, co na ziemi w sile drzewa
gniewu wzrastali, to znaczy ci, którzy - pokonani przez jakość wściekłą -
uschli w złości ich ducha i w grzechach swoich, także i ci - każdy wedle siły
swojej - wyszli [z clenia drzewa - przyp. tłum.] i zostali przyjęci do
królestwa ciemności, a każdy z nich został zaklęty w sile, w | której wzrastał;
ich król zowie się Lucyfer, to znaczy wypędzony ze światłości.
I wydała jakość piekielna owoce, jak to
uczyniła t także na ziemi; ale zrodziła je tylko w swej własnej jakości, bowiem
dobro było od niej oddzielone. A podobni do duchów ludzie oraz diabły jedli
owoce swojej jakości; albowiem tak jak na ziemi ludzie nie są wszyscy w jednej
jakości, lecz się między sobą różnią, tak samo jest z wypędzonymi duchami, z
aniołami i ludźmi w niebiańskiej wspaniałości l tak będzie na wieki wieków.
Amen.
Oto, łaskawy czytelniku, krótka opowieść
o obu jakościach w naturze od początku do końca, a także o tym, jak powstały z
nich oba królestwa: niebieskie i piekielne, a także o tym, jak się ze sobą
zmagają i co się z nimi stanie w przyszłości.
Księdze mojej taki oto nadałem tytuł:
Korzeń albo matka filozofii, astrologii i teologii. Wiedz zatem, o czym owa
księga traktuje.
1. Przez filozofię będzie mowa o Bożej
sile, o tym, czym jest Bóg i w jaki sposób jest w Bożej Istocie natura, gwiazdy
i elementy, a także o tym, skąd rzecz wszelka ma swój początek, jakie są niebo
i ziemia, anioły, ludzie i diabły, jako też niebo i piekło, i wszystko, co
jest elementowe; będzie też mowa o tym, czym są obie jakości w naturze - z
prawdziwego gruntu poznania ducha, w popędzie i wzburzeniu Boga.
2. Przez astrologię będzie mowa o siłach
natury, gwiazd i elementów, o tym, jak z nich wyszły wszystkie stworzenia, jak
owe siły wszystko napędzają, wszystkim rządzą i we wszystkim działają, również
o tym, jak zło i dobro działa poprzez nie w ludziach i zwierzętach, z czego
panowanie zła i dobra nad tym światem i ich w nim obecność wynika, a także o
tym, jak na tym świecie królestwo piekielne i królestwo niebieskie Istnieją. -
A nie jest moim zamiarem, iżbym miał opisywać gwiazd wszystkich przebieg,
miejsce i nazwy, albo to, jakie są ich coroczne koniunkcje, opozycje lub
kwadraty, albo to wszystko, co się dzieje każdego roku i każdej godziny, a co w
ciągu wielu lat przez uczonych, mądrych i rozumnych ludzi dzięki ich pilnym
obserwacjom, uwadze, głębokiemu namysłowi i obliczeniom zbadane zostało.
Zostawiam więc uczonym to, czego sam ani nie studiowałem, ani się nie uczyłem;
albowiem moim zamiarem jest pisać wedle ducha i rozumu, a nie podług oglądu.
3. Przez teologię będzie mowa o
królestwie Chrystusowym, o tym. Jakie ono jest. Jak się przeciwstawia
królestwu piekieł, jak z nim walczy w naturze i spiera się, a także o tym, jak
ludzie dzięki wierze i Duchowi mogą pokonać królestwo piekieł, zatryumfować w
Bożej sile i uzyskawszy zbawienie, odnieść nad nim zwycięstwo; będzie mowa
też o tym, jak człowiek poprzez działanie jakości piekielnej sam się wpędza w
zepsucie, i wreszcie o tym, jaki obrót wezmą sprawy w jednym i drugim
przypadku.
Pierwsza część tytułu dzieła: “Wschód
Jutrzenki" jest tajemnicą, misterium ukrytym przed ludźmi mądrymi i
rozumnymi na tym świecie, którego sami wkrótce będą musieli doświadczyć. Dla
tych natomiast, którzy księgę tę w prostocie ducha i pożądaniu Ducha Świętego
czytać będą, tylko w Bogu nadzieję pokładając, nie będzie żadnej tajemnicy,
lecz zrozumienie powszechne. - Nie chcę więc objaśniać owego tytułu,
pozostawiając to bezstronnemu czytelnikowi, który pędzi [żywot - przyp. tłum.]
w dobrej jakości tego świata.
A gdy nad tą księgą zasiądzie mistrz
przemądrzalec, który się jakościuje w jakości wściekłej, będzie on trzymał
stronę przeciwną, tak jak królestwa niebieskie i piekielne wzajemnie się
przeciwko sobie burzą i są sobie przeciwnymi. Ów człowiek powie przede wszystkim,
że uniosłem się zbyt wysoko ku boskości, co mi wcale nie przystoi. Następnie
stwierdzi, że skoro szczycę się Duchem Świętym, to powinienem nim także żyć, a
takie życie czynionymi cudami zaświadczać. Po trzecie powie, że czynię to, co
czynię z żądzy sławy. Po czwarte - że nie jestem do tego dość uczony. A po
piąte bardzo go rozgniewa wielka prostota autora, jest bowiem tak na świecie,
że patrzy się na to, co wysoko, a prostota gniew jeno budzi.
Stronniczym przemądrzalcom chciałbym
przeciwstawić praojców z pierwszego świata - tak samo małych, pogardzanych
ludzi, przeciw którym wściekał się i szalał świat i diabeł, jak to było za
czasów Henocha, gdy świątobliwi ojcowie po raz pierwszy głosili potężnym głosem
imię Pańskie; choć nie wstąpili ciałem do nieba, to przecież widzieli wszystko
własnymi oczyma, a to za sprawą Ducha Świętego, który się w ich duchu objawił.
Później widzimy to na innym świecie także u świętych praojców, patriarchów l
proroków, że byli oni prostymi ludźmi, po części nawet tylko pastuchami. Także
Chrystus Zbawiciel, bohater boju z naturą, stał się człowiekiem, aczkolwiek był
zarazem księciem i królem ludzkości; mimo to przebywał na tym świecie w wielkiej
prostocie i był tego świata prostym zaledwie mieszkańcem; także jego
apostołowie byli ubogimi, pogardzanymi rybakami i zwykłymi ludźmi. Chrystus
nawet dziękuje Ojcu niebieskiemu, że zakrył przed mądrymi l roztropnymi to, co
objawił prostaczkom . Widzimy zarazem, że byli równie nędznymi grzesznikami
noszącymi w sobie oba popędy natury: ten zły i ten dobry. To nie żądza sławy,
ale popęd Ducha Świętego sprawił, że nawoływali do walki z grzechami świata i
własnymi i że grzechy te potępiali. I niczego nie mogli mieć z własnych sił i
zdolności, ani dać żadnego pouczenia o tajemnicach Bożych, bowiem to wszystko
stało się wyłącznie z popędu Boga.
Tak więc nie mogę powiedzieć, napisać
ani pochwalić w sobie samym niczego, jak tylko to, żem prostaczek i nędzny
grzesznik, który codziennie musi prosić:
Panie, odpuść nam nasze winy! i powiadać
za Apostołami: Zbawiłeś nas. Panie, przez krew swoją! Ja także nie wstąpiłem
do nieba i nie widziałem wszystkich dzieł i stworzeń Bożych, albowiem to niebo
objawiło się w moim duchu i w duchu rozpoznaję dzieła i stworzenia Boże; a i
wola po temu nie jest moją naturalną wolą, jeno popędem Ducha, przez co niejeden
z upadków diabła znieść mi przyszło. Duch człowieka nie pochodzi tylko z gwiazd
i elementów, bowiem jest w nim ukryta także iskierka światła i siły Bożej. Nie
na próżno jest zapisane w I Księdze Mojżeszowej: “I stworzył Bóg człowieka na
obraz swój. Na obraz Boga stworzył go"10. A słowa te takie mają
znaczenie, że człowiek z całej istoty boskości został uczyniony.
Ciało [Leib] jest z elementów, dlatego
musi mieć elementowe pożywienie. Dusza [Seele] natomiast nie ma swego źródła
jedynie w ciele; jakkolwiek w ciele powstaje i ciało jest jej pierwszym
początkiem, to przecież przyjmuje swe źródło także z zewnątrz; tutaj również
panuje Duch Święty w taki sposób, w jaki wszystko wypełnia l w jaki wszystko
jest w Bogu, a Bóg sam jest wszystkim ...
Ponieważ Duch Święty ma w duszy naturę
elementową jako owej duszy własność, dlatego zgłębia ona [tajniki - przyp.
tłum.] zarówno boskości, jak też natury; albowiem jej źródło i pochodzenie z
istoty całej boskości się wywodzi. A gdy ją Duch Święty zapali, widzi to, co
czyni Bóg Ojciec, tak jak syn. który widzi, co jego ojciec w domu czyni; jest
ona domownikiem albo dzieckiem w domu Ojca niebieskiego. A tak jak oko ludzkie
sięga aż do gwiazd, z których się wywodzi, tak też dusza sięga spojrzeniem aż
do Bożej istoty, w której żyje.
Ale jej poznanie jest ułomne, bowiem
dusza ma swe źródło także w naturze, w której jest zło i dobro, a dusza
człowieka upadłego we wściekłość natury codziennie i co godzina grzechami
splamiona zostaje; tak więc wściekłość, co jest w naturze, panuje również w
duszy. Natomiast Duch Święty nie wchodzi do wściekłości, lecz panując w źródle
duszy, które jest w światłości Boga, walczy ze wściekłością w duszy. Dlatego
dusza nie osiągnie w tym życiu pełnego poznania, aż na końcu rozdzielą się
światło i ciemność, a ziemia pochłonie wściekłość wraz z ciałem; wtedy to
dusza ujrzy jasno i w całej okazałości Boga Ojca. Jeśli natomiast duszę zapali
Duch Święty, to zatryumfuje ona w ciele na podobieństwo wielkiego ognia, a
serce i nerki zadrżą z radości. Jednakowoż to nie wielkie i dogłębne poznanie
Boga Ojca, ale jego umiłowanie w ogniu Ducha Świętego tryumfować będzie.
I wschodzi ziarno poznania Boga w ogniu
Ducha Świętego, i jest wprzódy tak maleńkie, jako ziarnko gorczycy z
przypowieści Jezusa w Ewangelii św. Mateusza11, a gdy urośnie,
staje się drzewem i rozpościera swe konary w Bogu Stworzycielu; a tak jak kropla
w morzu moc ma niewielką, tak wielka rzeka, która do niego wpływa, o wiele
więcej uczynić może.
I jest w Bogu to, co przeszłe,
teraźniejsze i przyszłe, dal, głębia i wyżyny, oraz to, co bliskie i to, co
dalekie jako rzecz jedna, jako to, co zrozumiałe [Begreiflichkeit]; a pobożna
dusza ludzka widzi to też na tym świecie, aczkolwiek tylko w części
niewielkiej. Często nie dostrzega, że nie widzi niczego; albowiem diabeł, który
jest w źródle wściekłości, co się w duszy znajduje, ciężkie jej ciosy zadaje i często
szlachetne ziarnko gorczycy ukrywa; oto, dlaczego człowiek nieustannie walczyć
musi.
W taki to sposób i tak poznanie Ducha
pojmując, będę pisał w niniejszej księdze o Bogu Ojcu naszym, w którym jest
wszystko i który jest wszystkim; będę traktował o tym, jak wszystko się
rozdzieliło i elementowym stało, a także o tym, jak wszystko w całym drzewie
życia postępuje i jak się porusza.
Tutaj właśnie ujrzysz prawdziwy grunt
Boga i to, jaka była jedna Istota [Wesen] przed czasem tego świata; powiem też
o tym, jak i z czego święte anioły stworzone zostały, i o straszliwym upadku
Lucyfera \ jego zastępów opowiem; będzie mowa też o tym, z czego niebo, ziemia,
gwiazdy i elementy, jako też w ziemi metale, kamienie i wszystkie stworzenia
uczynione zostały; jakież są narodziny życia i cielesność wszystkich rzeczy;
czymże jest prawdziwe niebo, w którym mieszka Bóg ze świętymi pospołu, a także
o tym, czym jest gniew Boży i ogień piekielny, i jak wszystko zapalone zostało.
Summa sumarum zobaczysz, co i w jaki sposób jest Istotą wszystkich istot.
Pierwszych siedem rozdziałów traktuje za
pomocą przenośni bardzo pobieżnie i przystępnie o istocie Boga i aniołów, aby
czytelnik mógł krok po kroku dotrzeć do głębokiego sensu i prawdziwego gruntu.
W rozdziale ósmym natomiast zaczyna się głębia w Bożej istocie, a im dalej,
tym jest ona większa. A niektóra species nieraz powtórzona i coraz dokładniej
opisana będzie. Iżby czytelnika, a i mojej własnej, uporczywej dociekliwości
zadość uczynić.
A to, co w tej księdze wyda ci się nie
dość dokładnie wyjaśnione, uznasz później za jasne i klarowne; albowiem nasze
poznanie jest z powodu zepsucia naszego niedoskonałe i ułomne, aczkolwiek ta
oto księga jest cudem świata, który dla duszy pobożnej zapewne zrozumiały
będzie.
To powiedziawszy, czytelnika łagodnej i
świętej miłości Boga polecam.
Przypisy
1. W oryginale Mehltau czyli mączniaka
albo rosy mącznej - choroby roślin charakteryzującej się tym, że łodygi i
liście wyglądają, jak przyprószone mąką.
2. Słowo 'quellen' ma u Bohmego podwójne
znaczenie. W odniesieniu do jakości dobrych oznacza bowiem tyle co 'tryskać'
albo 'wypływać', natomiast w przypadku jakości złych tryskanie, bądź
wypływanie jest połączone z męką [Qual] i męczeniem się [qualen, quellen].
3. Por. Rz 6, 16: “Czyż nie wiecie, że
jeśli się oddajecie jako słudzy w posłuszeństwo, stajecie się sługami tego,
komu jesteście posłuszni, czy to grzechu ku śmierci. czy też posłuszeństwa ku
sprawiedliwości?" Przekład według Pisma Świętego Starego i Nowego
Testamentu. Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa 1075.
4. Por. Łk 11. 13: “Jeśli więc wy,
którzy jesteście źli, umiecie dobre dary dawać dzieciom swoim, o Ileż bardziej
Ojciec niebieski da Ducha Świętego tym, którzy go proszą".
5. Por. Rdz 25, 23: “A Pan rzekł do
niej: Dwa narody są w łonie twoim i dwa ludy wywiodą się z żywota twego. Jeden
naród będzie miał przewagę nad drugim, starszy będzie służył młodszemu".
6. Por. Rdz 6, 6: “Żałował Pan. że
uczynił człowieka na ziemi i bolał nad tym w sercu swoim".
7. Por. 2 Tes 2, 11: “I dlatego zsyła
Bóg na nich ostry obłęd, tak iż wierzą kłamstwu".
8. Bohme wskazuje w tym miejscu na Drugi
List św. Pawła do Tesaloniczan (2 Tes 2).
9. Bohme wskazuje w tym miejscu na
Ewangelię św. Mateusza 11. Chodzi zapewne o Mt 11. 25: “W tym czasie odezwał
się Jezus l rzekł: Wysławiam cię. Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te
rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom".
l O. Bohme wskazuje na Rdz l, 21. Chodzi
raczej o Rdz l, 27. Miejsce to pokrywa się bowiem z cytatem autora.
11. Bohme wskazuje Mt 13. Por. Mt 13,
31-32: “Inne podobieństwo podał im, mówiąc: Podobne jest Królestwo Niebios do
ziarnka gorczycznego, które wziąwszy człowiek, zasiał na roli swojej. Jest
ono. co prawda, najmniejsze ze wszystkich nasion, ale kiedy urośnie, jest
największe ze wszystkich jarzyn, l staje się drzewem. tak iż przylatują ptaki
niebieskie i gnieżdżą się w gałęziach jego".
II
O BADANIU BOSKIEJ ISTOTY W NATURZE O OBU
JAKOŚCIACH
Rozdział pierwszy
Jakkolwiek nie w ciele i nie we krwi
zawiera się boska istota, jeno w duchu, gdy go Bóg oświeci l rozpali, to jednak
chcąc mówić o Bogu i o tym, czymże on jest, trzeba pilnie rozważać siły natury,
a w tym całe dzieło stworzenia, niebo i ziemię, gwiazdy i elementy, i Istoty
elementowe, co z niej wyszły; takoż święte anioły, diabły i ludzi, oraz niebo l
piekło.
Tak oto istnieją dwie jakości: dobra l
zła, które są na tym świecie niczym rzecz jedna we wszystkich siłach, w
gwiazdach i elementach, jak i w każdym stworzeniu. I nie Istnieje żadna istota
cielesna, która w nich - żywotach naturalnych - nie miałaby obu jakości. Tak
więc należy tu rozważyć, co oznacza, albo czymże jest słowo “jakość" .
Jakość to ruch, cierpienie, bądź też popęd rzeczy. Istnieje zatem żar, który
pali, niszczy i popędza wszystko, co w niego wpada, a nie jest jego rodzaju. Z
kolei [ów żar - przyp. tłum.] oświetla i ogrzewa to wszystko, co jest zimne,
wilgotne i mroczne, a to, co miękkie, czyni twardym. Ma on w sobie ponadto dwie
specles, to znaczy światło l wściekłość, o których następującą uwagę uczynić
należy. Otóż światło jest sercem żaru - samo w sobie miły i rozkoszny widok
czyniącym - siłą życia, oświetleniem l widokiem rzeczy odległej, która część
albo też źródło niebiańskiej radości stanowi. Światło bowiem czyni wszystko na
tym świecie ruchomym l daje mu życie; wszelkie ciała, jako to drzewa, listowie
l zioła, wzrastają na tym świecie w mocy światła i mają w nim swe życie jako w
tym, co dobre. Żar ma w sobie także wściekłość, która go spala, pożera i niszczy;
wściekłość owa płynie, pędzi i wzbiera w świetle czyniąc je ruchomym; zmaga
się i walczy ze sobą w dwoistym źródle światła jako w jednej rzeczy. Jest ono
jedną rzeczą, lecz ma dwa źródła. Światło bez żaru istnieje w Bogu, ale nie ma
go w naturze, bowiem w naturze wszystkie Jakości są w sobie, niczym jedna
jakość, a to wedle sposobu, w jaki Bóg jest wszystkim i wszystko od niego
pochodzi. Bóg jest sercem i źródłem natury, bowiem z niego wszystko początek
swój bierze. Żar panuje przeto we wszystkich siłach natury i wszystko ogrzewa,
i jest źródłem we wszystkim. Tam, gdzie by go zabrakło, woda byłaby o wiele za
zimna, a ziemia zastygłaby w bezruchu; nie byłoby też powietrza. — Żar jest we
wszystkim l wszystko unosi.
Tymczasem światło w żarze daje wszystkim
jako-ściom siłę taką, iż wszystko miłym i rozkosznym się staje. Żar bez światła
w innych jakościach nijakiego pożytku nie czyni, jeno jest zepsuciem dobra, zła
źródłem, bowiem psuje wszystko we wściekłości żaru. Światło w żarze jest przeto
źródłem żywym, przez Ducha Świętego napełnianym, lecz nie ma go we wściekłości.
Żar porusza światło tak, że płynie ono l pędzi, co widać w zimie, gdy światło
słońca jest także na ziemi, ale jego promień gorący nie dosięga gruntu, przez
co nijaki owoc urosnąć na nim nie może.
O jakościowaniu się zimna
Zimno jest taką samą jakością jak żar;
jakościuje się we wszystkich stworzeniach elementowych, co wyszły z natury, i
we wszystkim, co się w niej porusza: ludziach, zwierzętach, ptakach, rybach,
robakach. listowiu i ziołach. A takoż jest przeciwne żarowi i jakościuje się w
nim, niczym w jednej rzeczy; powstrzymuje wściekłość żaru i daje mu ukojenie.
Zimno ma w sobie dwie species, o których
to powiedzieć należy, iż pierwsza z nich żar łagodzi i wszystko miłym l
delikatnym czyni, l jest we wszystkich stworzeniach jakością życia, bowiem
żadne stworzenie poza zimnem istnieć nie może; zimno jest dręczącym, popędliwym
ruchem we wszystkich rzeczach. - Druga species to wściekłość; tam bowiem, gdzie
ona władzę zdobędzie, niszczy wszystko l psuje, jako l żar to czyni; żadnego
życia w niej być nie może, jeśli żar jej nie powstrzyma. Wściekłość zimna jest
zepsuciem życia wszelkiego l domem śmierci, jako i wściekłość żaru tymże
samym jest.
O jakościowaniu się powietrza i wody
Powietrze bierze swój początek w żarze l
zimnie, bowiem żar i zimno gnają niepowstrzymanie przed siebie l wypełniają
wszystko; tak powstaje ruch żywy i aktywny. Skoro jednak zimno łagodzi żar, to
jakość ich obu staje się rzadka, a jakość gorzka ściąga [wszystko - przyp.
tłum.], póki się kroplistym nie stanie; powietrze jednakowoż w żarze swój
początek l z niego ruch największy bierze, a woda z gorąca.
Obie jakości walczą przeto ze sobą bez
wytchnienia; żar pochłania wodę, a zimno zwycięża powietrze. Skoro jednak
powietrze jest na tym świecie przyczyną i duchem wszystkiego życia i ruchu
wszelkiego - czy to w ciele, czy też we wszystkim, co rośnie na ziemi - to
wszystko, co jest l się porusza, życie swe z powietrza bierze i poza nim
Istnieć nie może.
Takoż l woda płynie we wszystkim, co
żyje na tym świecie; z wody składa się ciało wszelkiej rzeczy, jako duch z
powietrza, czy to w ciele, czy też w roślinach w ziemi, a jedno l drugie z
gorąca l zimna pochodzi i między sobą niczym rzecz jedna się jakościuje.
A tak w obu tych jakościach widać dwie
osobliwe species, a mianowicie żywotność i śmiertelne działanie. Powietrze
jest jakością żywą, która jest w rzeczy w sposób łagodny; Duch Święty panuje w
łagodności powietrza, a wszystkie stworzenia elementowe są w niej radosne. Ale
ma ono w sobie również wściekłość, przez której straszliwe wzburzenie zabija i
niszczy. Wszelako jakościowanie bierze swój początek od wściekłego wzburzenia,
tak że we wszystkim cierpi i pędzi, w czym życie ma początek l w czym stoi;
dlatego też jedno i drugie w tym życiu być musi.
Takoż l woda ma w sobie źródło
wściekłości l śmierci, bowiem uśmierca ona i pożera; i wszystko, co żyje, musi
ulec w wodzie zgniclu i zepsuciu.
Gorąco l zimno są przeto przyczyną i
źródłem wody i powietrza, w czym wszystko działa i stoi; stoi w niej życie
wszelkie i ruchliwość, co zamierzam objaśnić, opisując gwiazd stworzenie.
O wpływie innych jakości na trzy
elementy:
ogień, powietrze i wodę
O jakości gorzkiej
Jakość gorzka jest sercem życia
wszelkiego - tak w powietrzu wodę ściągając, aż oddzielać się pocznie. jak we
wszelkich stworzeniach elementowych i roślinach na ziemi; listowie i zioła
bowiem biorą swą zieloną barwę od jakości gorzkiej. Gdy zatem jakość gorzka
łagodnie w jakimś stworzeniu zamieszkuje, Jest ona jego sercem albo radością,
bowiem odcina wszelkie złe wpływy l jest początkiem albo przyczyną radości lub
śmiechu. Sama poruszoną będąc, wprawia stworzenie w drżenie l radość, unosząc
je na całym ciele, bowiem równa się to ujrzeniu niebiańskiego królestwa
radości; to ducha podniesienie, duch l siła we wszystkich roślinach z ziemi
[wyrastających - przyp. tłum.], to matka życia.
Duch Święty pędzi i wzbiera potężnie w
tej jakości, bo jest ona cząstką niebiańskiego królestwa radości, jak tego
później dowieść zamierzam. Ma ona w sobie jeszcze jedną species. a mianowicie
wściekłość -zaprawdę dom śmierci, zniszczenie dobra wszelkiego, zepsucie i
zniszczenie życia w ciele. Albowiem wściekłość w naturze zbytnio się unosząc i
w żarze zapalając, ciało i ducha rozdziela, i istota cielesna umrzeć musi;
wściekłość dręczy l zapala element ognia, w którym żadne ciało w wielkiej
gorączce l goryczy ostać się nie może.
O jakości słodkiej
Jakość słodka jest przeciwna gorzkiej;
to jakość powabna, przyjemna - pokrzepienie życia, złagodzenie wściekłości;
wszystko we wszelkich Istotach cielesnych miłym l przyjaznym czyniąca,
roślinom w ziemi piękny zapach i smak, a takoż barwy piękne: żółtą, białą i
czerwoną dająca. Jest ona widokiem l źródłem łagodności, rozkoszą niebiańskiego
królestwa radości, domem Ducha Świętego, jakościowaniem się miłości l
miłosierdzia, radością życia. Zarazem jednak ma w sobie wściekłe źródło śmierci
i zepsucia, gdy bowiem. w jakości gorzkiej w elemencie wody zapalona zostanie,
chorobę l pomór, i ciała zepsucie urodzi. Gdy natomiast w żarze i goryczy
rozpaloną zostanie, zarazi element powietrza, z czego zrodzi się chyży pomór i
śmierć nagła.
O jakości kwaśnej
Jakość kwaśna jest gorzkiej i słodkiej
przeciwna, wszystko powściągająca; to pokrzepienie i ugaszenie, gdy tylko
jakość gorzka l słodka za bardzo się wzniesie, to żądza w upodobaniu, chęć
życia, tryskająca radość we wszystkich rzeczach; to pożądliwość, tęsknota i
przyjemność niebiańskiej radości, cicha rozkosz ducha; to wszystko powściąga [jakość
kwaśna - przyp. tłum.) we wszystkim, co żyje l co wypływa. Zarazem ma ona w
sobie źródło zła l zepsucia; gdy bowiem zbytnio się wzniesie, bądź w jakiejś
rzeczy zanadto wytryśnie, a przez to rozpali, wtedy żałość zrodzi l
melancholię, a w wodzie odór przenikliwy -
zapomnienie dobra, żałość życia, dom
śmierci, początek żałoby l kres radości.
O jakości cierpkiej albo słonej
Jakość słona jest dobrym umiarkowaniem w
jakości gorzkiej, słodkiej i kwaśnej, wszystko mile łagodnym czyniącym;
powstrzymuje wznoszenie się jakości gorzkiej, a takoż słodkiej l kwaśnej, tak
że się nie rozpalają; to Jakość ostra, przyjemność smaku, źródło życia l
radości. Zarazem ma w sobie wściekłość i zepsucie. W ogniu rozpalona, rodzi to,
co twarde, ostre i kamienne, wściekłą mękę, zepsucie życia: tak oto powstaje
kamień w żywym ciele, a ciało cierpi wielkie męki. Gdy się natomiast owa jakość
w wodzie zapali, rodzi w ciele złe miazmaty, wrzody, francuską chorobę, świerzb
i trąd; to dom żałobny śmierci, nędza i zapomnienie dobra wszelkiego.
Rozdział drugi
Pouczenie o tym, jak boską l naturalną
istotę traktować należy
To wszystko, o czym wyżej opowiedziano,
zwie się jakością dlatego, iż wszystko wzajemnie się jakościuje w przestworzach
nad ziemią, na ziemi i w ziemi jako rzecz jedna; a choć różni się siłą i
działaniem, to przecież ma tylko jedną matkę, z której wszelka rzecz pochodzi l
wypływa; wszystkie stworzenia elementowe są z tych jakości uczynione i z nich
pochodzą, i żyją
w nich jako w matce. A z tego wiodą swój
ród także ziemia i kamienie, i wszystko, co na ziemi rośnie, płynie z mocy
owych jakości. Temu zaprzeczyć żaden rozumny człowiek nie może.
Ta dwoista - dobra i zła - męka2,
co jest we wszystkich rzeczach, z gwiazd wypływa, bowiem tak jak stworzenia na
ziemi są w swej jakości, tak jest również z gwiazdami. Albowiem dzięki dwoistej
męce [Quall] wszystko ma wielką ruchliwość, bieg, pęd. wypływanie [Quallen],
popęd i wzrost. Łagodność w naturze jest cichym spoczynkiem, lecz wściekłość we
wszystkich siłach czyni wszystko ruchliwym, biegnącym i pędzącym, a przy tym
rodzącym. Jakości popędu wnoszą bowiem do wszelkich stworzeń chęć [czynienia
-przyp. tłum.] zła l dobra, przez co wszystko się nawzajem pożąda, ze sobą
miesza, wzbiera, opada, staje się piękne, psuje się, kocha l nienawidzi.
We wszystkich stworzeniach tego świata,
ludziach, zwierzętach, ptakach, rybach, tudzież we wszystkim, co jest: złocie,
srebrze, cynie, miedzi, żelazie, stall, drewnie, zielu, listowiu i trawie, jako
też w ziemi, kamieniach, wodzie l wszystkim, co zbadanym być może - we
wszystkim tym jest dobra i zła wola, l cierpienie.
Nie ma w naturze niczego, w czym nie
byłoby dobra l zła; wszystko wre i żyje w owym dwoistym popędzie, nie
wyłączając świętych aniołów l wściekłych diabłów; aczkolwiek te są rozdzielone,
a każdy z nich żyje, jakościuje się i panuje w swojej własnej jakości. Święte
anioły żyją l jakościują się w świetle w jakości dobrej, w której panuje Duch
Święty. Diabły natomiast żyją 1 panują w jakości wściekłej, w jakości
wściekłości, gniewu i zepsucia.
Zarówno złe, jak l dobre anioły są
bowiem uczynione z jakości natury, z których wszystkie rzeczy stworzonymi
byty; tylko jakościowanie jest w nich nierówne. - Święte anioły żyją bowiem w
sile łagodności, światła l królestwa radości. Diabły natomiast żyją w sile
powstającej albo podnoszącej się męki wściekłości, przerażenia l ciemności,
nie mogąc objąć światła, w które same się przez swe wyniesienie wtrąciły, co
opiszę później, gdy o dziele stworzenia mówił będę.
Jeśli nie chcesz uwierzyć, że wszystko
na tym świecie od gwiazd pochodzi, to ci tego dowiodę; a jako żeś nie głupiec
l szczyptę rozumu posiadasz, zważ, co następuje.
Spójrz wprzódy na słońce, które jest
sercem albo królem wszystkich gwiazd, dając im światło od wschodu do zachodu, wszystko
oświetlając i ogrzewając;
a wszystko żyje i rośnie w jego sile, w
której jest też radość wszystkich stworzeń. A gdyby słońce zabrano, zrobiłoby
się całkiem ciemno i zimno, l nie urodziłby się żaden owoc, ani człowiek, ani
zwierz mnożyć by się nie mógł, bowiem żar by zgasł, a nasienie wszelkie zimnym
i stężałym by się stało.
O jakości słońca
Jeśli pragniesz być filozofem i badaczem
natury, aby badać w niej istotę boską, proś Boga, by ci zechciał zesłać Ducha
Świętego i cię nim oświecić.
Albowiem w ciele i krwi twojej objąć
tego nie możesz; nawet gdybyś zaraz do czytania się zabrał, to przed oczyma
jeno mgłę albo ciemność mieć będziesz.
Tylko w Duchu Świętym, który jest w Bogu
i w naturze całej, z której wszelkie rzeczy uczynionymi były, możesz zgłębiać
całe ciało Boga, którym jest natura, jak też Trójcę Świętą. Duch Święty bowiem
wychodzi z Trójcy Świętej i panuje w całym ciele Boga, to jest w całej naturze.
Tak jak duch człowieka panuje w całym
jego ciele i we wszystkich żyłach, l wypełnia całego człowieka, tak też Duch
Święty wypełnia całą naturę l jest jej sercem, l panuje w dobrych jakościach
wszystkich rzeczy. Jeśli więc masz go w sobie, a on oświeca l wypełnia twego
ducha, to pojmiesz to, co tu napisano. Jeśli go jednak nie masz, to spotka clę
to. co spotkało mądrych pogan, którzy zapatrzywszy się w dzieło stworzenia, a
chcąc je zbadać własnym rozumem, dotarli myślą swoją przed oblicze Boga, lecz
przecież nie mogli go ujrzeć l byli w poznaniu Boga zupełnie ślepi. Takoż
dzieci Izraela na pustyni nie oglądały oblicza Mojżesza, bowiem musiał je
skrywać za zasłoną, gdy zstępował do swego ludu. I stało się to, że nie pojęli
l nie poznali ani prawdziwego Boga, który przecież do nich zstępował, ani jego
woli. Dlatego zasłona stała się znakiem i symbolem ich ślepoty i braku
zrozumienia. Tak jak dzieło nie może ogarnąć swego mistrza, tak l człowiek nie
ogarnia i nie poznaje Boga Stworzyciela, chyba, że dozna oświecenia Duchem
Świętym, co wszakże staje się udziałem tylko tych, którzy nie ufając sobie,
całą nadzieję i wolę w Bogu jednym pokładają i żyją w Duchu Świętym:
ci są jednością ducha z Bogiem.
Tak więc gdy rzetelnie zbadamy słońce l
gwiazd zbiorowisko wraz z ich działaniem ijakościami, odnajdziemy w nich
prawdziwie boską Istotę, albowiem na-
tura jest siłą gwiazd. A gdy będziemy
śledzić obroty albo obieg sfer niebieskich, okaże się wkrótce, że jest on matką
wszystkich rzeczy albo naturą, z której wszystkie rzeczy się stały. w której
wszystkie rzeczy stoją i żyją i dzięki której wszystko się porusza;
a wszystkie rzeczy są uczynione z tych
samych sił i pozostają w nich na wieki. I tak jak u kresu tego czasu przemienia
się tym sposobem, że dobro od zła się oddzieli, tak też aniołowie i ludzie będą
na wieki w sile natury, z której wzięli swój początek, to jest w Bogu będą. Ty
natomiast musisz najpierw podnieść twój rozum właśnie w duchu l zważyć. Jak
cała natura ze wszystkimi siłami, które w niej są, a do tego przestrzeń,
głębia, wyżyny, niebo l ziemia, i wszystko, co w niej i ponad niebem się
znajduje - jak to wszystko jest ciałem Boga, l jak siły gwiazd są arteriami
[Quel-lader] w naturalnym ciele Boga na tym świecie.
A nie sądź, że w gwiazd zbiorowisku jest
cała tryumfująca Trójca Święta: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty, w której
nie ma zła, jeno jasne i uzdrawiające, niepodzielne i niezmienne źródło wiecznej
radości, i że żadne stworzenie ani ogarnąć, ani wypowiedzieć nie może tego,
który mieszka i jest w sobie samym ponad gwiazd zbiorowiskiem, a jego głębi
nie zmierzy żadna istota. Ale nie należy tego rozumieć w ten sposób, jakoby był
nieobecny w gwiazd rojowisku, jak i w tym świecie. Mówiąc bowiem: “wszystko",
albo “od wieczności do wieczności", bądź też “wszystko we wszystkim",
mam na myśli całego Boga. Przyrównaj to do człowieka, który został stworzony na
obraz i podobieństwo Boga, jak to zapisano w Pierwszej Księdze Mojżeszowej
(Rdz l, 27).
Wnętrze człowieka [das Inwendige] albo
jama [das Hohie] jest otchłanią między gwiazdami a ziemią i tę otchłań oznacza.
Całe ciało ze wszystkimi członkami to niebo i ziemia; ciało oznacza ziemię, a
także jest z ziemi; krew oznacza wodę i jest z wody; oddech oznacza powietrze i
zarazem nim jest; pęcherz [Blase], w którym jakościuje się powietrze, oznacza
przepaść między gwiazdami i ziemią, w której ogień, powietrze l woda jakościują
się na sposób elementowy, także ciepło, powietrze i woda Jakościują się w
pęcherzu, niczym w przestworzach ponad ziemią. Żyły oznaczają szlaki wędrówki
gwiazd l jednocześnie są nimi. Gwiazdy bowiem panują w swej sile w żyłach i w
tej postaci dają człowiekowi popęd. Wnętrzności albo jelita oznaczają działanie
gwiazd albo pochłanianie, bowiem gwiazdy pochłaniają ponownie wszystko to, co z
ich sił powstało i co w ten sposób w ich siłach zostaje; także wnętrzności
pochłaniają wszystko, czym je człowiek napycha, a co z siły gwiazd wyrosło.
Serce w człowieku oznacza żar albo
element ognia, a także jest żarem, bowiem żar całego ciała bierze swój początek
w sercu. Pęcherz oznacza element powietrza, które też w nim panuje. Wątroba
oznacza żywioł wody i jednocześnie jest wodą, albowiem z wątroby bierze się
krew w całym ciele i wszystkich jego członkach; wątroba jest zatem matką krwi.
Płuca oznaczają ziemię i jednocześnie są jej jakością. - Nogi znaczą bliskość i
dal; w Bogu bowiem bliskość l dal są jedną rzeczą, a człowiek może dzięki nogom
zajść daleko bądź blisko; ale gdziekolwiek by nie był, nie jest w naturze ani
blisko ani daleko, bowiem w Bogu jest rzecz jedna. Ręce oznaczają wszechmoc
Boga, bowiem tak jak Bóg może w naturze wszystko zmieniać i czynić z nią, co
tylko zechce, tak i człowiek może swoimi rękami zmienić wszystko, co wyrosło
albo stało się z natury i uczynić z tym, co tylko zechce; rządzi on za pomocą
rąk wszystkimi dziełami natury l jej istotą, a one prawdziwie oznaczają
wszechmoc Boga.
Zważ dalej, co następuje
Całe ciało aż po szyję oznacza i
jednocześnie jest sferą obrotu gwiazd, jak też otchłanią między nimi, w której
panują planety l żywioły. Ciało oznacza ziemię, a tak jak ona jest zastygła i
bez pożądliwości, tak i ciało nie ma samo w sobie żadnego rozumu, pojmowania
ani pożądliwości; porusza je bowiem tylko siła gwiazd w ciele l żyłach
panująca. Tak więc, gdyby nie gwiazd działanie - ziemia nie wydałaby żadnego
owocu i nie zrodziłby się w niej żaden metal: ani złoto, ani srebro, ani miedź,
ani żelazo, ani kamień. Żadna też trawka nie urosłaby bez gwiazd działania.
Głowa oznacza niebo; a jest ona przyrośnięta do ciała (Leib) żyłami l arteriami
siłę przenoszącymi; albowiem wszystkie siły z głowy i mózgu do ciała [Leib] i
do naczyń krwionośnych ciała elementowego [Flelsch] przepływają.
A niebo jest miłą komnatą radości, w
której -Jako w całej naturze, gwiazdach i elementach - są wszystkie siły, ale
nie te ostre, popędliwe i wywołujące mękę. Każda siła nieba ma bowiem tylko
jedną species albo jedną postać siły, która wypływa jasno i bardzo łagodnie, a
nie jest zarazem zła i dobra, jak to jest w gwiazdach l elementach, jeno
klarowna i czysta. Niebo jest uczynione z wody, lecz nie jakościuje się
w taki sposób, jak woda w elementach,
gdyż nie ma w nim wściekłości. Tym niemniej niebo należy do natury. bowiem z
nieba biorą swój początek l swą siłę gwiazdy l elementy. Niebo jest sercem
wody; takoż we wszelkich tworach elementowych, jak l we wszystkim, co jest na
tym świecie, i czego sercem jest woda; a skoro nie Istnieje nic poza wodą, czy
to w ciele [Fleisch], czy poza nim: w roślinach, metalach i kamieniach, to
woda jest we wszystkich rzeczach jądrem albo sercem.
Tak więc niebo jest sercem w naturze, w
którym są wszystkie siły, jak w gwiazdach l elementach; jest miękką i delikatną
materią wszystkich sił. tak jak mózg w głowie człowieka. Niebo, zapalając swą
siłą gwiazdy i elementy, sprawia, że płyną one i pędzą;
a głowa jest jak niebo. Tak jak w niebie
wszystkie siły są łagodne, radosne i jakościujące, tak też siły w głowie albo
mózgu człowieka są łagodne i pełne radości. I tak jak niebo ma kres albo
twierdzę ponad gwiazdami, a wszystkie siły z niego do gwiazd przechodzą, tak
też mózg ma kres albo siedzibę ponad ciałem [Leib], a wszystkie siły z mózgu do
ciała i do całego człowieka przechodzą.
Głowa ma w sobie pięć zmysłów: wzrok,
słuch, powonienie, smak i dotyk; tu jakościują się gwiazdy l elementy i tutaj
syderalny duch gwiazd albo natury w ludziach i zwierzętach powstaje; w niej
płynie zło i dobro, bowiem głowa jest domem gwiazd. Gwiazdy czerpią z nieba
silę zdolną ożywić i poruszyć ducha w ludziach i zwierzętach. A ruch nieba
porusza gwiazdy, tak jak głowa ciało [Leib] ruchliwym czyni.
Otwórz więc oczy ducha twego i spójrz na
Boga Stworzyciela. I tu właśnie nasuwa się pytanie: skąd niebo ma bądź skąd
czerpie siłę, aby czynić w naturze taką ruchliwość.
W tym miejscu musisz podnieść wzrok
ponad naturę - na arcyświętą, tryumfującą Bożą siłę, na niezmienną Trójcę
Świętą, która jest tryumfującą, tryskającą, ruchliwą istotą, a wszystkie siły
są w niej jako w naturze. To wieczna matka natury, z której stały się i w
której stoją: niebo, ziemia, gwiazdy, elementy, anioły, diabły, ludzie,
zwierzęta l w ogóle wszystko.
Tak więc mówiąc o niebie i ziemi, o
gwiazdach i elementach i w ogóle o wszystkim, co jest w niebiosach l ponad
nimi, mówimy o całym Bogu, który stworzył się elementowe we wspomnianej istocie
[We-sen], w sile z niej wychodzącej.
Bóg w Trójcy Św. jest niezmienny; to
wszystko, co jest w niebie i na ziemi, a także ponad nią, ma źródło l przyczynę
w sile wychodzącej od Boga.
A nie sądź, jakoby w Bogu płynęło i było
zło i dobro, ale że Bóg jest dobrem i z dobra zaczerpnął swe imię
tryumfującej, wiecznej radości. Tylko z niego wypływają wszystkie siły. które
możesz badać w naturze l które są we wszystkich rzeczach.
Mógłbyś na to powiedzieć, że skoro w
naturze jest zło l dobro, a wszystkie rzeczy pochodzą od Boga. to l zło od Boga
pochodzić musi.
Popatrz, człowiek ma w sobie żółć - to
jest trucizna - a nie może żyć bez żółci, bowiem porusza ona syderalne duchy l
czyni je pełnymi radości, tryumfującymi albo roześmianymi, gdyż jest ona
źródłem radości. Jeśli jednak zapali się w jednym elemencie, zniszczy całego człowieka;
albowiem gniew w syderalnych duchach z żółci pochodzi. To znaczy, gdy żółć się
podnosi l do serca bieży, to zapala element ognia, a ogień zapala syderalne
duchy, które we krwi w żyłach, w elemencie wody panują. Wtedy całe ciało drży z
gniewu i od trującej żółci. Takie samo źródło ma radość, i jest ona z tej samej
substancji, co gniew. To znaczy, gdy żółć zapala się w jakości kochającej bądź
słodkiej, w tym, co człowiekowi jest miłe, wtedy drży całe ciało z radości;
zapalają się w nim niekiedy także syderalne duchy, gdy żółć podniesie się zbyt
wysoko i zapali się w słodkiej jakości.
W Bogu natomiast nie ma takiej
substancji; Bóg bowiem nie ma ani ciała ani krwi, jeno jest duchem, w którym są
wszystkie siły3. Odmawiając “Ojcze nasz", modlimy się przecież:
“Albowiem twoje Jest Królestwo i moc. i chwała..."4 Izajasz
natomiast pisze:
“... i nazwą go: Cudowny Doradca, Bóg
Mocny, Ojciec Odwieczny, Książę Pokoju" .
Jakość gorzka jest także w Bogu, ale nie
w taki sposób jak żółć w człowieku, lecz jest ona wiecznie trwającą siłą,
wzniosłym, tryumfującym źródłem radości. I chociaż w Drugiej i Piątej Księdze
Mojżeszowej zapisano: “Ja, Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym..."6,
to przecież słowa te nie oznaczają gniewu Boga w nim samym, ani wzniecania
płomienia gniewu w Trójcy Świętej. Nie, to być nie może, albowiem Jest
napisane: Tych, co mnie nienawidzą, dosięgnie w tym samym stworzeniu ogień
gniewu7. Gdyby Bóg miał rozgniewać się w sobie samym, to
spłonęłaby cała natura, co nastąpi w
dniu Sądu Ostatecznego w naturze, a nie w Bogu; z Boga natomiast zapłonie
triumfująca radość, jak było i będzie po wsze czasy. Tymczasem podniosła,
tryskająca i tryumfująca w Bogu radość sprawia tryumf i ruch nieba, które
porusza gwiazdy i elementy, a gwiazdy i żywioły wprawiają w ruch stworzenia
elementowe.
Z sił Bożych stało się niebo, z nieba
stały się gwiazdy, z gwiazd stały się elementy, z elementów stały się ziemia i
stworzenia elementowe. Wszystko zatem ma początek oprócz aniołów i diabłów, które
przed stworzeniem nieba, gwiazd i ziemi z tej samej, co one siły uczynione
zostały.
Takie jest oto krótkie wprowadzenie do
tego, jak należy traktować Istotę boską i naturalną. Następnie chciałbym opisać
prawdziwy grunt i głębię tego, czym jest Bóg l jakie jest wszystko w Jego
Istocie. - Co prawda dla świata część tego w ukryciu pozostaje, a człowiek
swoim rozumem niewiele tu zdziałał; skoro jednak Bóg w szlachetnej prostocie
swojej [Einfalt] chce się objawić w tym czasie ostatnim, niech się dzieje pragnienie
i wola Jego; jam jest tylko małą iskierką. Amen.
Przypisy
1. Por. niemieckie słowo
“Qualitat".
2. W oryginale Quall (niekiedy także
Quaal albo Qual). Pojęcie to opisuje przemianę jakości rzeczy, która ma
charakter łagodny w świetle (a więc oznacza miłość i radość) i ostry, bolesny
w ciemności (a więc jest męką).
3. Böhme powołuje się na Ewangelię Św.
Jana 4. 2. Natomiast bliższy jego myśli jest J 4, 24: “Bóg jest duchem. a ci,
którzy mu cześć oddają, winni mu Ją oddawać w duchu l w prawdzie".
4. Por. Mt 6. 13.
5. Iz 9, 5.
6. Wj 20, 5. Por. także Pwt 4. 24: “Gdyż
Pan, twój Bóg, jest ogniem trawiącym. On jest Bogiem zazdrosnym". Böhme
używa tu jeszcze przymiotnika “zornig" - “gniewny".
7. Por. WJ 20, 5: “..., który karze winę
ojców na synach do trzeciego l czwartego pokolenia tych, którzy mnie
nienawidzą".
III
MYSTERIUM PANSOPHICUM CZYLI DOKŁADNA
RELACJA O ZIEMSKIM I NIEBIAŃSKIM MISTERIUM
Jak jedno zawiera się w drugim l jak w
ziemskim objawia się niebiańskie
Rozdział pierwszy
Bezprzyczynowość jest wieczną Nicością,
jednakże jako żądza otwiera wieczyste źródło. Bowiem to Nic jest pragnieniem
Czegoś. A przecież istnieje Jakaś Nicość, która coś daje; lecz samo pragnienie
jest dawaniem tego, co jednak także jest Nicością, jako wyłącznie pożądające
pragnienie. A to jest wiekuisty stan pierwotny Magii, której istota opiera się
na wewnętrznej pustce. Ona z nicości czyni Coś l to tylko w obszarze samej
siebie. A przecież również to pragnienie nie jest niczym innym jak tylko samą
wolą. Nie ma niczego i nic też nie Istnieje takiego, co dałoby jej coś l nie ma
też takiego miejsca, gdzie by ją można znaleźć.
Rozdział drugi
Tak zatem w Nicości Istnieje pewne
pragnienie, które dla samego siebie stwarza wolę, by móc pragnąć Czegoś. I ta
sama wola jest duchem jako myśl wychodząca z pragnienia i wówczas staje się
poszukującym pragnieniem, gdyż tym, co powołuje je do życia jest pragnienie.
Teraz ta sama wola w tym, co powołuje ją do życia, jest Magiem, ponieważ w
Nicości odkryła Coś jako swoją matkę. Tak więc znalazła swoją matkę. zatem już
ma miejsce swego zamieszkania.
2
Oznacza to. iż wola jest duchem l niczym
Innym, jak tylko pożądającym pragnieniem. Bowiem wola jest bezstronnym i
przemożnym życiem. Ale pragnienie odnajduje się poprzez wolę l jest Istotą tej
woli. Tak
więc pragnienie jest Magią, a wola
Magiem. Wola jest potężniejsza aniżeli matka, która ją zrodziła. Bo ona w matce
jest Panią, i bezwzględnie uznaje ją za matkę, a za wolę życie bez początku.
Pragnienie jest przyczyną woli, ale bez poznania i zrozumienia. A wola w
pragnieniu jest rozumem.
3
Zatem należałoby rozważyć następującą
kwestię, a mianowicie, czym jest natura i duch natury, co w wieczności nie
posiadało swego stanu pierwotnego. Uznajemy więc, iż wola nie ma innego miejsca
swego spoczynku poza duchem; lecz pragnienie jest swym własnym miejscem, a wola
jest w nim związkiem, choć przecież go nie obejmuje.
Rozdział trzeci
Tak więc wola jest niezależna od
pragnienia, jednakże pragnienie jest uzależnione od woli, bowiem wola panuje
nad pragnieniem l z tego właśnie powodu uznajemy wolę za wieczną potęgę, gdyż
nie ma sobie równej. Pragnienie jest wprawdzie ruchem, który przyciąga albo
poszukuje, lecz jest ślepe l choć ma w sobie życie, jest bezwzględne.
2
Zatem wola rządzi życiem pragnienia i
czyni z nim to, co zechce. A to, jak ona działa, jest niepoznawalne, dopóki to
pragnienie nie objawi się wraz z wolą, gdyż dopiero wówczas staje się Istotą w
życiu woli. Spełnienie powyższego warunku umożliwia poznanie tego, co sprawiła
wola.
3
A zatem uznajemy wiecznego ducha woli za
Boga, a dynamiczne życie pragnienia za naturę, gdyż niczego nie było
wcześniej, bo oboje nie mają początku, i jedno jest przyczyną drugiego i
wieczystym związkiem.
4
A zatem duch woli jest nie kończącym się
poznaniem bezprzyczynowości, a życie pragnienia wieczną Istotą woli.
Rozdział czwarty
Tak więc pragnienie jest pożądaniem, a
to samo pożądanie jest życiem, tedy to samo pożądające życie w pragnieniu
wychodzi z siebie i zawsze jest brzemiennym pragnieniem.
2
A to pragnienie jest naładowanym
przyciąganiem, mimo że nie ma niczego oprócz siebie samego, będąc wiecznością
bez przyczyny, zatem przywiera magicznie do wszystkiego poprzez swoje
pożądanie.
3 Bowiem wola bierze to, czego nie ma;
jest panią i właścicielką, pozbawioną swej własnej istoty, a mimo to panuje. A
istota woli (życie pragnienia) czyni ją pożądającą. A zatem w sobie staje się
pożądającą, ponieważ jest magiczna i brzemienna samą sobą niczym duch bez
Istoty. Gdyż w stanie pierwotnym jest tylko duch. Czyli w swoim wyobrażeniu
działa tylko duch i staje się duchem brzemiennym, jako wieczna
mądrość bezprzyczynowości we
wszechwładzy życia, bez Istoty.
4
A skoro wtedy staje się brzemienny,
następują narodziny, jak l zamieszkanie w sobie samym. Bowiem esencja innego
życia nie może objąć tej brzemienności i być jego schronieniem, jako Syn w
wieczystym duchu.
5
A ponieważ ta brzemlenność nie ma
własnej istoty, jest głosem albo dźwiękiem, niczym Słowo ducha, i pozostaje w
stanie pierwotnym ducha, gdyż poza nim nie posiada żadnej siedziby.
6 Wola jest również w tym Słowie, które
chce wniknąć do istoty. Tak więc sama wola jest życiem w stanie pierwotnym
woli. Wychodzi ona z tej brzemienności niby z ust woli w życie magii jak w
naturę i otwiera życie w stanie pierwotnym Magii, tak że pojawia się misterium.
Rozum twórczy znajduje się wewnątrz i dlatego otrzymuje ducha esencji, ponieważ
każda esencja jest arcanum albo misterium całej istoty. Zatem istnieje w
Słowie jako bezprzyczynowy cud wieczności, gdyż niewyobrażalny jest ogrom życia
tam zawarty, a wszystko razem stanowi tylko jedną istotę.
7
I potrójny duch bez Istoty Jest mistrzem
l właścicielem. a przecież nie posiada istoty-natury, gdyż przebywa w sobie
samym.
8
Słowo jest jego centrum albo siedzibą i
znajduje się w środku jako serce; a duch Słowa, który powoduje stan pierwotny
w pierwszej wiecznej woli, otwiera cud esencjalnego życia, w efekcie czego
pojawiają się dwa misteria: jedno w życiu-duchu l jedno w życiu esencjalnym.
Życle-ducha uznaje się za Boga i jest to zgodne z prawdą; a życie esencjalne za
życie-na-turę, które byłoby ślepym instynktem, gdyby nie było spragnione ducha
albo życia-ducha. W nim zawsze pragnienie objawia się jako wieczne Słowo, a
serce Boga jako boska istota, z której pożądająca wola ciągle wychodzi jako
jego duch do życia-natury, i otwiera tam w środku misterium z esencji i w
esencjach. Dlatego więc pojawiają się dwa życia, jak też dwie istoty z i w
jednym, wiecznym, bezprzyczynowym stanie pierwotnym.
9
A zatem poznajemy, czym jest Bóg z
natury, jak jedno i drugie pojawia się z wieczności bez określonej przyczyny i
początku, gdyż zawsze jest wiecznie trwającym stanem pierwotnym, który wciąż
się zaczyna, przechodząc z wieczności w wieczność, ponieważ nie jest liczbą l
jest nieuwarunkowany.
Rozdział piąty
Tak zatem z wieczności wyłoniły się dwie
Istoty, choć nie możemy powiedzieć, że jedna stoi obok drugiej i obejmuje ją,
że jedna zawiera drugą; i nie możemy też twierdzić, iż jedna stoi poza drugą i
że istnieje między nimi jakiś rozdział; nie, lecz zaiste poznajemy, że
życie-duch tkwi w sobie zwrócone do środka, a życie-natura stoi wychylone z
siebie i przed siebie.
2
Więc dlatego porównamy to z okrągłą
koło-kulą, która porusza się we wszystkie strony. Jak opisał Je Ezechlel.
3 I życie-duch jest całą treścią
życia-natury, a przecież nie jest obejmowany przez życie-naturę. I są to dwie
zasady w jednym stanie pierwotnym, gdzie każda ma swoje misterium l swoje
działanie. Bowiem życie-natura działa w ogniu, a życie-duch w świetle chwały l
wspaniałości. W ogniu doświadczamy destrukcji, będącej istotą natury, a w
świetle rodzenia się wody, która od ognia odbiera siłę, jak wcześniej zostało
to opisane w “Czterdziestu pytaniach o duszę".
4 Dzięki tym rozważaniom łatwiejszym
staje się rozpoznanie, czym jest wieczna mądrość natury zawarta w wodzie i
ogniu, które są jakby zmieszane jedno w drugim, wyzwalając; jasnoniebieski
kolor odpowiadający błyskawicy ognia, który przybiera określoną postać, rubin
zmieszany w jedną istotę z kryształem, co rodzi żółty, biały, czerwony i
niebieski kolor w ciemnej wodzie, gdzie niebieski jest w zielonym, gdyż każdy
ma swój blask i świeci. Woda zaś broni tylko swego ognia, żeby nie było w niej
żadnego zmieszania. Lecz w dwóch misteriach istnieje tylko jedna wieczna
Istota, nie powodując znoszenia się różnicy dwóch zasad jako dwojakiego życia.
5
Należy ją rozumieć jako istotę
wszystkich Istot. Jest zatem tylko jedna magiczna istota, która sama
może tworzyć wolę w życiu esencjalnym, a
zatem wstępować w narodziny i budzić udrękę w tym wielkim misterium,
szczególnie w pierwotnym stanie ognia, który został objawiony jako pierwszy,
ukrywający się w misterium jako blask schowany w wielości barw. Jego lustro
jest w szatanie i we wszelkim złu. Poznajemy także, skąd wszystkie rzeczy złe l
dobre wzięły swój stan pierwotny - z wyobrażeń zawartych w tym wielkim
misterium, które w cudowny sposób zrodziło esencję własnego życia.
6
W stworzeniach tego świata można poznać
wszystko, jako że kiedyś boskie życie wzbudziło l obudziło w nich życie-naturę,
rodząc w ten sposób cudowne stworzenie z esencjalnego misterium. Wówczas staje
się Jasne, w jaki sposób każda esencja stała się misterium w życiu, jak
naprawdę w wielkim misterium istnieje jedno magiczne pragnienie, tak że
pragnienie jakiejkolwiek esencji stwarza ponownie lustro, żeby się w tym
lustrze rozpoznawać i uświadamiać.
7
A zatem wtedy, gdy pojawia się
pragnienie, powstaje lustro, które odbity obiekt zwraca wyobraźni l uświadamia
mu, że to nie jest jego życie. Otóż wówczas powstaje obrzydliwość i odraza,
dlatego żądza pragnie odrzucić to lustro, a przecież tego nie potrafi, więc
szuka teraz sensu początku. Wychodzi z lustra, gdy lustro jest rozbite, a to
rozbicie jest Turbą1. niczym śmierć schwytanego życia.
8
I jest dla nas w pełni rozpoznawalne to,
że wyobraźnia wiecznej natury ma Turbę wraz z żądzą w misterium stworzenia,
lecz nie przebudzoną, zatem budzi się sama Jako lustro wieczności, i to jest
Gniew, który leży wiecznie skryty w misterium.
9
I widzimy tutaj, że wieczna natura
spotkała się kiedyś ze stwórcą wszechświata i wzbudziła Gniew. Objawiła się
również w stworzeniach, dlatego istnieje wiele złych zwierząt, roślin, drzew,
robaków, ropuch, węży i tym podobnych stworzeń. Ponieważ wieczna natura odczuwa
przy tym wstręt, dlatego .sama w jego esencji jest karmiona złem i trucizną.
10
I dlatego wieczna natura szuka korzeni
zła i pragnie się od niego uwolnić. Z tego właśnie powodu wpada w Turbę jakby
w umieranie, a nie jest to śmierć, lecz profanowanie misterium, gdyż zło wraz
ze swym życiem ma tkwić w oddzieleniu w ciemności. Bowiem natura odrzuca je i
tłumi, dlatego pozostawione jest samo sobie jako zło, zatrute oraz wściekłe
misterium i samo jest swoją własną magią, jako żądza jadowitego przerażenia.
Rozdział szósty
Zatem w naszych rozważaniach dochodzimy
do punktu, w którym znajdujemy ohydę wszystkich istot, gdyż każda z nich jest
dla drugiej obrzydzeniem i tę drugą zwalcza.
2
Każda wola bowiem pożąda w drugiej
istocie oczyszczenia bez Turby, a przecież sama ma w sobie
tę Turbę, l także dla tej drugiej jest
obrzydliwością. Teraz moc większego spada na mniejszego i trzyma go w niewoli,
aby przypadkiem nie uciekł. W przeciwnym razie słabość panowałaby nad siłą.
Gdyż słabość również nieustannie szuka przyczyny popędu i chce być wolna od
przymusu, a zatem wszystkie stworzenia poszukują przyczyny własnego cierpienia,
która ukryta jest w misterium.
3 Z tego powodu stan pierwotny wytwarza
wielką siłę tego świata, wyrastającą z mechanizmu panowania jednego nad
drugim. Na początku najwyższe dobro nie było dane ani uporządkowane, lecz
wyrosło z Turby, jednakże potem uznało naturę za swą istotę, która z niej
została zrodzona l poddana Prawu - do rodzenia się dalej w zniewolonym
porządku. Wówczas narodziny te wzniosły się do królestwa przywileju, a zatem
impulsywnie szukały otchłani Jako Jednego, aż monarchia została cesarstwem.
Pozostałość tego procesu znajdujemy jeszcze w potrzebie wznoszenia się l
pragnieniu bycia Jednym, a nie wielością. A skoro znajdujemy się w wielości, to
pragniemy ponownie znaleźć się w pierwotnym źródle, przez które wszystko się
zrodziło, panować nad wszystkim i być Panem wszelkiego porządku.
4
A ponieważ ta sama żądza była na
początku jednym porządkiem, ale w czasie podzieliła się na wiele esencji,
dlatego wielość znowu szuka Jednego l niewątpliwie zostanie zrodzona w szóstej
liczbie koron, a to w sześciotysięcznym roku w figurze, nie na końcu, lecz w
godzinie tego dnia, gdy zostanie dopełnione stworzenie cudów.
5
Ponieważ cuda Turby dobiegają kresu,
rodzi się Pan, który rządzi całym tym światem przy pomocy wielu urzędników.
e
I tamże szuka się samorodnej
zwierzchności i poruszyciela, żeby mniejszy, który znajduje się na dole,
podążał z nim do celu. Potem rozstają się, gdyż takie jest ich przeznaczenie i
nią ma tam możliwości zatrzymanie się czy wycofania.
7
Dlatego także i my szukaliśmy Turby jako
zawziętości wszystkich stworzeń, bo ta także wyruszyła do celu wraz z tych
stworzeń obrzydliwością i obecnie objawia się w środku celu, w liczbie koron, w
sześcio-tysięcznym roku, trochę nad nim, nie pod.
8
W tym dniu i godzinie, gdy wypełni się
przeznaczenie stworzeń, misterium jako lustro wieczności stanie się cudem.
9
Zdarzy się to szóstego dnia po południu.
Wówczas misterium otworzy się wraz z cudami, będzie widziane i rozpoznane.
Ponieważ wtedy czystość wypędzi Turbę z czasu, początek wstąpi w kres.
Następnie misterium stanie się cudem w obrazach.
Rozdział siódmy
Dlatego w misterium wiecznej natury
umieszczano pewne arcanum, z którego pochodzą wszystkie stworzenia, dobre i
złe, zrodzone i stworzone. Arcanum
to uznajemy za magiczną istotę, która
obudziła jedną Magię dla drugiej przez zadowolenie i wniosła je w tę Istotę,
aby każda rzecz tam mogła wywyższyć siebie samą i doprowadzić do najwyższej potęgi.
Bowiem Duch Boży nie jest sprawcą w naturze, lecz otwierającym i poszukującym
dobra.
2
Zatem zło zawsze szukało w misterium
samego siebie i znajdowało jedynie samo siebie, wraz z nim było otwierane, bez
przyzwolenia Boga, gdyż obrzydliwość jest prymitywna i panuje nad chciwością.
3 Zatem wszystko wyrosło z jego własnego
drzewa bez refleksji. Gdyż pierwszy otwierający, którym był Bóg, nie
podporządkował sobie zła, lecz rozum l inteligencję, które miały za zadanie
zobrazować te cuda i być przewodnikami życia. Zgodne jest to z wielką
tajemnicą, która w misterium została zawarta na wieczność, stając się
misterium wraz ze swymi czterema kolorami. Piąty kolor nie Jest właściwy dla
misterium natury, lecz odpowiada Innemu misterium - misterium boskości. Kolor
ten w misterium natury świeci jako żyjące światło.
4
I są to takie kolory, gdzie wszystko
znajduje się wewnątrz: l. niebieski, 2. czerwony, 3. zielony i 4. żółty. Piąty,
będący bielą, należy do Boga, choć również ma swój blask w naturze. A owa biel
jest piątą esencją, czystym, nieś plamionym dziecięciem, gdyż wyłoniła się ze
złota l srebra jak z białego, jasnego, krystalicznego kamienia, który również
tworzy się w ogniu.
5
Ogień Jest jednią wszystkich kolorów,
wewnątrz niego nie powstaje nic prócz bieli, bowiem jest on blaskiem Bożego
majestatu. Kolor czarny nie należy do misterium, lecz jest zasłoną ciemności,
gdyż wszystko zasłania od wewnątrz.
6 Znajdujemy w tym także drzewo języków,
jako wyraz mowy, z czterema alfabetami. Każdy z nich cechuje swoisty
charakter misteriów. Wewnątrz każdego znajduje się język natury, będący
korzeniem każdej mowy, którego nie rozpoznają użytkownicy w rozrastającej się
wielości języków. Dopiero misterium pozwala przeniknąć jego tajemnicę,
albowiem jest to cud Boga. Ten alfabet Języka natury leży pośród rzeczy
ukrytych w czarnym kolorze, gdyż kolor czarny nie należy do liczby kolorów.
Tylko ona jest misterium zrozumiałym dla tego, kto pojął język natury, komu
objawił się poprzez Ducha Bożego.
7
Drugim alfabetem jest hebrajski, który
otwiera misterium l nazywa drzewo wraz z gałęziami i konarami.
8
Trzeci to greka, która nazywa drzewo
wraz z owocami l wszystkimi ozdobami; dopiero on naprawdę wyraża ich
Inteligencję.
9
Czwarty to łacina, którą posługuje się
mnóstwo ludów, gdzie drzewo wyrażone jest wraz ze swoją silą l cnotą.
10
Piąty zaś jest Duchem Bożym, który
otwiera wszystkie alfabety. A tego alfabetu nie może nauczyć się żaden
człowiek, gdyż on sam objawia się w ludzkim duchu.
11
Zatem alfabety te trwają w swym stanie
pierwotnym w kolorach wielkiego misterium i z ich powodu dzieli sieje na
siedemdziesiąt siedem języków, chociaż tylko pięć z nich uznajemy za główne, a
siedemdziesiąt dwa za cud. Teraz już wiemy, dlaczego Babilonia to usta
chaotycznej Istoty. Tu rozum opuścił swego przewodnika, chciał pójść sam l
wstąpić w misterium.
12
Ilustrację tego dramatu znajdujemy u
dzieci Nimroda przy budowle wieży Babel, gdyż oderwali się od posłuszeństwa
Bogu, kierując się własnym rozumem;
dlatego utracili swego przewodnika i
rozum, tak że nie pojmowali już własnego języka.
13 Z siedemdziesięciu dwóch języków
obłąkanej Babilonii wykształciło się wiele innych i wchodziły pojedynczo same
w siebie l rozpaczliwie szukały inteligencji, każdy w swym własnym rozumie i złości.
Następnie porzucili Boga i stali się poganami, a Bóg pozwolił im odejść w świat
dzieł ich rąk. Od tej pory nie chcieli mleć z nim związku, lecz pragnęli stać
się własną latoroślą i własnym rozumem, który jednak, jako pomieszany z
wszystkimi kolorami, zniewalał ich.
14
W takiej sytuacji narodziła się Turba.
Nie byli już dziećmi jednego umysłu. Każdy chciał żyć ze swego koloru, a nie
posiadali związku z czterema głównymi prawdziwymi kolorami, lecz tylko ich
złymi, zmyślonymi przez siebie odcieniami. Tak więc tułali się bez prawdziwego
przewodnika, który wszystko stworzył w jednym języku. Poza tym jednym, żaden
Inny nie stwarzał możliwości otwarcia.
15 Cztery alfabety wyrastają i wywodzą
się z jednego pnia. Zaś wiele języków musi się dopełniać swymi różnicami jako
członkowie tej samej rodziny, a przecież pragną zachować własną tożsamość i to
powoduje, iż wszystkie występują przeciwko temu drzewu.
Rozdział ósmy
Tu znajdujemy źródło dwojakiej religii.
Bożka zrodzonego w Babilonii, któremu hołd oddawali poganie i żydzi.
2
Bowiem w obu jest Babilonia l są dwa
rodzaje w jednym. Jeden, który ze swego rozumu wychodzi w życie natury l ducha
i dla siebie samego szuka wywyższenia. Ono stwarza mu drogę w jego istocie,
gdyż jego wola wychodzi z jego żądzy l szuka swojej Magii jako wielkiej liczby
do swoich zastępów wielości. To jest zły sposób wychodzenia z siebie. Jego wola
pozostaje w rozczłonkowaniu, stając się bogiem tego rozbicia i jego
przewodnikiem.
3 I jeśli występuje przeciwko niemu
wolna wola Boga i karze go, to tylko dlatego, że ten bożek Imituje wolną wolę
tak, jakby otrzymał ją od Ducha Bożego. W rzeczywistości jednak czci swoją
własną wolę w potędze wielości. Bowiem ta samowola jest zrodzona z jego natury
i z jego magii. Nie pojmuje wolnej woli Boga i dlatego jest zrodzony z ciała i
krwi, ze swojej własnej natury l jest dzieckiem tego świata oraz trzyma swój
skarb dla miłości własnej. Staje się zatem hipokrytą i owładnięty Jest obłąkaną
Babilonią. To liczby wielości z jego własnej magii wprowadziły go w
zamieszanie, skoro z jednego wszedł w wielość, będącą obłędną Babilonią. Jego
obłudne usta. przez które duchowi Jedności wypowiada dobre słowa i wiele
pochwał, są antychrystem i kłamcą. Gdyż inaczej mówi, a inaczej czyni. Jego
serce jest jaskinią żądzy. a duch jego serca odcisnął swoje piętno w tej żądzy.
4 Zatem ten mag wielości jest teraz
dumnym, wyniosłym, chciwym, złośliwym żarłokiem oraz duchem pożądającej
wielości l z tego powodu jest niebezpiecznym bóstwem. Nie przywiązuje się do
wolnej woli natury, która ma władzę czynienia cudów. W boskim misterium nie ma
miejsca na świadomość, gdyż można tam łączyć tylko podobne z podobnym. Jego
wola zwróciła się ku swobodzie wtedy, gdy Duch Boga otworzył swoje magiczne
misterium i oddał swoje cuda oraz dzieła wraz ze swoją wolą Bogu.
5
Dlatego owa wola wyszła z siebie,
ponieważ to początek szuka końca, a środek jest Turbą, gdyż nie znajduje się w
wolnej woli Boga, lecz wyrasta z siebie samego i wywyższa się jako drzewo dumy.
6
I tak wyłącznie Bóg jest jednością woli
i wiecznego pragnienia, a w wiecznym pragnieniu, podobnie jak w wiecznej Magii,
jest jedyny. Dlatego więc pragnienie uczestnictwa w wiecznej Magii poddaje się
wiecznej woli l w niej tworzy swoje życie. Taka bowiem jest natura woli, która
od początku trwa w stanie pierwotnym Jako odstępca. krzywoprzysiężna
nierządnica, gdyż jest rodzicielką fałszywości i nie przywiązuje się do wolnej
woli.
7
Postarajmy się zrozumieć, czym jest
odstępstwo od Boga, po raz pierwszy dokonane przez Lucyfera, który jest
przyczyną tego wszystkiego i który stworzył fałszywą Magię natury. A zatem
wszelkie stworzenie zostało zrodzone w tych dwóch wiecznych żywotach, jedno z
woli Boga, a drugie z woli szatana i obrzydliwości. I to stanowi Babilonię z
antychrystem na ziemi.
8
Wszystko, co wychodzi z woli Boga w
swoją własną wolę, staje się łupem Babilonii. Widać to u Żydów, narodów
pogańskich, jak i u pozostałych ludów.
9
Poganie zatrzymali się w swojej własnej
Magli. Lecz z żądzy niszczenia wyszli w światło natury. Choć nie znali Boga,
żyli w czystości, a tym samym byli dziećmi czystej woli i w niej duch wolności
otworzył wielkie cuda w swoim misterium, czego dowodem jest pozostawiona przez
nich mądrość.
10
Lecz, innych, żyjących tylko w swej
własnej magicznej woli, wyrosłej z ciała i krwi, własna wola utopiła w Turbie.
A Turba ta wytrysnęła w ich woli i dała im jednego ducha zgodnie z esencjami
chciwości i obrzydliwości. Ci szukali wyłącznie ekspansji poprzez panowanie l
królowanie.
11
A kiedy Turba nie mogła odstąpić od
postaci, tedy rozłościli się l rozpoczęli kłótnie i wojny. I stąd trwa konflikt
w stanie pierwotnym, biorąc swój początek z pychy oraz chciwości l wraz ze
swoją liczbą należy do misterium zawziętości.
12 Tacy byli Żydzi; mimo Iż objawił im
się Bóg, to przylgnęli do dwojakiej woli. Jedni do modlitwy, a wolą swą
dostosowali, tak jak praojcowie l wszyscy pobożni Izraelici do woli Boga.
Drudzy zaś ustanowiali prawa, przywiązując tym samym swą wolę do deprawującej Magii,
sprowadzającej wszystko do chciwości. Szukali swej potęgi w wielości. I choć
ich usta były żydowskie, to serce pozostawało nierządnicą babilońską,
obłudnikiem i antychrystem, rozpoznawalnym w dobrych i fałszywych słowach.
13 Zatem w świecie chrześcijańskim. Jak
l u pozostałych ludów, rozpanoszyła się babilońska nierządnica wraz z
antychrystem. Jeden lud dzielił się na dwa wrogie obozy, których duszy
zbiorowych nie można połączyć w jedno. “A że widziałeś żelazo zmieszane z
gliniastą ziemią, znaczy zmieszają się z sobą, lecz jeden nie będzie się
trzymał drugiego, tak jak żelazo
nie może się zmieszać z gliną", jak
powiada prorok Daniel (Dn 2, 43).
14
Dlatego ten, kto chce poznać
antychrysta, nie musi go daleko szukać, znajdzie go we wszystkich domach. Najstraszliwsza
jest ukoronowana nierządnica. A jej chrzestni, którzy podnieśli ją z chrztu
cudzołóstwa, żeby także mogli żyć w potędze wielości, stają się krzykaczami,
wywodzącymi się z jedynej woli Boga w wolę wielu, tak że potrafią pojąć tylko
to, co się rozmnaża i dbać o swe brzuchy.
15 A inna część wolnej woli Boga
wychodzi ze swoją magiczną wolą z siebie samej do wolności niby ku jedynej
niepojętej woli Boga; ta stoi zwrócona tyłem do magicznej figury. Jej życie
szuka chleba i wychodzi z siebie, gdyż jej wola nie jest zawarta w chlebie,
lecz wychodzi z siebie, przez pragnienie, do Boga. I żyją obie w Bogu, tworząc
jedność, gdyż są to prawdziwe dzieci Magii. Bowiem Duch Boga mieszka w ich woli
i otwiera im wieczne cuda Boga, a ich duch życia odsłania im cuda tego świata.
16
I cl są wolni od Babilonii i
antychrysta, nawet gdyby przebywali w piekle, gdyż prawdziwy obraz Boga
znajduje się w duchu-woli, który rodzi się z ducha-duszy.
Rozdział dziewiąty
Tak zatem dwie magle są jedna w drugiej,
dlatego jest także dwóch magów, którzy prowadzą je jako
dwa duchy. Jeden jest Duchem Boga,
prowadzącym do Bożej Miłości l jedności, a drugi duchem rozumu, przez który
działa szatan. I lepiej nie może się człowiek wypróbować, jak obserwować z
powagą, do czego przynagla go jego pragnienie i ochota. Jakie będzie miał
pragnienie, takiego też będzie miał przewodnika i takich spraw zostanie
dzieckiem. Dlatego ma władzę wolnej woli i możliwość przemiany, gdyż jest
magiczny i ma tę siłę.
2 Na jakąż to powinien zdobyć się
powagę, chcąc obłaskawić ducha gwiazd, który w nim panuje? Czyż do tego nie
należy uważne, spokojne życie z uporczywym lgnięciem ku woli Boga? Gdyż
poskromienia źródła gwiazd nie dokona ani mądrość ani sztuka, lecz Intensywność
pragnienia, ze stałym wychodzeniem z astralnych wpływów. Żywioły nieustannie
wpędzają jego wolę w żądzę gwiazd. Dlatego nie jest łatwo zostać dzieckiem
Boga. Zależy to od ogromnej pracy, nadludzkich pragnień i do tego cierpienia.
3 I antychryst może nazywać się
dzieckiem Boga. Ale Chrystus mówi: “W owym dniu wielu powie: Panie. Panie, czyż
nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów,
i w Imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im powiem: Nigdy was nie
znałem. Idźcie precz ode mnie, wy, którzy czynicie bezprawie" (Mt 7,
22-23). Czyniliście to z fałszywej magii i nigdy nie poznaliście mojego ducha
i woli. Jesteście w waszej duchowej postaci kozłami, tyranami, skąpcami,
nadętymi bufonami. lubieżnikami. Szafujecie moim imieniem, ale wasze serca poświęciliście
lubieżności, żądzy ciała, i zostaliście zrodzeni w Turbie. Musicie przejść
próbę ognia. W ten sposób każdemu królestwu przyniesiecie do domu jego owoc.
4
Dlatego, ty piękny świecie, przejrzyj
się w tym piśmie, które przedstawiła ci wiekuista przyczyna, l rozważaj je
głębiej i dociekliwiej, gdyż ponownie możesz zostać schwytany przez swoją
Turbę. Dlatego powinieneś przejść wraz ze swą Istotą przez ogień Boga. A
dzieło, powstałe poza wolą Boga, powinno pozostać w tym ogniu.
5
Lecz to, co jest zrodzone w woli Boga,
powinno pozostać w czci Bożej i czynie cudu, a w obrazie człowieka być wieczną
radością.
e
Teraz pomyśl, co czynisz! Bowiem
Babilonia stoi już w ogniu i ogarniają ją płomienie. Me istnieje już
przebaczenie ani lekarstwo. Jej zło zostało rozpoznane, a władza jej chyli się
ku upadkowi. Alleluja!
Przypisy
l.Turba, jedna z kategorii
filozoficznych w systemie Bohmego.
IV
SEX PUNCTA MYSTICA CZYLI ZWIĘZŁE
WYJAŚNIENIE SZEŚCIU PUNKTÓW MISTYCZNYCH
Przedmowa
Jeżeli nie ma prawdziwego poznania, to
niech się ono stanie, a wówczas dusza zwycięży tę burzę i pokona szatana.
Otrzymał za to rycerski wawrzyn, który założy jej pokorna Dziewica skromności1,
ponieważ zwyciężyła z pomocą swego drogiego rycerza Chrystusowego. Bądźcie
otwarci na poznanie tych cudów, choć nie jesteście doskonali.
Punkt pierwszy
O krwi i wodzie dusz
Wszystko, co jest substancjalne l
namacalne, istnieje w tym świecie. Z tego powodu dusza w tym świecie nie jest
substancją czy istotą, a zatem również jej krew i woda w tym świecie nie są
substancją ani istotą.
2
Wprawdzie dusza ze swą krwią i wodą
zawiera się w tej zewnętrznej krwi i wodzie, lecz jej substancja jest magiczna.
Dusza jest magicznym ogniem, a jej obraz albo postać w świetle rodzi się w
światłości z mocy jej magicznego ognia i światła. Staje się więc prawdziwym
obrazem w ciele i krwi, pozostając równocześnie w swym stanie pierwotnym.
3
Podobnie jest z mądrością Bożą, której
wszechwiedza nie jest istotą. Zatem oprócz swego obrazu, dusza ma istotę. A
owa dusza jest magicznym ogniem l to, co ją wykarmia pochodzi z jej istoty.
4
Podobnie ogień musi mieć istotę,
powinien bowiem płonąć, zatem także magiczny ogień ma ciało, krew i wodę dusz.
Bo jeśli nie byłaby to krew, wówczas tynktura2 nie znajdowałaby się
w wodzie z ognia i światła, ta zaś jest bytem mądrości względnie życia. Ona ma
w sobie wszystkie postacie natury i jest drugim magicznym ogniem.
5
Tynktura ta daje wszystkie kolory i z
jej postaci wyłania się w delikatnej istocie światła boska siła, zatem zrozumcie:
zgodnie z właściwością światła. Zgodnie zaś z właściwością ognia staje się
przenikliwością przemiany. Może wszystkie rzeczy podnieść do swego najwyższego
stopnia, gdyż nie jest ożywionym duchem, lecz bytem najwyższym.
6 Zatem jest ona także pewnym bytem w
wodzie i wprowadza w nią właściwość ognia i światła wraz ze wszystkimi siłami
natury, dlatego zmienia wówczas wodę w krew. Coś takiego czyni na zewnątrz i wewnątrz
wody, jak i w zewnętrznej i wewnętrznej krwi.
7
Wewnętrzna krew boskiej Istotności także
jest magiczna, gdyż magia stwarza substancję. Jest to krew duchowa, która nie
może poruszyć zewnętrznej istoty inaczej, jak tylko przez imaginację.
Wewnętrzna wyobraźnia wiedzie zewnętrzną wolę w wewnętrzną krew. Z tego to
powodu psuje się krew oraz ciało boskiej istotności i zaciemnia się obraz
Bożego podobieństwa.
8
Ciało i krew dusz przebywa w najwyższym
misterium, ponieważ stanowi boską istotność. A kiedy zewnętrzne ciało i krew
umiera, wówczas przepada na rzecz zewnętrznego misterium, a zewnętrzne misterium
przepada na rzecz wewnętrznego.
9
A każdy magiczny ogień ma w sobie swoją
jasność i ciemność. Z tego względu nastąpił ostateczny dzień pożegnania, gdyż
wszystko powinno przejść i zostać doświadczone przez ogień, który do tego będzie
zdolny albo i nie. A więc każda rzecz zmierza do swojej własnej magii,
powołującej ją do życia, wyłaniając się z wieczności.
Punkt drugi
O jakości łaski, o dobru i złu
Bóg w wieczności sam jest wszystkim.
Jego Istota dzieli się na trzy wieczne światy. Pierwszy jest światem ognia,
drugi światem ciemności, a trzeci światem jasności. Mimo iż dadzą się
wyodrębnić, są tylko jedną istotą. Każdy z tych światów zachowuje własną tożsamość.
2
Owe trzy światy nie są równocześnie
wieczne i niezmierzone, ani też nie zamknięte w czasie, czy w przestrzeni.
Każdy z wyodrębnionych elementów zawiera istotę, a jego jakość jest zgodna z
jego właściwością. W jakości znajduje się również jego pragnienie stanowiące
centrum natury.
3
A owo pragnienie jest jego działaniem, gdyż
to właśnie ono stwarza brakującą istotę w esencji pożądania, która jest zgodna
z właściwością pragnienia, a wszystko razem jest magią albo głodem istoty.
4
Każda postać stwarza swą istotę przez
własne pożądanie. A każda postać wywodzi się z lustra swego odbicia i swoje
widzenie ma również zawarte w owym lustrze. Jej widzenie jest dla innego lustra
ciemnością. Jej postać jest niewidoczna dla innego oka. gdyż dopiero w
odczuwaniu zawarte jest rozróżnianie.
5
Każda postać przyjmuje swoje odczuwanie
z pierwotnego stanu pierwszych trzech światów w naturze:
z cierpkości, gorzkości i przerażenia. A
przecież w tych trzech światach nie ma żadnej boleści samej w sobie, to ogień
sprawia w nich ból, a światło ponownie zmienia wszystko w łagodność.
6
Prawdziwe życie zasadza się na ogniu. W
nim jest anioł stojący w świetle i ciemności. Ten anioł jest pragnieniem. I
kiedy się ono realizuje, wówczas ogień jest pożądaniem, a jego światło jaśnieje
z ognia. To światło jest postacią albo widzeniem samego życia. A istota
wprowadzona w pożądanie jest drewnem dla ognia, z niej pali się ogień, który
jest cierpki albo delikatny. I to określa też, czy jego królestwo jest
niebiańskie, czy piekielne.
7
Życie ludzkie jest aniołem znajdującym
się pomiędzy ogniem a ciemnością. Ku któremu się skłania,
takie się staje. Oddaje siebie w
pożądanie esencji, dlatego płonie w bojaźni, w ogniu ciemności.
8
Lecz jeśli oddaje się Nicości, wtedy
jest bez pożądania i przepada na rzecz ognia jasności, dlatego nie może
zapłonąć w żadnej jakości, gdyż do swego ognia nie przyciąga żadnej istoty, z
której może zapalić się ogień. Wówczas nie ma w nim żadnej jakości, a życie nie
może też pochwycić żadnej jakości, bo żadnej w nim nie ma. Przepadła ona na
rzecz pierwszej Magii. Ta zaś jest Bogiem w jego Trójcy.
9
Ponieważ życie jest dziedzictwem,
dlatego ma w sobie wszystkie trzy światy. W zależności od tego, ku któremu
światu się skłania, to taki da mu wzrost i spowoduje, że zapłonie w jego ogniu.
10
Bo jeśli zapala się życie, wtedy
pożądanie pojawia się we wszystkich trzech światach. A te zostają poruszone w
esencji jakby w pierwszym zapalonym ogniu. Jakakolwiek esencja zaprosi i
przyjmie życie w swoje pożądanie, tej ogień zapłonie.
11
Jeśli pierwsza esencja, w której zapala
się życie, jest dobra, wtedy ogień także jest miły i dobry. Ale jeśli jest ona
zła i mroczna, wówczas ogień również jest straszny, którego pożądanie zgodne
jest z właściwością ognia.
12
Gdyż każda wyobraźnia pożąda jedynie
istoty sobie podobnej, w której znajdowała się w stanie pierwotnym.
13 Życie człowieka w tym czasie podobne
jest do koła, gdyż błyskawicznie potrafi się znaleźć zarówno najniżej, jak i
najwyżej, zapala się we wszystkich Istotach i naznacza się wszystkimi istotami.
Ale jego ozdro-wienie jest w poruszeniu Bożego serca, wodzie łagodności. Z
niej może istota wyprowdzić ją w swój ogień życia. Wybór Boży nie zawiera się w
pierwszej esencji.
14
Gdyż pierwsza esencja jest jedynie
misterium życia i pierwsze życie wraz z początkiem należy do misterium, z
którego wyszło. Owo życie może stać się straszne lub pełne nieładu, albo też
esencją światła zgodnie ze światem jasności.
15
W zależności od tego, z której
właściwości życie bierze swój stan pierwotny, w takiej zapali się jego światło
życia. Samo życie nie ma żadnego wyboru. Nie podlega ono żadnemu osądowi, gdyż
pozostaje w swym stanie pierwotnym l swój sąd wchłania w siebie. Nie przystają
do niego wszystkie inne udręki, gdyż płonie jedynie w swej udręce, w swym
magicznym ogniu.
16
Wybór zależy od zaproszenia, należącego
do światła lub do ciemności. Bo zgodnie z nim pojawia się właściwość, zgodnie
z nim powstanie także wola jego życia. Po nim rozpoznaje się, czy jest esencją
straszliwą, czy esencją miłości. I dopóki płonie w jednym ogniu, przez drugi
jest opuszczony. I realizuje się ten wybór w tym samym ogniu, w którym płonie;
wybór tego rodzaju życia, gdyż chce mieć to, co jest jego właściwością.
17
Ale wtedy wola tego samego ognia niby
lecący anioł unosi się w inny ogień i w nim się zapala, dlatego całe życie może
płonąć i pozostawać w tym samym ogniu.
18
Teraz życie rodzi się na nowo: albo w
świecie ciemności, albo w świecie jasności, tam, gdzie zapali się wola. Teraz
pojawia się następny wybór l to staje się przyczyną, dla której Bóg, a również
szatan pozwala uczyć się. Każdy chce, ażeby wola życia wzbijała się w jego
ogień i zapalała się, a zatem by jedno misterium chwytało drugie.
Punkt trzeci
O grzechu, czym i jaki jest
Cos, co jest Jednością, nie zna ani
zakazu ani prawa. Mieszając się z jakąś inną rzeczą powoduje, iż powstają w
niej dwa światy, jak i również dwie wole, gdzie jedna występuje przeciwko
drugiej. Tam też powstaje pierwotny stan wrogości.
2
Powinniśmy teraz zastanowić się, czym
jest wrogość przeciwko Bogu. Bóg jest jedyny i dobry, istnieje poza wszelką
jakością. I chociaż znajdują się w nim wszystkie jakości, to nie są objawione,
gdyż dobro ma w sobie cząstkę zła i przykrości, lecz trzyma je w zamknięciu jak
więźnia, ponieważ to zło jest przyczyną życia, ale nie objawioną. Lecz dobro
nie
ulega złu, gdyż może ono przebywać w
otoczeniu zła bez udręki, skupione na sobie samym.
3
Miłość i wrogość są więc jednym
zjawiskiem, ale każde mieszka w sobie samym. I to stwarza dwa zjawiska. Śmierć
między nimi pojawia się jako coś, co rozdziela. Lecz śmierci nie ma, jeśli
dobro nie poddaje się złu, gdy światło pokonuje udrękę ognia i już jej nie
czuje.
4
Musimy zatem zgłębić istotę grzechu w
życiu ludzkim, niezależnie od tego, że życie jest harmonijne l dobre, ponieważ
pojawia się w nim inna jakość, poza dobrem. Stąd bierze się wrogość przeciwko
Bogu, gdyż Bóg zamieszkuje w najwyższym bycie człowieka.
5
Bezprzyczynowość nie może zamieszkiwać w
uwarunkowanym. Jeżeli prawdziwe życie wzbudzi w sobie udrękę, nie staje się
automatycznie równe bezprzy-czynowości, w której nie ma żadnej udręki.
Natomiast jedno oddziela się od drugiego.
6
Dobro albo światło jest jak gdyby
Nicością. Dlatego może z niego coś powstać i to coś będzie również Nicością,
ponieważ mieszka w sobie, w udręce. Bo tam, gdzie jest coś, tam też musi być
udręka, która stwarza to coś i podtrzymuje.
7
Zastanówmy się nad Istotą miłości i
wrogości. Miłość ma tylko jedną jakość i wolę. Pragnie tylko czegoś podobnego
do siebie i nic ponadto. Dobro jest tylko jedno, jakości natomiast jest wiele.
Zaś ludzka wola,
która pożąda różnorodności, pociąga za
sobą tę wielość w Jedność, w której mieszka Bóg.
8
Ta wielość jest mroczna i zaciemnia
światło życia. A Jedność jest światłem, gdyż kocha siebie samą i nie może
pragnąć czegoś innego.
9
Zatem wola życia musi być skierowana w
tę Jedność jak w dobro. Wówczas pozostanie tylko w jednej jakości. Ale gdy
tworzy wyobrażenia w innej jakości, to zapładnia się rzeczą, której pragnie.
10
Wówczas ta rzecz, nie mająca swojej
wiecznej przyczyny, opiera się na kruchym korzeniu Dlatego szuka pewnego
korzenia jako podpory, by móc się utrzymać, gdyż całe życie zasadza się na
magicznym ogniu. Taki ogień musi mleć każda istota, od niego bowiem bierze
początek życia.
11
Owa rzecz musi teraz stworzyć własną
istotę zgodnie ze swoim pożądaniem, żeby jej ogień miał się czym żywić.
Dlatego iż nie może w pustym ogniu powstać żadna udręka ognista, gdyż to jest
poza jej zasięgiem, może trawić tylko samą siebie.
12
Wszystko, co ma powstać w Bogu, musi być
wolne od ludzkiej woli. Nie może w sobie posiadać własnego płonącego ognia,
lecz jego ogniem musi być ogień Boga. Jego wola musi być pogodzona w Bogu, gdyż
Bóg oraz wola człowieka wraz z Jego duchem są jednym.
13
To, co jest Jednym, nie ma w sobie
sprzeczności, gdyż ma tylko jedną wolę. Niezależnie od tego, dokąd podąża albo
cokolwiek czyni, jest zawsze samo z sobą.
14
Wola ma tylko jedną wyobraźnię. Dlatego
czyni albo pożąda jedynie wyobrażenia tego, czego pragnie. Musimy również
zastanowić się nad tym, czym jest odraza.
15
Bóg mieszka we wszystkim i nic go nie
ogranicza, gdyż tworzy z nim Jedność. Ale jeżeli coś wychodzi z Jedności, wtedy
wychodzi z Boga w samo siebie, jest czymś innym niż Bóg i wówczas następuje podział.
Tam też powstaje prawo powrotu: znowu z siebie samego powinno wejść w Jedność
albo pozostać w oddzieleniu.
16
Łatwo nam zatem rozpoznać, czym jest
grzech albo jaki jest grzech. Jeżeli ludzka wola oddziela się od Boga, stając
się tylko ludzką wolą i zapala się w swojej udręce, to ten oddzielony ogień nie
jest zdolny przekształcić się w ogień boski.
17
Wszystko zaś, w co wchodzi wola i co
chce mleć na własność, staje się obce dla jedynej woli Boga, gdyż Bóg jest
wszystkim, a wola człowieka niczym. Ale skoro jest ona w Bogu, wtedy także
staje się wszystkim.
18
Wiemy już, iż pożądanie jest grzechem,
gdyż pragnie z jednego uczynić wiele i tę wielość wprowadza
do Jedności. Chce posiadać, a powinno
być przecież bez woli. Wraz z pożądaniem szuka się istoty, a w istocie
pożądanie zapala ogień.
19
Dlatego więc każdy ogień płonie z
właściwości swojej istoty. Powstaje rozstanie i wrogość, gdyż Chrystus mówi:
“Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie, a kto nie gromadzi ze mną,
rozprasza" (Łk 11, 23). Zatem ten, który gromadzi poza Chrystusem, jak i
to, co zbiera, będzie poza Bogiem.
20
Widzimy zatem, że skąpstwo jest
grzechem, bo jest pożądaniem poza Bogiem, l widzimy także, iż pycha jest
grzechem, gdyż chce być czymś własnym i odstępuje od Boga jako od Jedności.
21
Bowiem to, co chce być w Bogu, musi
przemienić się w jego woli. My zaś jesteśmy w Bogu tylko jedną z wielu naszych
części. Jest to na przekór woli Boga, gdy jakaś część oddziela się od drugiej i
czyni się samowładcą. Występuje to wówczas, gdy działa pycha. Chce być panem, a
przecież jedynym Panem jest Bóg. W takiej sytuacji jest dwóch władców, jeden z
nich musi odejść.
22
Dlatego grzechem i samowolą jest
wszystko, co pożądanie posiada na własność, nawet gdyby to był pokarm lub
napój. Wola wyobraża sobie to, co chce posiadać na własność, ponieważ tym się
wypełnia i zapala. Tak zapala się pierwotny ogień, potem drugi ogień w
pierwszym, to zaś jest samowolą i błędem.
23
Dlatego z samowoli musi wyrosnąć nowa
wola, która ponownie odda się pojednaniu, a samowola powinna zostać złamana i
zniszczona.
24
W tym miejscu należy zastanowić się nad
Słowem Boga, które stało się człowiekiem. Człowiek oddaje Bogu swe pożądanie,
tym samym wychodzi z udręki, ze swego ognia i na nowo rodzi się w Słowie. Zatem
poddana wola mieszka w Bogu, natomiast samowola w pożądaniu, błądzeniu i
wielości.
25
Wielość musi zginąć wraz z ciałem l
obumrzeć dla poddanej woli, a nowo narodzona wola zostanie uznana za nowe
narodziny. Ponieważ ponownie bierze ona z jedności wszystko dla siebie, lecz
nie własnym pożądaniem, ale tą miłością, która skłania się do Boga, albowiem
Bóg jest wszystkim we wszystkim. A jego wola jest wolą wszystkich rzeczy, gdyż
w Bogu powstaje jedyna wola.
26
Zatem uznajemy, że zło musi służyć w
życiu dobru, gdyż tylko w ten sposób wola ponownie wyjdzie z siebie, ze zła w
dobro, gdyż zło musi pozostać ogniem życia.
27
Wola życia musi być nastawiona przeciwko
sobie samej, gdyż musi umykać złości i nie pragnąć jej. Nie może łaknąć
pożądania, którego przecież chce l bez jego ognia nie może się obejść. Znaczy
to: być urodzonym w woli.
28
Każdy duch woli, który pozostawia w
pożądaniu ogień swego życia, niby w złości, jest jak drewno na ogień. Gdy do
niego wchodzi, posiada to, co ziemskie, oddalając się w ten sposób od Boga i
pozostając z nim w sprzeczności.
29
Widzimy zatem, jak nadmiar jedzenia i
picia powoduje grzechy. Czysta wola, która wychodzi z ognia życia, jest
obezwładniana i więziona w pożądaniu, ponieważ w nieświadomości staje się
bezwolna. Więzi ją udręka ognia w formie pożądania i wypełnia żądzą. Z tego
powodu czysta wola tworzy wyobrażenia poprzez pożądanie.
30
Wola w pokarmie l napoju wraz z ich
pożądaniem jest ziemska l oddzielona od Boga. Lecz czysta wola, która uwalnia
się od ziemskiego ognia, płonie w wewnętrznym ogniu i jest boska.
31 Z ziemskiego ognia nie może powstać
czysta wola. która ucieka od ziemskiego pożądania. Nie może, gdyż jest wolą
ognia dusz, która jest uwięziona l ukryta w ziemskim pożądaniu. Nie chce
pozostawać w ziemskim pożądaniu, lecz pragnie powrócić do swego Jednego, do
Boga, z którego na początku wypłynęła.
32
Ponieważ jest uwięziona w ziemskim
pożądaniu, jest zamknięta w śmierci i cierpi udręki. Zatem musimy zrozumieć
istotę grzechu.
Punkt czwarty
W jaki sposób Chrystus odda to królestwo
Ojcu swemu
We wszelkim stworzeniu świata i każdej
istocie porusza się Ojciec zgodnie ze swoją właściwością wraz z centrum
natury, ze światem ciemności i ognia. Tak więc wszystko trwało w tym ruchu l w
niebieskich zastępach do czasu, aż Ojciec poruszył się w swoim sercu i świecie
jasności, a wtedy Bóg stał się człowiekiem. Wówczas Ojcowska miłość światła
pokonała przykrą właściwość i od tego momentu Ojciec panował z Synem w
miłości.
2
Tak więc miał Syn zastępy niebieskie w
tych, którzy uwznioślili Boga. Ich to pociągnął Duch Święty, który wyszedł z
Ojca l Syna, ludzi przemierzających światło miłości, przez Syna do Boga Ojca.
3
Duch Święty porusza się we właściwości
Ojca i Syna, a obie te właściwości poruszają się równocześnie, tak że otwiera
się duch Ojca w ogniu l świetle, jak również we wściekłości mrocznego świata. I
stamtąd wydostaną się boskie zastępy na chwałę Ojca. Duch Święty powinien
rządzić wiecznie i być wiecznym otwierającym, zarówno w świecie jasności, jak i
świecie ciemności.
4
Te dwa światy będą stały nieruchome, a
Duch Święty, który z Ojca i Syna wychodzi, wiecznie wprowadza zastępy
niebieskie w owe dwa światy zgodnie z jakością l właściwością każdego z nich.
5
Jedynie on będzie otwierającym cuda. A
zatem to on jest dla Ojca, który jest wszystkim, wiecznym zastępem niebieskim,
któremu przewodzi.
Punkt piąty
O Magii, czym jest Magia, jaka jest
magiczna przyczynowośc
Magla jest matką wieczności, istotą
każdego stworzenia, gdyż stwarza siebie samą i staje się zrozumiała w
pożądaniu.
2
Sama w sobie nie jest niczym innym, jak
tylko wolą. Ta czysta wola jest wielkim misterium wszystkich cudów l tajemnic.
Wchodzi w istotę poprzez wyobrażenia pragnącego głodu.
3
Jest ona stanem pierwotnym natury. Jej
pożądanie stwarza formy wyobrażeń. Wyobrażenie zaś jest wolą pożądania. Z tego
powodu pożądanie wytwarza w woli istotę, ponieważ cechą charakterystyczną woli
jest to, że jest ona czymś samym w sobie.
4
Prawdziwa magla nie jest Istotą, lecz
duchem po-żądającm Istoty. Jest niesubstancjalną matrycą i dlatego objawia się
w istocie.
5
Magia jest duchem, a istota jej ciałem,
a przecież one obie są jednym, podobnie jak ciało i dusza tworzą jedną osobę.
6
Magia jest największą tajemnicą, gdyż
jest czymś istniejącym ponad naturą. Ona stwarza naturę zgodnie z postacią
swej woli. Jest misterium trzech liczb, zrozumcie: pożądającą wolą w sercu
Boga.
7
Jest formowaniem w boskiej mądrości,
podobnie jak pożądanie w tych trzech liczbach, w których poprzez naturę
pragnie objawić się wieczny cud tych trzech liczb. Jest ona takim pożądaniem, które
wnika w mroczną naturę, przez tę naturę do ognia, a przez ogień, przez
umieranie albo wściekłość do światła w majestacie.
8
Nie jest majestatem, lecz pragnieniem w
majestacie. Jest pragnieniem boskiej mocy, nie samej mocy, lecz głodu albo
pragnienia w tej mocy. Nie jest wszechmocą, lecz przewodniczką w mocy i wszechmocy.
Serce Boga jest mocą, a Duch Święty jest otwieraniem tej mocy.
9
Jest pragnieniem w tej mocy, a także w
przewodzącym duchu, gdyż ma w sobie owo twórcze: Niech się stanie! To, co otwiera
w niej duch woli, wprowadza w Istotę przez cierpkość, która jest tym stwórczym
“Niech się stanie", a wszystko dzieje się zgodnie z modelem tej woli. I
gdy w mądrości kształtuje się wola, wówczas zdobywa ją pożądająca Magia, gdyż
ma w swej właściwości pożądającą wyobraźnię.
10
Wyobraźnia jest delikatna, miękka i
podobna wodzie. Ale pożądanie jest szorstkie i suche niczym głód. Wyobraźnia
czyni miękkość twardą. Znajduje się we wszystkich rzeczach, gdyż jest najwyższą
istotą w boskości. Doprowadza coś, co nie ma podstawy, do fundamentu, a coś
wyprowadza z Nicości.
11
W Magii zawierają się formy wszelkich
istot. Jest ona matką we wszystkich trzech światach, i stwarza każdą rzecz
według modelu swej woli. Nie jest rozumem, lecz sprawczynią działającą zgodnie
z rozumem i pozwalającą działać w sobie dobru i złu.
12
Wszystko to, co modeluje wola w szczerej
intencji, wychodzi z wnętrza rozumnej woli i stwarza Magię w istocie. Ta zaś
służy tym, którzy kochają Boga w Jego istocie. Ona to powołuje do życia w rozumie
boską
istotę.
13
Ona jest tym, co stwarza boskie ciało.
Rozum zaś bierze swój początek z mądrości, gdyż jest poznającym kolory, moc i
cnotę. Rozum utrzymuje prawego, prawdziwego ducha w ryzach, gdyż jedną z właściwości
ducha jest możliwość unoszenia się. Rozum zaś jest jego ogniem.
14
Kiedy duch odłącza się od rozumu, nie
spada, lecz staje się wolą rozumu. Natomiast zmysły w rozumie wzlatują l
oddzielają się.
15
Zmysły są błyskawicą z ducha ognia i w
świetle przyciągają do siebie płomienie majestatu. A w ciemności prowadzą
przerażone spojrzenie, jak wściekłą błyskawicę z ognia.
16
Zmysły są pewnym subtelnym duchem, gdyż
wchodzą i gnieżdżą się we wszystkich istotach. Lecz rozum wypróbowuje każdą
rzecz w swoim ogniu. Odrzuca zło i zatrzymuje dobro. Następnie zabiera to
Magia, jego matka, i wnosi w istotę.
17
Magla jest matką w naturze, a rozum ma
naturę matki. Magia wiedzie w przeraźliwy ogień, a rozum prowadzi swoją własną
matkę, Magię, z tego przeraźliwego ognia w swój ogień.
18
Bo rozum jest siłą ognia, a Magia jego
płomieniem. I nie wiedza o naturze płomienia jest ważna, lecz moc albo żeńskość
ognia. Ogień oznacza zasadę, a Magia pożądanie.
19
Przez Magię wszystko się spełnia, dobro
i zło. Jej własne działanie jest nieświadome i rozdziela się na wszystkie
właściwości. W dobrym jest dobro, a w złym jest zło. Ona służy dzieciom w
królestwie Bożym, a czarownikom w krainie szatana, gdyż rozum może z nią
zrobić, co zechce. Jest bez rozumu, a Jednak wszystko pojmuje, gdyż jest
wyobrażeniem wszystkich rzeczy.
20
Nie można wyrazić jej głębi, gdyż ona
przez całą wieczność jest przyczyną l podstawą wszystkich rzeczy. Jest
mistrzem filozofii, a także jej matką.
21
Filozofia prowadzi Magię, swą matkę,
zgodnie z własnym upodobaniem. Podobnie jak boska siła, która jest sercem albo
Słowem Boga, wiedzie swego Ojca w delikatność, tak l filozofia prowadzi swą
mat-kę-rozum ku delikatności, ku boskiemu działaniu.
22
Magia jest księgą każdego ucznia.
Wszystko, czego ktoś chce się nauczyć, zaczyna się od Magli. W zależności od
swego rodzaju może dać cudowną albo kiepską sztukę. Chłop na roli też musi
pójść do tej magicznej szkoły, jeśli chce z pożytkiem zajmować się swoim
polem.
23
Magia jest najlepszą teologią, gdyż w
niej zawiera się i odnajduje prawdziwa wiara. I głupcem jest ten, kto ją
obraża, gdyż nie zna jej i szkaluje Boga oraz siebie samego. Jest czymś więcej
niż oszustem - zadufanym teologiem.
24
Fałszywy teolog podobny jest do kogoś,
kto przed lustrem wywija szablą, a nie wie, czym jest prawdziwy pojedynek, gdyż
wywija tą szablą z zewnątrz. Tak samo nieprawdziwy teolog ogląda Magię przez
odbicie w lustrze i niczego nie pojmuje z jej siły, gdyż jest ona boska i nie
boska. Może być diabelska, zgodnie z właściwością każdej zasady.
25
Podsumowując: Magia jest działaniem w
duchu woli.
Punkt szósty
O misterium i o tym, czym ono jest.
Misterium jest przede wszystkim wolą
magiczną, która wciąż trwa w pożądaniu. Może ona powstać w lustrze mądrości,
jeśli tylko zechce. A gdy tworzy się w tynkturze, wówczas porywa ją Magia i
wnosi w istotę.
2
Misterium magnum jest największą
tajemnicą boskości wraz z naturą wszystkich istot; z niego wywodzą się
wszystkie kolejne misteria. I tak każde następne misterium jest dla drugiego
lustrem l ideałem. Jest wielkim cudem, gdyż w nim wszystko jest zawarte l
przez całą wieczność było oglądane w lustrze mądrości. I nie ma niczego
takiego, co by nie było rozpoznane przez wieczność w lustrze mądrości.
3
Także i wy musicie rozumować zgodnie z
właściwościami lustra, zgodnie z postaciami natury i to bardziej niż tylko
zgodnie ze światłem i ciemnością, ze zrozumieniem l niezrozumieniem, z miłością
i gniewem, z ogniem i światłem, jak zostało to powiedziane w innych miejscach.
4
Mag ma w tym samym misterium moc postępowania
zgodnie ze swoją wolę l może zrobić to, czego zapragnie.
5
Musi jednak być wierny tej Istocie, w
której chce działać, gdyż w przeciwnym razie może zostać wyrzucony jako obcy,
co spowoduje, iż zostanie poddany innej władzy i wraz z nią będzie prowadzony
zgodnie z jej pożądaniem, przez co nie będzie mógł zaistnieć z powodu Turby.
Przypisy
1. Chodzi o boską Sofię.
2. Tynktura (lać, tinctura czyli
nalewka) w znaczeniu alchemicznym “działająca esencja", kamień
filozoficzny. substancja nadająca każdemu metalowi nieszlachetnemu właściwości
złota lub srebra l przemieniająca je w te ciała. Alchemicy odróżniali czerwoną
tynkturę (synonim: wielki eliksir, wielkie magisterium, czerwony lew. kamień
filozoficzny) stosowaną do przemiany metali (transmutacji) w złoto {tinctura
rubedints) oraz białą tynkturę (synonim: kamień drugiego rzędu, mały eliksir,
małe magisterium, biały lew) służącą do przemiany metali w srebro (tfnctura
albedints). Transmutacja następowała za pomocą projekcji. Jeśli tynktura
dokonywała całkowitej przemiany, nazywano ją uniwersalną, jeśli zaś tylko
częściowej - zwała się partykularną. Tynkturę nazywano także fermentem,
zarodkiem, duszą i siarką barwiącą (spulphur tingens).
v
DE REGENERATIONE CZYLI O NOWYCH,
POWTÓRNYCH NARODZINACH
To jest: Jak człowiek, któremu drogie
jest zbawienie, musi dać się wyprowadzić Duchowi Chrystusa z Babilonii
szalonej a swarliwej, żeby na nowo narodził się w Duchu Chrystusowym i żył
wyłącznie dla niego.
Przedmowa autora
Mimo, iż wyjaśniłem to z prostotą w
moich innych skądinąd głębokich pismach l przedstawiłem od podstaw, lecz nie
każdy ma je pod ręką, nie wszyscy też potrafili je zrozumieć, zatem napisałem
dla prosto-dusznych dzieci Chrystusa, z myślą o pomocy Bożej w służbie, l aby
zaspokoić pragnienie dobrych przyjaciół, to krótkie podsumowanie o nowych,
powtórnych narodzinach tak, ażeby ktoś przez nie chciał nauczyć się poznawać.
2 Ale kto zamierza badać tę głęboką
przyczynę, z której wszystko wypływa, i ma dar rozumu, ten niech czyta książkę
O potrójnym życiu człowieka, jak też trzy książki o powstawaniu człowieka i
narodzinach Jezusa Chrystusa oraz książkę o Sześciu punktach, o Mysterium
Magnum, o trzech światach, jak tkwią jeden wewnątrz drugiego jako jeden, ale
tworzą trzy zasady, to jest trzy narodziny albo początki etc., a również
książkę De tribus Principlis. Tam znajdziecie to, o co chcielibyście zapytać,
albowiem jeżeli wysoko może wznieść się umysł człowieka, wtedy chyba w
Czterdziestu pytaniach o duszę.
3
Napisałem to zatem dla serc zgłodniałych
i spragnionych studni Chrystusowej, będących mymi współbraćmi w Duchu
Chrystusa. Aliści niczego nie napisałem szydercom, gdyż oni mają swoją księgę
w sobie, wraz z nią pędzą dzieci Chrystusa pod krzyż i wbrew swej woli muszą
być sługami dzieci Chrystusa, chociaż tego nie rozumieją.
Rozdział pierwszy
Chrystus rzekł: “Zaprawdę powiadam wam:
jeśli się nie odmienicle i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do
królestwa niebieskiego" (Mt 18, 3). I ponownie zwrócił się do Nikodema:
“Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody l z Ducha,
nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem,
a to, co się z Ducha narodziło jest Duchem" (J 3, 5, 6). Pismo wskazuje
wyraźnie, że cielesny, naturalny człowiek nie wie nic o Duchu Bożym, który jest
to dla niego czymś błahym l niepojętym.
2 Chociaż więc wszyscy, którzy mają
ciało l krew, są śmiertelni, co łatwo stwierdzić, mimo to Pismo mówi: “Czyż nie
wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest?"
(l Kor 6. 19) oraz “albowiem oto królestwo Boże wewnątrz was jest" (Łk 17,
21), ponieważ “Chrystus musi w nas uzyskać postać" (Ga 4, 19), ażeby także
nam chciał dać swoje ciało na pokarm, a krew swoją na napój, i mówi dalej:
“Kto nie będzie jadł ciała Syna
Człowieczego, ten nie będzie w nim miał życia" (J 6, 5, 3). Musimy jednak
rozważyć z powagą, kim w nas jest ten człowiek podobny l pragnący boskości.
3 Bo o śmiertelnym ciele, które staje
się ziemią i żyje w próżności tego świata, grzesząc stale przeciwko Bogu. nie
da się powiedzieć, że jest świątynią Ducha Świętego. Natomiast jeszcze większą
niemożliwością wydaje się fakt, iż w tym ziemskim ciele mogą wydarzyć się nowe,
powtórne narodziny, ponieważ umiera ono i rozpada się, a do tego nieustannie
jest “świątynią rozpusty".
4
A skoro jest prawdą, iż prawdziwy
chrześcijanin rodzi się z Chrystusa, i że te nowe, powtórne narodziny są
świątynią Ducha Świętego, który w nas mieszka, i że nowy człowiek rodzi się
wyłącznie z Chrystusa, spożywając jego ciało i krew, to nie jest złą rzeczą
być chrześcijaninem. A chrześcijaństwo niewiele ma wspólnego z czasem
historycznym, skąd znamy je i przywłaszczamy sobie tylko tę wiedzę, tak że
możemy powiedzieć jedynie, iż Chrystus umarł za nas, zniszczył w nas śmierć i
powołał do nowego życia. Zapłacił za nas dług. Tę pamięć powinniśmy
pielęgnować i święcie wierzyć, że tak się stało.
5
Albowiem zauważamy u siebie, że grzech w
ciele jest ożywiony, pożądliwy l aktywny, że działa. Zatem te nowe, powtórne narodziny
z Chrystusa muszą być Inne. gdyż nie współdziałają ze śmiertelnym ciałem, bo
nie mogą przecież pragnąć grzechów.
6 Gdyż św. Paweł mówi, “że w tych,
którzy są w Jezusie Chrystusie, nic nie jest potępione" (Rz 8, l). I
dalej czytamy: “A jeśli szukając usprawiedliwienia w Chrystusie i my sami
okazaliśmy się grzesznikami, to czy Chrystus Jest sługą grzechu? Z pewnością
nie" (Ga 2, 17), gdyż my grzesznicy obumarliśmy w Chrystusie. Człowiek
grzeszny nie jest też świątynią Ducha Świętego. A przecież nie ma człowieka,
który nie grzeszy; bowiem Pismo powiada: “Bóg poddał wszystkich w niewolę
nieposłuszeństwa" (Rz 11, 32). “Nie pozywaj
na sąd sługi swego, gdyż nikt z żyjących
nie okaże się sprawiedliwym przed tobą!" (Ps 143, 2). “Bo choć
sprawiedliwy siedem razy upadnie" (Prz 24, 16), zastanawiające, a
przecież to nie sprawiedliwy upada i grzeszy, lecz śmiertelny i grzesznik.
7
Bowiem sprawiedliwość chrześcijanina ma
swe źródło w Chrystusie, który nie może zgrzeszyć, albowiem św. Paweł mówi:
“Nasze zaś królestwo jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy. Pana
Jezusa Chrystusa" (Flp 3, 20). Więc jeśli nasze królestwo jest w niebie,
wtedy niebo musi być w nas.
8
A mimo to trapi nas jednak ten grzech,
przez który szatan ma dostęp do naszego wnętrza, dlatego musi też być w nas
piekło, bo przecież szatan mieszka w piekle. A czyż może on przebywać gdzie
Indziej, jeśli jest w piekle i nie może z niego wyjść? A posiadając człowieka,
mieszka przecież w człowieku, w piekle, niby w Gniewie Bożym.
9 Zatem trzeba nam właściwie przyjrzeć
się człowiekowi, kim i jaki on jest. I że prawdziwy chrześcijanin nie tylko
jest historycznie innym człowiekiem, ale ma on również swój wymiar duchowy,
ponieważ wierzymy, iż Jezus jest Synem Bożym i za nas się ofiarował. Gdyż nie dotyczy
to jednej z nabytych prawd, przypisywanych sprawiedliwości, że jedynie my
tylko wierzymy w to, co się wydarzyło, lecz o wrodzoną, tę dziecięcą wiarę.
Ponieważ ciało musi umrzeć, zatem musi także umrzeć ten rodzaj życia i wola
grzechów, a człowiek musi stać się niczym dziecko, które niczego nie wie l
wzdycha Jedynie za matką, która je zrodziła.
Więc wola chrześcijanina musi powrócić
do matki, wejść w Ducha Chrystusowego i w malejącej samowoli oraz ukróconej
możebności stać się dzieckiem, gdyż wola i pożądanie są zwrócone tylko do
matki, a z Ducha Chrystusa musi powstać poprzez śmierć nowa wola i
posłuszeństwo w sprawiedliwości, która już nie będzie chciała grzeszyć.
20
Albowiem wola, która pozostawia w sobie
zarozumiałość i która pożąda, nie jest nowo narodzona. A mimo to pozostaje
przecież w nowo narodzonych jakaś wola, która lgnie do pychy i grzeszy. Taki
trzeba nam rozważyć właściwie obraz człowieka: w jaki sposób odbywają się te
nowe narodziny; nie dochodzi do nich bowiem w śmiertelnym ciele, choć właściwie
odbywają się one w nas, w ciele i krwi, w wodzie i duchu, jak mówi Pismo
Święte.
11 Dlatego musimy rozważyć właściwie,
kim w nas jest ten człowiek, który stanowi ogniwo Chrystusowe i świątynię Boga,
co mieszka w niebie, a potem także cóż to jest za człowiek, który przebywa
jedynie w rzeczywistości zewnętrznej, jaki i kim jest ten człowiek, którym
szatan kieruje i pogania. Gdyż nie może diabeł kierować i poniewierać
świątynią, a śmiertelne ciało przecież do niczego nie jest mu potrzebne. Na domiar
wszystkiego nie może być trzech ludzi w jednym miejscu, lecz tylko jeden.
12
Tedy więc chcielibyśmy to rozważyć i z
tego powodu musimy zastanowić się nad czasem i wiecznością oraz jak
przejawiają się one względem siebie, jak i również nad tym, czym jest
współzależność
światła i ciemności, dobra l zła, a
szczególnie zająć się początkami człowieka.
13 Musimy zatem rozważyć, co następuje:
Spoglądamy na zewnętrzną rzeczywistość z gwiazdami l czterema żywiołami,
wewnątrz której żyje człowiek l wszelkie stworzenie. Ten świat istnieje, a mimo
to nie nazywa się Bogiem. Wprawdzie mieszka w nim Bóg, lecz nie ogranicza go
natura zewnętrznej rzeczywistości. Dlatego też widzimy, jak światło jaśnieje w
ciemności, a ciemności nie ogarniają światła, choć przecież jedno przebywa w
drugim. Tedy również mamy tego przykład w czterech żywiołach, które w swym
stanie pierwotnym są tylko jednym żywiołem, ani gorącym, ani zimnym, ani suchym
czy wilgotnym, a który przecież dzięki ruchowi zostaje podzielony na cztery
właściwości: ogień, powietrze, wodę i ziemię.
14
Kto dałby wiarę, że ogień rodzi wodę i
że przyczyna ognia mogła być w wodzie, skoro nie potrafimy tego dostrzec w
błyskawicy. Nie potrafimy również zauważyć, że ogień znajduje się w żywych
Istotach, ponieważ ogień esencjonalny mieszka w ciele, w krwi, a krew jest jego
matką, zaś ogień ojcem krwi.
15 Jak zatem Bóg Istnieje w świecie l
wszystko wypełnia, choć niczego nie posiada, podobnie jak ogień istnieje w
wodzie, a Jej nie posiada, światło przebywa w ciemności i też jej nie posiada,
dzień w nocy, a noc w dniu, czas w wieczności, a wieczność w czasie -tak
również jest stworzony człowiek. Zgodnie z zewnętrznym człowieczeństwem jest
on czasem i żyje w czasie, a czas jest rzeczywistością zewnętrzną. Taki
jest też człowiek zewnętrzny. A człowiek
wewnętrzny jest wiecznością l czasem duchowym, cząstką światła, która również
żyje w krainie dnia i nocy. W Miłości Bożej, skierowana ku wiecznemu światłu, a
w Gniewie Bożym zwrócona ku wiecznej ciemności. W zależności od tego, który z
tych boskich pierwiastków w nim się objawi, tam zamieszka jego duch, albo w
ciemności, albo w świetle. Zatem występują w nim oba zjawiska, światło l
ciemność. Każde mieszka w sobie samym, żadne nie posiada drugiego.
16
Ale skoro jedno wchodzi w drugie l to
drugie chce posiadać, tedy to drugie traci część ze swego prawa l władzy.
Cierpiąc traci swą władzę, bowiem kiedy światło objawia się w ciemności,
wówczas ciemność traci swą Intensywność i nie jest rozpoznawalna. I odwrotnie:
kiedy ciemność zalewa światło i nabiera mocy, wtedy słabnie światło wraz z jego
siłą.
17
Podobne zjawisko należy rozważyć w
człowieku. Wieczna ciemność w duszy jest piekłem, niczym udręka i przerażenie,
którą nazywa się Gniewem Bożym, a wieczne światło w duszy jest królestwem
niebieskim, gdyż przemienia w radość ogniste, mroczne przerażenie.
18 Bowiem jak natura przerażenia w
ciemności jest przyczyną smutku, tak w świetle jest powodem znacznej l
ruchliwej radości. Bo udręka w świetle l udręka w ciemności jest jedną udręką,
jedną naturą, podobnie jak ogień l światło, niezależnie od ogromnego
wewnętrznego zróżnicowania. Jedno mieszka w drugim l rodzi to drugie, a
przecież nie jest tym drugim.
Ogień jest bolesny l pożerający, a
światło jest dające, przyjazne, potężne, jest źródłem dobra l miłej rozkoszy.
19 Musimy też zastanowić się nad
człowiekiem, który mieszka i żyje w trzech światach. Pierwszy jest światem
nieskończonej ciemności, będącej centrum wiecznej natury, która rodzi ogień,
udrękę l przerażenie. Drugi jest światem nieustającej jasności, która rodzi
wieczną radość l jest boskim mieszkaniem, gdzie przebywa Duch Boży. Z niego to
Duch Chrystusa przyjmuje postać człowieka l przepędza ciemności, dlatego Duch
Boży musi być w tym świecie przyczyną radości występującej w Duchu
Chrystusowym. Trzeci świat jest zewnętrzny, przejawiający się w czterech
żywiołach i w widzialnych ciałach niebieskich, mimo że każdy żywioł ma w sobie
ciało niebieskie odpowiednie dla jego właściwości, z której powstaje żądza i
właściwość odpowiadająca myśli.
20
Zrozumcie zatem. Ogień w świetle jest
ogniem-miłością, pragnieniem delikatności l źródłem rozkoszy, a ogień w
ciemności jest ogniem-przerażeniem i jest bolesny, wrogi, w esencji swej
obrzydliwy. Ogień światła jest dobrym smakiem, a smak w esencji ciemności jest
obrzydliwy l wrogi; gdyż wszystkie postacie znajdujące się w ogniu trwają w
największym przerażeniu.
Rozdział drugi
W tym miejscu powinniśmy się zastanowić,
w jaki sposób został stworzony człowiek. Mojżesz słusznie powiedział: “I
stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go" (Rdz l,
27). Rozumiemy to w ten sposób, że powstał on z wiecznych i czasowych
narodzin, z wewnętrznego i duchowego świata, który tchnął mu On w stworzony,
zewnętrzny obraz, a następnie z wewnętrznej i duchowej istoty świata, która
jest święta.
2 W zewnętrznej rzeczywistości tkwi
natura oraz istota, i podobnie w świecie wewnętrznym, duchowym znajduje się
natura l istota, która ma charakter duchowy. Z niej to właśnie została
stworzona zewnętrzna rzeczywistość, która zrodziła się ze światła i ciemności,
tak więc stworzona została na początku i w czasie. Natomiast z wewnętrznego
świata l zewnętrznej rzeczywistości niebiańska istota stworzyła człowieka.
Ciało jest limbusem (limusem)1 ziemi, a także limbusem (limusem) tej
niebiańskiej istoty, gdyż ziemia bierze swój początek zarówno ze świata
ciemności, jak i świata jasności, jako stworzona albo wypowiedziana. Z niej to
człowiek, w słowie fiat2, jest ujęty w obraz niczym w wieczne
pożądanie, bo stworzony został z czasu i wieczności.
3
Ten obraz był wewnętrznym i duchowym
żywiołem, z którego wyszły i zrodziły się cztery żywioły. W zgodnych żywiołach
był raj, gdyż właściwości natury, ze świata ognia-ciemności i świata jasności
były wszystkie w tej samej jedności, mierze i wadze. Żadne drugiemu nie było
objawione w odrębności. Więc nie było tam żadnej dysharmonii, albowiem jedna
właściwość nie dominowała nad drugą. Nie było sporu ani odrazy między siłami a
właściwościami.
4
W ten stworzony obraz tchnął Bóg ducha,
czyli oddech rozumu, z wszystkich czterech światów niby w jedną zgodną duszę,
która jest w wewnętrznym świecie ciemności i ognia, zgodnie z czym Bóg nazywa
się jedynym mocnym, zazdrosnym Bogiem i pochłaniającym ogniem.
5
To jest wieczna, stwarzająca, ogromna
dusza, magiczny ogień-oddech, w którym ogień jest przyczyną życia, potężną
siłą wszelkich przemian. W tej właściwości znajduje się Gniew Boży, jak też
wieczna ciemność, tam też ogień nie jest światłem.
6
Druga właściwość oddechu Boga jest
duchem-ud-ręką światła z wielkiego pragnienia miłości, z przeogromnej
delikatności, zgodnie z którą nazywa się Boga jedynym kochanym, litościwym
Bogiem, którego przepełnia prawdziwy duch rozumu l życia.
7
Bo jak z każdego ognia jaśnieje światło
i w świetle jest rozpoznawana siła rozumu, tak ogniowl-oddecho-wi jest oddawany
oddech-światło, a ten został tchnięty w obraz człowieczy.
8
Trzecia właściwość oddechu Boga była
zewnętrznym powietrzem wraz z powietrzem-gwiazdą, tam było
życie zewnętrznej istoty oraz ciała i
gwiazdy. I to Bóg tchnął człowiekowi w nozdrza. I tak jak czas i wieczność
znajdują się obok siebie i czas rodzi się z wieczności, tak też wewnętrzny
oddech Boga znajduje się przy zewnętrznym i ta troista dusza została w całości
tchnięta w człowieka. Każda istota cielesna przyjęła ducha zgodnie ze swą
właściwością. Czyli, zewnętrzne ciało wzięło zewnętrzne powietrze wraz z jego
gwiazdami do życia i wzrostu, aby objawił się cud Boży, a ciało światła albo
niebiańska Istota wzięła oddech światła jako boską siłę, której oddech nazywany
jest Duchem Świętym.
9 Zatem światło przeniknęło ciemność
jako ciemny ogień-oddech, a także zewnętrzny oddech-powietrze w swojej
gwieździe, i odebrało siłę wszystkim właściwościom, tak że nie mogły ani nie
chciały być objawione. Wywołało to przerażenie ognia-oddechu w wewnętrznej
duchowej właściwości, wyzwalając ciepło i zimno, a także wszystkie inne
właściwości zewnętrznej gwiazdy. Właściwości wszystkich trzech światów w duszy
i ciele współistniały w zgodzie i równowadze. Świat wewnętrznej światłości
sprawował swą władzę przez zewnętrzną rzeczywistość, zewnętrzną gwiazdę i
cztery żywioły.
10
I to był święty raj. Więc człowiek
znajdował się w niebie i równocześnie w zewnętrznej rzeczywistości, był panem
wszystkich stworzeń tego świata. Nic nie było w stanie go zniszczyć.
11
Z jakiego to powodu ziemię dotknęło
przekleństwo Boga? Święta właściwość duchowego świata zieleniła
się również na ziemi, przynosząc święte
i rajskie owoce, które człowiek mógł jeść w magiczny, rajski sposób l jego
organizm nie potrzebował zębów czy jelit; bo tak światło pochłania ciemność,
tak ogień wodę, a przecież nigdy się tym nie wypełnia. Takie centrum miał
człowiek w swoich ustach wedle rodzaju wieczności. I w taki magiczny sposób
mógł także urodzić z siebie podobnego sobie, bez rozdzierania czy otwierania
swego ciała i ducha. Tak jak Bóg zrodził rzeczywistość zewnętrzną, a przecież
nie rozdarł się, tak w swoim pożądaniu, w słowie Fiat ujął tę właściwość i
stworzył ją jakościowo i ze słowa fiat objawił się w swej postaci, wprowadzając
duchowy świat zgodnie z tymi narodzinami. Zatem człowiek także został stworzony
na obraz i podobieństwo czasu oraz wieczności, jak i do wiecznego,
nieśmiertelnego życia, w którym nie było wrogości i przeciwieństw.
12 Szatan stał się księciem l władcą
tego świata, gdyż to z powodu pychy został wepchnięty w ciemną, przeraźliwą,
bolesną, wrogą właściwość i udrękę w Gniewie Bożym. A nie uszanował człowieka,
ponieważ ten został stworzony na jego własnym miejscu w świecie duchowym,
dlatego wprowadził swoją wyobraźnię do stworzonego obrazu człowieka l uczynił
go lubieżnym. Wtedy to w człowieku podniosły się właściwości ciemnego i
zewnętrznego świata, i z tej to przyczyny to, co było zgodnością teraz z
równości wystąpiło i jedno drugie przeważyło, gdyż właściwości te zostały
objawione, lecz każda w sobie samej, i każda kusiła swą tożsamością, a to tą z
ciemnego świata narodzin, a to tą z jasnego świata narodzin. Każda chciała jeść
z limusa ziemi zgodnie ze swym głodem.
13
Zatem zło i dobro objawiło się w Adamie.
A skoro tylko głód skłonności wstąpił w ziemię, zostały z niej poczęte
skłonności ciała, dlatego także Fiat poczęło takie potomstwo z ziemi, z którego
mogły zaspokajać się skłonności w ich obudzonej próżności.
14
Zatem było to możliwe dlatego, że w
Adamie przebywał duch potężnych i wielkich magicznych mocy z czasu i
wieczności, z których ziemia została stworzona wraz ze swymi właściwościami.
Wówczas jako mocne pożądanie wiecznej natury poczęło Fiat esencję ziemi.
15 Zatem Bóg pozwolił mu zasadzić drzewo
poznania dobrego i złego zgodnie z obudzonymi właściwościami Adama, które
spowodowały wielką moc duszy i ciała. Dlatego musiał człowiek zostać poddany
próbie, jeśli chciał stanąć i zaistnieć o własnych siłach przed kusicielem,
szatanem i przed gniewem wiecznej natury, mimo iż dusza pragnęła pozostać w
pierwotnym ładzie, w prawdziwym spokoju pod opieką Ducha Bożego jako
przygotowane narzędzie Bożej harmonii oraz pozostać w zgodnym współbrzmieniu z
boskim źródłem rozkoszy, chciała bowiem zagrać na nim i jednocześnie być w
Duchu Bożym. A mimo to kusiło ją to drzewo. I doszedł do tego surowy zakaz
Boga, który rzekł: “Ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy
tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz" (Rdz 2, 17).
16
Ale gdy Bóg rozpoznał, że człowiek nie
poradzi sobie, mimo iż ma wyobraźnię oraz pragnie zła l dobra,
wówczas rzekł Bóg: “Niedobrze jest
człowiekowi, gdy jest sam. Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego" (Rdz 2,
18). Albowiem wiedział, iż Adam nie był w stanie rodzić magicznie, gdyż jego
radość wstąpiła w pychę.
17
Tak zatem mówi Mojżesz: “Wtedy zesłał
Pan Bóg głęboki sen na człowieka, tak że zasnął" (Rdz 2, 21). To znaczy:
ponieważ nie zamierzał on pozostać w posłuszeństwie dla boskiej harmonii i w
jej właściwościach jak płód chroniony Duchem Bożym, to pozwolił mu przejść z
boskiej harmonii w harmonię własną, a to oznaczało uzyskanie świadomości dobra
i zła. Tam wszedł duch duszy.
18 Również w tym śnie człowiek obumarł
dla anielskiego świata (jakości), przepadł na rzecz zewnętrznego fiat i stał
się wiecznym obrazem wedle Bożych narodzin. Sprowadził swoją anielską postać
oraz moc na ziemię i popadł w bezsilność. W ten sposób uczynił Bóg przez Fiat
kobietę z Veneris Matrice, to jest z tej właściwości, w której Adam miał w
sobie rodzicielkę. Z niej to, z dwóch ciał wydzielił właściwości tynktury,
wodną l ognistą gwiazdę. Dokonało się to nie w istocie, lecz w duchu, mającym
równocześnie właściwość wodnej l ognistej duszy, a ta ostatecznie jest przecież
tylko jedna. Zatem właściwość tynktury została rozdzielona. Własne
pożądanie-miłość ogarnęło Adama i na jego podobieństwo uformowało kobietę. A
zatem dlatego pożąda mężczyzna tak gwałtownie kobiecej matrix, a kobieta
pragnie limbum mężczyzny jako żywiołu-ognia, stanu pierwotnego prawdziwej
duszy, którą należy rozumieć jako tynkturę ognia. Gdyż dwie
były w Adamie jedną i w niej był stan
pierwotny magicznych narodzin.
19 I gdy Ewa została uczyniona z Adama w
jego śnie, wówczas więc Adam i Ewa zostali przyporządkowani zewnętrznemu,
naturalnemu życiu, albowiem tam byty im dane narządy zwierzęcego rozmnażania,
jak też ziemskie ciało fizyczne, co dało im powód do pychy oraz życie podobne
zwierzętom, czego jeszcze dzisiaj wstydzi się biedna, w pychę upadła dusza, że
na swe ciało dostała tę zwierzęcą, monstrualną postać, której doświadcza na co
dzień. Z tego powstał wstyd człowieka, gdyż człowiek wstydzi się swoich
członków, a także własnej nagości, jak i tego, że musi od ziemskich stworzeń
wykradać dla siebie ubrania, ponieważ utracił swoje anielskie l zamienił się w
zwierzę. A to ubranie pokazuje mu dokładnie, że wraz z obudzoną próżnością,
kiedy spada na niego gorąco l zimno, z duszą w środku, nie jest u siebie, albowiem
pycha wraz z tym przywłaszczonym ubraniem musi znowu odejść od duszy i
przeminąć.
20 A zatem gdy obudził się Adam ze snu,
zobaczył swoją kobietę, a ona od razu wiedziała, że pochodzi od niego. Próżność
nie pchnęła Ich jeszcze w to, by jeść rzeczywiście, czynili to jedynie
wyobraźnią, pożądaniem, pragnieniem. I było to pierwsze pożądanie Ewy, że
chciała jeść z drzewa pychy, dobra i zła, do czego skutecznie namówił ją szatan
pod postacią węża. “Lecz Bóg wie, że gdy tylko zjecie z niego, otworzą się wam
oczy l będziecie jak Bóg, znający dobro i zło" (Rdz 3, 5).
21
To było kłamstwo i prawda. Ale nie
powiedział jej. że zostaną opuszczeni przez boskie światło i moc. Rzekł tylko,
że ich oczy będą otwarte, że będą mogli smakować zło i dobro, poznawać i wiedzieć,
czym jest całe stworzenie. Nie powiedział jej również, że powstały w nich
gorąco i zimno, a w ich ciałach i umysłach przemożnie zapanowała ta właściwość
zewnętrznej gwiazdy.
22 Wystarczyło mu uczynić tylko to, by
anielski obraz jako istota z wewnętrznego i duchowego świata zechciał w nich
obumrzeć. Zatem musieliby żyć według praw ziemskiej materii, zaplątani w sieci
gwiazd. Ponieważ szatan dobrze wiedział, że kiedy przeminie zewnętrzna
rzeczywistość, wówczas dusza ich pozostanie przy nim w ciemności. Wiedział
bowiem, że ciało umrze, mimo iż brało swój początek z Bożego planu. Więc
mniemał, że nie tylko tu, ale również i w wieczności potrafi być panem świata,
w swojej na fałszu zbudowanej postaci. Dlatego zachował człowieka.
23 Skoro więc Adam i Ewa zjedli
fizycznie owoc dobrego i złego, to wyobraźnia z owocu przeniosła pychę w
ciało. Zatem w ciele obudziła się pycha i mroczny świat dostał poprzez pychę
siłę ziemskiej materii i jej zbrojne zastępy. Natychmiast obumarł piękny obraz
nieba z niebiańskiej, boskiej istoty świata. Tutaj Adam i Ewa umarli dla
królestwa niebiańskiego l obudzili się w zewnętrznej rzeczywistości. Oto piękna
dusza, jaśniejąca w Miłości Boga, dostojna w swej świętej sile i tożsamości, a
teraz tu l w tym miejscu obudził się w niej wściekły Gniew, niczym mroczny
świat ognia. Ten ogień mieszkający w
jednej części duszy, w swej wewnętrznej naturze jest szatanem, a w zewnętrznej
części zwierzęciem. W nim tkwi cel śmierci i brama piekieł, z powodu której Bóg
stworzył człowieka. Ma on zniszczyć śmierć, by piekło znowu przemieniło się w
wielką miłość, a ta pokonała szatana.
24 Pozwólcie sobie powiedzieć, wy dzieci
człowiecze:
Wam także w głosie trąb zostało
powiedziane, że macie wyjść ze szkodliwej próżności, albowiem w was płonie
wciąż ten sam ogień.
Rozdział trzeci
Zatem gdy Adam i Ewa upadli w taką
nędzę, wówczas w każdej właściwości obudził się gniew natury i w swoim
pożądaniu przyciągnął do siebie pychę ziemskiej materii i Gniewu Bożego.
Dlatego ciało stało się fizjologiczne i przemijające jak u innych zwierząt, a
szlachetna dusza upadła wraz z nim w materię i spostrzegła, że ciało, w którym
mieszka stało się zwierzęciem. Widziała zwierzęce organy rozrodcze i cuchnące
trzewia, w które pożądanie cielesne wsysało pychę. Tym zawstydzili się,
chowając się przed Bogiem za drzewami w ogrodzie Edenu, a Ich ciała dotknęło
zarówno gorąco, jak l chłód.
2
Zadrżało wówczas niebo w człowieku z
powodu okrucieństwa, podobnie jak ziemia zadrżała w Gniewie, gdy ta
obrzydliwość została zniszczona na Krzyżu najcichszą Miłością Boga; bowiem
Gniew zadrżał z powodu tej wielkiej Bożej Miłości.
3 Z powodu próżności obudzonej w
człowieku, przeklął Bóg tę ziemie, na której nie przejawiał się już święty
żywioł przez zewnętrzny owoc i nie rodził rajskich owoców, gdyż nie było
żadnego stworzenia, które potrafiłoby je spożywać. Człowiek nie był już tego
godzien. Bóg nie chciał szlachetnych pereł rzucać przed zwierzęta, ponieważ już
wtedy nieboski człowiek nie był niczym innym jak brutalnym, rozjuszonym zwierzęciem,
mimo iż brał swój początek ze szlachetnych esencji, teraz jednak stały się one
całkowicie zatrute i obrzydliwe w obliczu Boga.
4 Gdy zatem Bóg zobaczył, że jego piękny
obraz został zniszczony, otworzył się przed nimi i powodowany litością dał im
siebie na wieczną własność, gdyż poprzez swą wielką miłość chciał w przybranej
ludzkości zniszczyć właściwość węża siłą miłości, czyli pokonać pychę w
Gniewie Bożym. Tym było podeptanie głowy węża, gdyż chciał zniweczyć mroczną
śmierć, a Gniew przezwyciężyć wielką Miłością. I ustanowił przymierze dla
przyszłej ludzkości w świetle życia, na to przymierze zaś zostały przygotowane
żydowskie ofiary, gdyż Bóg oddał się wraz ze swoją miłością. Bowiem wiara Żydów
weszła w ofiarę, a boska wyobraźnia wstąpiła w to przymierze. Ofiara ta była w
swej Istocie formą przyniesienia z powrotem tego, co utracił Adam.
5
Więc uśmierzył Bóg swój gniew w ludzkim
charakterze przez ofiarę dla przymierza, w którym to przymierzu wcieliło się
przenajświętsze imię Jezus ze świętego imienia i siły wielkiego Jahwe, gdyż
Bóg znowu
chciał się objawić w istocie
niebiańskiego świata, który wygasł w Adamie i ponownie zapalić w nim święte,
boskie życie.
6 Istota tego przymierza była przez
Adama i jego dzieci przekazywana z człowieka na człowieka i przeniosła się z
jednego na wszystkich, tak jak grzechy oraz obudzona pycha przeniosła się z
jednego na wszystkich. Na koniec stanęła przed obietnicą nowego przymierza w
rodzie Dawida w Maryi Dziewicy, która tkwiła w wewnętrznym królestwie ukrytej
ludzkości niby obumarła Istotność z królestwa Bożego, by stać się córką Bożego
przymierza. Na zewnątrz zaś była spłodzona zgodnie z prawem natury ze swego
cielesnego ojca Joachima i swej fizycznej matki Anny, z esencji ich ciał oraz
dusz. Była istotą podobną wszystkim innym dzieciom Adama, prawdziwą córką Ewy.
7 W tej Maryi Dziewicy, w obiecanym
przymierzu, które przepowiadali prorocy, wiecznie wypowiadane Słowo wypełniło
czas. To Słowo, stwarzające wszystkie rzeczy, poruszyło się zgodnie ze swą
największą i najgłębszą miłością oraz pokorą w imieniu Jezus. To Słowo wraz z
żywą, boską, niebiańską istotnością w Adamie, która była obumarła i przez którą
został wygnany z raju, wprowadziło się w nasienie Maryi -zrozumcie - w tynkturę
miłości, jakby we właściwość, poprzez którą Adam miał się ponownie rozmnażać w
magiczny, niebiański sposób, l to w prawdziwym nasieniu kobiecym niebiańskiej
Istotności, którą stracili w raju, gdy zgasło boskie światło w tej samej niebiańskiej
esencji. Tak więc Słowo Boga, będące boską siłą boskiego rozumu, wprowadziło
niebiańską żywą
istotność, a będąca obumarłą istotność
obudziła się w nasieniu Maryi l zrodziła do życia.
8
Ona to jest istotą Boga, w której
mieszka i działa Bóg, a więc obumarła istota stała się osobą człowieka, gdyż
święta istotność Boża namaściła to, co było obumarłe. Dlatego ta osoba nazywa
się Chrystusem, Pomazańcem Bożym.
9 To jest ta sucha różdżka Aarona, która
oto zazieleniła się i przyniosła migdały. To prawdziwy kapłan najwyższy, a
jest nim właśnie ten człowiek, o którym mówił Chrystus. “A nikt nie wstąpił do
nieba, tylko Ten, który zstąpił z nieba. Syn Człowieczy" (J 3, 13).
Przyjście z nieba oznacza. Iż rozumiał On tę niebiańską istotę. Akt ten to
niebiańskie umiłowanie, gdyż siła boska nie potrzebuje żadnego przyjścia. Ona
jest wszędzie cała, niezmierzona i niepodzielona. Ale istota potrzebuje
przyjścia, mocy zaś wolno tylko poruszać się i objawiać w Istocie.
10
I tak ta istota weszła w ludzką naturę l
przyjęła ją, i to nie tę część z niebiańskiej istoty, która obumarła w Adamie,
lecz całą człowieczą esencję w duszy i ciele zgodnie z wszystkimi trzema
światami.
11
Ale wytrącona z cierpienia l szalejąca
pycha, którą szatan wprowadził w ciało swoją wyobraźnią, przez którą ciało
grzeszyło, nie została przez niego przyjęta. Przyjął jedynie nowo powstałe
postacie życia, wyłaniające się jako elementy z rozbitej jedni przeciwieństw,
każdy uwikłany w swoje własne pożądanie.
12 A więc tutaj tkwi nasza choroba i
śmierć, które Jezus miał zmazać niebiańską l świętą krwią. Tutaj wziął na
siebie każdy nasz grzech i chorobę, także śmierć i piekło z Gniewu Boga, by w
ten sposób zniszczyć szatanowi jego królestwo w ludzkiej właściwości. Gniew
Boga byłą piekłem, w które wstąpił Duch Chrystusa, gdyż człowiek zapomniał o
niebiańskiej krwi płynącej w naszej zewnętrznej, ludzkiej i miłością
posrebrzanej naturze. Wstąpił Duch Chrystusa i to samo piekło w ludzkiej
właściwości zamienił w niebo, a ludzką właściwość ponownie wprowadził w
odwieczną Jedność i przyporządkował boskiej harmonii.
Rozdział czwarty
Tak więc zrozumiemy nasze nowe, drugie
narodziny właściwie, jeśli potrafimy być i pozostać świątynią Boga, choć w tym
samym czasie będziemy również żyli zgodnie z zewnętrznym człowieczeństwem wśród
grzesznych i śmiertelnych ludzi. Chrystus rozerwał i otworzył w ludzkiej
istocie bramę naszego wewnętrznego i niebiańskiego człowieczeństwa, tę, która
została zamknięta w Adamie. A zatem polega to wyłącznie na tym, żeby dusza
wyprowadziła swoje pragnienia z pychy zepsutego ciała l wprowadziła je w tę
otwartą bramę w Duchu Chrystusa.
2
To wymaga wielkiej l ogromnej powagi,
nie tylko nauki l wiedzy, lecz głodu i przemożnego pragnienia Ducha
Chrystusowego, gdyż sama wiedza nie może być wiarą, natomiast cała nasza istota
powinna być
głodem l pragnieniem tego, czego pożąda,
co sobie wyobraża l czemu pozwala osobliwie wchłonąć samego siebie, a to jest
wiara.
3
Wola musi wyjść z próżności ciała,
dobrowolnie w cierpienie i śmierć Chrystusa i w każde szyderstwo próżności,
które dlatego z niej szydzi, ponieważ wyszła ze swego własnego domu, w którym
się urodziła. Należy oddać się l wyłącznie pragnąć Miłości Boga w Jezusie
Chrystusie, a nie pożądać owoców naszej własnej próżności.
4
Dopiero w takim głodzie i pragnieniu
wola umożliwia odciśnięcie w sobie Ducha Chrystusowego wraz z jego niebiańską
realnością. Jej ogromny głód i pragnienie ujmuje ciało Chrystusa niby
niebiańską istność w swoim wyblakłym obrazie, w którym Słowo siły Bożej jest
działającym wewnątrz życiem.
5 Głód duszy wiedzie swoje pragnienie
poprzez jej rozbitą w Adamie właściwość, będącą wyblakłym człowieczeństwem
niebiańskiej części. Ją to właśnie ponownie scalił ogień-miłość podczas śmierci
Chrystusa, tak że zakończył się czas śmierci prawdziwie niebiańskiego człowieczeństwa.
Głód duszy ujmuje przez pragnienie świętą, niebiańską istotę jako niebiańską
realność, którą Ojciec wypełnia w każdym miejscu wszechświata, wszystkiemu
będąc bliski, bo udziela się przez wszystko tej wyblakłej cielesności. I
poprzez to wyblakłe naczynie powstaje niebiańskie ciało w mocy Bożej w słodkim
Imieniu Jezus.
6 I to samo obudzone, niebiańskie,
duchowe ciało jest ogniwem Chrystusowym l świątynią Ducha Świętego,
rzeczywistym mieszkaniem Świętej Trójcy, jak obiecał Chrystus, mówiąc: “Zamieszkam
w nich i będę się przechadzał pośród nich, I będę Bogiem ich, a oni będą ludem
moim" (2 Kor 6, 16). Ta sama esencja tego samego życia spożywa ciało
Chrystusa i pije jego krew, gdyż Duch Chrystusa, jako Słowo, które stało się
widzialne w naszym wyblakłym człowieczeństwie poprzez zewnętrznych ludzi,
staje się zasadą tego świata, która spożywa jego świętą istotę w swojej
ognistej naturze. Każdy duch pożywa z jego miłości.
7 A zatem kiedy dusza spożywa z tego
słodkiego, świętego i niebiańskiego pokarmu, wówczas rozpłomienia się w
imieniu Jezus, będąc tym samym w stanie wielkiej miłości. Z tego powodu jej
ogień-prze-rażenie staje się wielkim triumfem i wschodzi dla niej prawdziwe
słońce, w którym jedna wola rodzi drugą. I tutaj jest uczta Baranka, którego szczerze
pragniemy. Oby zechciał doznać tego kiedyś żądny zaszczytów oraz nieokrzesany
chrześcijanin i z poziomu historii wejść w istotę.
8 Jednakże dusza nie dostaje perły mocy
świętej w czasie tego żywota, ponieważ posiada jeszcze zewnętrzną, zwierzęcą właściwość
ciała. Moc Chrystusa, którą zaślubia na uczcie Baranka, wtapia się w obraz
nieba, niby w istotę niebiańskiego człowieka, który jest świątynią Chrystusa, a
nie w oddech-ogień
duszy, który tkwi nadal mocno związany
przez ten czas cały w zewnętrznej rzeczywistości. Z powodu związku pychy z
oddechem-powietrzem znajduje się ona ustawicznie w wielkim niebezpieczeństwie.
9 Moc Chrystusa wprawdzie dość często
przelewa w duszę swe promienie miłości, z czego dusza przyjmuje jej światło.
Lecz oddechowl-ogniowi w tym czasie nie oddaje się Duch Chrystusa, a tylko
oddechowi światła, który kiedyś wygasł w Adamie. Tam jest świątynia Chrystusa,
gdyż jest to prawdziwe, święte niebo.
10
Więc zrozumcie nas właściwie, czym są l
jak się odbywają te nowe i powtórne narodziny: Zewnętrzny, ziemski, śmiertelny
człowiek nie rodzi się w tym czasie, ani jego zewnętrzne ciało, ani zmysłowa
część duszy. Pozostają one w pysze swej, w obudzonej woli Adama. Kochają swą
matkę w ich ciałach żyjącą jako zbrojne ramię tej zewnętrznej rzeczywistości, a
tam przecież miały miejsce narodziny grzechu.
11
Zewnętrzny człowiek w duszy i ciele -
postarajcie się zobaczyć tę zewnętrzną część duszy - nie ma w sobie żadnej
boskiej woli, nie rozumie też niczego, co pochodzi od Boga, Jak mówi Pismo:
“Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo
są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo
rozsądzać" (l Kor 2, 14).
12
Ale ogień-oddech wewnętrznego świata,
który, gdy raz został oświecony - zrozumcie to - od tego momentu nie może się
uwolnić od swoich jęków, narzekań, głodu i pragnień słodkiej studni
Chrystusowej. Pokrzepia się on przez nieustanny głód i pragnienie, które jest
jego prawdziwą wiarą, w słodkiej studni Chrystusowej, dzięki swemu nowemu
ciału niebiańskiej istności. W ten sposób staje się spragnioną winoroślą w
winnicy Chrystusowej.
13
I to sprawia, że ognista dusza nie może
w tym czasie wejść w doskonałość, gdyż jest związana przez zewnętrzne uwikłanie
pychy, przez którą szatan ciska swoje zatrute strzały. Widzi ją, niezależnie od
tego, że chwilami pogrąża się w całkowitym zamroczeniu. Dlatego szlachetna
Sofia3 zmuszona jest do ukrywania się w studni Chrystusowej -
niebiańskim człowieczeństwie, gdyż wszelki kontakt z tą zachłanną próżnością
jest dla niej niebezpieczny.
14
Bowiem wie ona, w jaką niedolę popadła w
Adamie, gdy utraciła swą perłę, która dzięki łasce znowu została podarowana
wewnętrznej naturze człowieka, dlatego nazywa się Sofią, czyli Chrystusową
oblubienicą.
15
Wzywa się zatem ognistą duszę niby swego
wiernego oblubieńca l napomnia do pokuty i do porzucenia obrzydliwości pychy.
Zaczyna się wówczas konflikt w człowieku. Wówczas zewnętrzny, cielesny człowiek
szydzi z wewnętrznego, duchowego, a duchowy z cielesnego, i tkwi człowiek w
tym sporze, pełen zmartwień, skarg, przerażenia l nędzy.
16
Wewnętrzny człowiek mówi do ognia-duszy;
O mój kochany, zawróć i wyjdź z pychy, w przeciwnym razie
utracisz moją miłość i szlachetną perłę.
A zewnętrzny rozum jako zwierzęca, ziemska dusza odpowiada: Jesteś głupia, że
chcesz, bym był szaleńcem l pośmiewiskiem tego świata. Potrzebujesz tej
zewnętrznej rzeczywistości do swego życia. Piękno, siła i wyniosłość - czy
masz coś lepszego - tylko one dadzą cl radość. Czy chcesz popaść w strach,
nędzę, szyderstwo? Zabiegaj o rozkosze, które dobrze robią ciału i umysłowi.
17
Takim plugastwem jest wówczas hańbiony
prawdziwy człowiek. Zewnętrzny człowiek plugawi się sam, tak jak świnia w
nieczystościach, i przyćmiewa swój prawdziwy obraz. Bo im pyszniejszy staje się
człowiek zewnętrzny, tym bardziej przyćmiony staje się człowiek wewnętrzny, aż
w końcu obumiera zupełnie. To zatem stało się z pięknym drzewem życia w raju l
trudno odzyskać je ponownie.
18
Bo kiedy światło w zewnętrznej duszy raz
zostało zapalone, rozniecając światło rozumu przez wewnętrzny blask, wówczas
zewnętrzna dusza chętnie stwarza pozór świecenia i uważa się za przebóstwioną,
chociaż perła jest od niej bardzo oddalona.
19 Tego rodzaju zachowanie występuje u
wielu i często dzieje się tak, iż psuje się drzewo perłowe w ogrodzie
Chrystusowym, o czym Pismo bez ogródek mówi:
“Jest bowiem rzeczą niemożliwą, żeby
tych - którzy raz zostali oświeceni i zakosztowali daru niebiańskiego i stall
się uczestnikami Ducha Świętego, i zakosztowali Słowa Bożego, że jest dobre,
oraz cudow-
nych mocy wieku przyszłego - gdy
odpadli, powtórnie odnowić i przywieść do pokuty, ponieważ oni sarni ponownie
ukrzyżują Syna Bożego l wystawią go na urągowisko" (Hbr 6, 4-6).
20
A pomimo tego brama łaski jest ciągle
otwarta. Powstrzymuje ona jednak pozorne światło zewnętrznego rozumu-duszy
tych, którzy myślą, że mają perłę, a żyją przecież tylko dla pychy tego świata
i tańczą szatanowi wedle jego upodobania.
Rozdział piąty
Nadszedł już odpowiedni moment, by
rozważyć, czym jest bycie chrześcijaninem, dlaczego ktoś nazywa się
chrześcijaninem i rozważyć także, czy jest on w ogóle kimś, gdy sam stara się
poznawać i rozumieć, że jest grzesznikiem i że Chrystus zmazał na krzyżu jego
grzechy i przelał za niego swoją krew. Samo rozważanie nie zrobi z niego
chrześcijanina. Dziedzictwo przypada jedynie dzieciom. Służąca w domu wie
wprawdzie, co lubi pani, to jednak nie czyni z niej dziedziczki. Szatan również
wie, że istnieje Bóg, lecz ta wiedza nie uczyni z niego anioła. Dopiero wtedy,
gdy służąca poślubia syna pani, może otrzymać udział w majątku swojej pani.
2
Więc również i to w naszym
chrześcijaństwie trzeba zrozumieć: Dzieci historii nie są dziedzicami dóbr
Chrystusowych, lecz tylko dzieci ślubne, które na nowo zrodzą się z Ducha
Chrystusa. Ponieważ Bóg powiedział do Abrahama: “Wypędź niewolnicę i syna jej;
nie będzie bowiem dziedziczył syn
niewolnicy z synem
wolnej" (Ga 4, 30), albowiem był
szydercą i wyłącznie synem dziejów religii i ducha Abrahama. I dopóki był
takim, nie obejmowało go prawdziwe dziedzictwo Abrahama. Dlatego kazał go
wyrzucić Bóg z dóbr swoich.
3 Owe dobra były wzorem przyszłego
chrześcijaństwa, gdyż Abrahama dotknęła łaska w postaci obietnicy
chrześcijaństwa. Dlatego też od tak dawna istniał archetyp dwóch braci, Izaaka
i Ismaela, który przepowiada, w jaki sposób potoczą się dzieje chrześcijaństwa.
Będą w nim dwa rodzaje ludzi, a mianowicie prawdziwy chrześcijanin i
chrześcijanin-szyderca, który pod przykrywką chrześcijaństwa będzie w
rzeczywistości tylko szydercą jak Ismael i Ezaw, gdyż byli oni obrazem
zewnętrznego Adama, podczas gdy Jakub to obraz Chrystusa i prawdziwego chrześcijaństwa.
4 Zatem każdy, kto chce się nazywać
chrześcijaninem, powinien pozbyć się syna służącej, to jest:
wyrzucić z siebie ziemską i złą wolę,
wciąż wyczerpywać ją i niszczyć i nie dopuszczać do jej odnowienia, nie dawać
zezwierzęconym ludziom perły do zabawy, żeby z nią w zewnętrznym świecie nie
igrali, pogrążeni w rozkoszach ciała, lecz z naszym ojcem Abrahamem wiedli syna
naszych najważniejszych pragnień na górę Moria i w posłuszeństwie chcieli poświęcić
się Bogu. By zawsze chętnie chcieli obumrzeć dla grzechu poprzez śmierć
Chrystusa, a zwierzęciu pychy nie dawali chwili wytchnienia w królestwie
Chrystusa, nie pozwalając mu stać się Jurnym, butnym, chciwym, zazdrosnym i
złośliwym. Te wszystkie
właściwości należą do Ismaela, syna
służącej, którego zrodził Adam w swej próżności przez zalotną dziwkę, fałszywą
służącą, z wyobraźni i podszeptu szatana, w ciele o ziemskiej właściwości.
5 Ten szyderca l żądny zaszczytów
chrześcijanin jest synem z nieprawego łoża. Takiego chrześcijanina trzeba
wyrzucić, ponieważ nie może on dziedziczyć Chrystusowego dziedzictwa w
królestwie Bożym. Nie jest potrzebny, a ustanawia Babilonię, pomieszanie jednej
mowy w wielu językach. Jest gadułą dopominającym się o dziedzictwo tylko z tego
powodu, iż musi się wygadać i dać upust swojej wrogości przykrytej pozorną
świętością, a jest przecież złaknionym krwi mordercą Abla, brata swego, który
jest prawdziwym dziedzicem.
6 Mówimy to dlatego, gdyż poznaliśmy, że
człowiek, który pragnie nazywać się chrześcijaninem, powinien zastanowić się,
jakie poruszają l powodują nim intencje. Czy Duch Chrystusa przynagla go do
prawdy, sprawiedliwości l do miłości bliźniego, czy chętnie chciałby posiąść
dobro, gdyby tylko wiedział, jak je można osiągnąć? A skoro uświadamia sobie,
że ma pragnienie ku temu, wówczas z pewnością może pomyśleć, iż pociąga go
pragnienie dobra. Tak powinien pokierować swą wolą, żeby nie skończyć na rozmyślaniu.
W pragnieniu tkwi więź łącząca Ojca l Chrystusa, ale na czynie oparte jest
prawdziwe życie.
7
Gdyż prawdziwy duch działa
sprawiedliwie. Lecz jeśli Istnieje wola czynu, a czyn ten nie następuje, wtedy
prawdziwy człowiek jest w daremnej ochocie,
która czyn trzyma na uwięzi, a on jest
tylko hipokrytą, Ismaelitą. Inaczej mówi i Inaczej czyni, i udowadnia takim
postępowaniem, że jego usta kłamią, gdyż uczy tego, czego sam nie czyni i przez
pychę służy jedynie obłudzie.
8 Więc gdy ktoś mówi - mam ochotę i
chętnie chciałbym czynić dobro, lecz przeszkadza ml moje ciało, które mnie
powstrzymuje, dlatego nie potrafię, ale przez akt łaski, z powodu zasług
Chrystusa będę zbawiony; bowiem pocieszam się wszak jego cierpieniem i
zasługą, i liczę na to, że z łaski przyjmie mnie bez jakichkolwiek moich zasług
i wybaczy mi takie postępowanie - ten zachowuje się podobnie do tego, który
wie, co należy jeść, aby być zdrowym, a je coś innego, coś, co jest szkodliwe,
z powodu czego choruje i umiera.
9 Cóż to za pomoc dla duszy, że zna ona
drogę do Boga, a nie chce nią iść, lecz kroczy drogą błędu i nie osiąga Boga?
Cóż to za pomoc dla duszy, że pociesza się ona mniemaniem, iż jest dziecięciem
Chrystusa, jego cierpieniem i śmiercią, a sama sobą pomiata, że również nie
może wejść w dziecięce narodziny, gdyż ona nie zrodzi się jako prawdziwe
dziecko z Ducha Chrystusa, z jego cierpienia, śmierci l zmartwychwstania.
Przyłączenie się l powołanie na zasługi Chrystusa wtedy, kiedy prawdziwie nie
jest się zrodzonym w Duchu jest obrzydliwością oraz obłudą i niech w końcu
zrozumieją to cl. którzy naprawdę chcą się zmienić. Co do tego nie można mleć
żadnych wątpliwości.
10
Ta pociecha należy do skruszonego
grzesznika, który znajduje się w konflikcie z grzechem i Gniewem Bożym. Kiedy
przychodzą pokusy, wówczas szatan dokucza tej duszy, ponieważ dusza, która chce
być strzeżona powinna owinąć się w cierpienie l śmierć Chrystusa l wszystkie
jego zasługi.
11
Jedynie Chrystusa dotknęła łaska, tak że
nie wysłużył on sobie tego jako zasługi, za którą spodziewałby się zapłaty,
albowiem to on podarował nam możliwość bycia dziećmi za to, co uczynił dla nas
na ziemi, a zatem przyjął nas jak swe dzieci. On jest otwartą bramą i poprzez
śmierć musimy w nią wstąpić. On nie przyjmuje wynaturzonych stworzeń do swojej
owczarni, lecz jedynie tych, którzy powracają i stają się jako dzieci.
12 Te dzieci, które przychodzą do niego,
są jego zapłatą, którą nam zaskarbił. Bo zaiste powiedział też:
“...twoimi byli i mnie ich dałeś, i
strzegli słowa twojego" (J 17, 6). Naprawdę więc nikomu nie będzie dane
życie Chrystusa, jeśli wpierw człowiek nie przyjdzie w Duchu Chrystusa w swoim
człowieczeństwie, cierpieniu i zasłudze, jeśli idąc drogą łaski nie zrodzi się
jako prawdziwe dziecko łaski. Musimy zrodzić się z jego łaski l zasługę
Chrystusa przyodziać w swoje cierpienie i śmierć, a nie pozostawać jedynie przy
tym, co jest na zewnątrz. Byłoby to obłudą, gdyż nie można pozostać z tą
nadzieją, stojącą w sprzeczności z nieprawym dzieckiem - esencją wrogą
pojedynczemu człowiekowi. Nie, obca esencja nie dziedziczy stanu bycia
dzieckiem, lecz dziedziczy je esencja odwiecznie wrodzona.
13 Ta wrodzona esencja nie jest z tego
świata, lecz znajduje się w niebie, o czym mówi św. Paweł: “Nasze zaś królestwo
jest w niebie..." (Flp 3, 20). Dziecięca esencja przemienia się w niebie,
a niebo jest w człowieku. A gdy niebo w człowieku nie jest otwarte, stoi on
przed niebem, łudzi się i mówi: wprawdzie jestem na zewnątrz, ale Chrystus
przecież zechce mnie przyjąć, bo takie jest prawo łaski, jego zasługa jest
przecież moją. Taki osobnik istnieje wedle natury zewnętrznego człowieka w
pysze i grzechach, a duszą już jest w piekle, niby w Gniewie Bożym.
14 Dlatego uczcie się rozumieć
właściwie, czego nas Chrystus nauczył i czego dokonał. On jest naszym niebem.
On musi w nas uzyskać postać, wówczas będziemy w niebie. A zatem taki jest
wewnętrzny człowiek duszy. W tym świecie przebywa jedynie zewnętrzny i
śmiertelny. O tym mówi Chrystus: “Owce moje głosu mojego słuchają i Ja znam je,
a one idą za mną. Ojciec mój, który mi je dał, jest większy nad wszystkich l
nikt nie może wydrzeć ich z ręki Ojca" (J 10, 27, 29).
Rozdział szósty
Drodzy bracia, chcemy z wami szczerze
porozmawiać, nie będziemy czerpali z szyderstwa ust. co spodobałoby się
antychrystowi, lecz z naszej perły, z Chrystusowej esencji l wiedzy, nie z form
l historii, lecz z dziecięcego ducha, z wiedzy Chrystusowej jako latorośli w
winnicy Chrystusa, z miary, w której objawia się boska nauka.
2
Wikła się więc nas w historię, w
kamienne kościo-fy, które byłyby dobre, gdyby mogły się stać świątyniami
Chrystusa.
3
Uczy się, że ich absolucjajest
odpuszczeniem grzechów, jak i tym, że komunia wymazuje grzechy oraz że Duch
Boży może być udzielany przez kazania.
4 To wszystko miałoby swoją wartość,
gdyby prawdziwie zostało wyjaśnione, a nie zależało tylko od obrzędowych
form. Niejeden chodzi dwadzieścia lub trzydzieści lat do kościoła, słucha kazań
l przystępuje do sakramentu, pozwala, by mu odpuszczano grzechy, a pewnego dnia
staje się niewolnikiem szatana l pychy, podobnie jak i pozostali. Niewolnik
ten chodzi do kościoła l przystępuje do komunii, lecz jako niewolnik wychodzi
stamtąd ponownie. W jaki sposób chce jeść ten, kto nie ma ust? Jak chce słuchać
ten, kto nie ma uszu? Czyż może spożywać posiłek ktoś, kto usta ma zamknięte?
Jak chce pić ten, kto daleko Jest od wody? Cóż mi pomoże to, że pójdę do murowanego
kościoła l napełnię moje uszy pustym słowem albo pójdę do komunii, którą
spożyją tylko ziemskie usta, które się przecież w proch obracają? Mogę im
również w domu dać kawałek chleba, tak że się nasycą. Cóż to pomoże duszy,
której Istnienie jest nieśmiertelnym życiem, że zmysłowy człowiek zachowuje
obrzędowe formy kontaktu z Chrystusem, skoro nie może doświadczyć owocu tego
kontaktu? Św. Paweł mówi o komunii: “Albowiem kto je i pije niegodnie, nie
rozróżniając ciała Pańskiego, sąd własny je i pije" (l Kor, 11, 29).
5
Przymierze istnieje, choć jest w swej formie
zdege-nerowane. Chrystus w wypowiadanym Słowie podaje nam wraz ze Słowem swego
Ducha, w sakramentach swoje ciało i krew, a w braterskim pojednaniu swoje
odpuszczenie.
6
A jakież to ma znaczenie, że niewolnik
przysłuchuje się świętym słowom, a nie ma wcale posłuchu dla wewnętrznego,
żywego Słowa? Nie ma także żadnego naczynia, w które mógłby złożyć to słowo
tak, by przyniosło owoc. O tym mówi Chrystus: “...potem przychodzi diabeł i
wybiera Słowo z serca ich, aby nie uwierzyli i nie byli zbawieni" (Łk 8,
12). Dlaczego? Dlatego, że Słowo nie znajduje w duszy żadnego miejsca, gdzie
mogłoby zapuścić korzenie.
7
Dotyczy to także odpuszczenia: Cóż to za
pomoc, gdy ktoś mówi do mnie: oznajmiam ci odpuszczenie twoich grzechów, skoro
cała dusza pogrążona jest w grzechach? Taki grzesznik z przyzwyczajenia mówi
wprawdzie, że błądzi i przyznaje się do tego, lecz to wszystko odbywa się poza
Bogiem, zatem oszukuje też i samego siebie.
8
Nikt nie może darować grzechów oprócz
samego Boga. Usta kapłana nie mają w sobie tej władzy odpuszczania. Ma je Duch
Chrystusa tylko wtedy, gdy zabrzmi w głosie kapłana i wówczas można o nim
powiedzieć, że jest chrześcijaninem.
Lecz jakież znaczenie miało to dla tych, którzy tu na ziemi słuchali
chrześcijańskich nauk. jeżeli on mówił: Chodźcie do mnie wszyscy, wy którzy
jesteście utrudzeni 1 zmęczeni, ja chciałbym was pokrzepić? Co to pomogłoby
tym. którzy tego słuchali, a nie byliby utrapieni? Gdzie podziało się
pokrzepienie, jeśli byli głusi i słuchali tylko zewnętrznego Chrystusa, lecz
nie przyjmowali słów boskiej mocy. Nie zostali zatem pokrzepieni, zaiste
niewiele też pomogła zmysłowemu człowiekowi jego obłudna absolucja. W podobny
sposób działają na niego sakramenty.
9 W sakramentach jest zatem otwarcie,
podobnie jak w wygłaszaniu kazań. Przymierze jest wytyczone. To, co staje się
pokarmem duszy, jest w takiej właściwości, w jakiej są usta duszy. Jeśli
niewolnik przy-muje chleb l wino, tedy mógłby się posilić również i w domu. A
ognista natura przyjmuje Testament zgodnie ze swoją właściwością, a to w
Gniewie Bożym. Ona przyjmuje istotę wiecznego świata, ale zgodnie z
właściwością świata mroku. Jakie są usta, taki jest i pokarm, ponieważ należy
do ust. On przyjmie go w taki sposób, jak bezbożnicy zobaczą na sądzie ostatecznym
Chrystusa - jako poważnego i srogiego sędziego, a święci jako drogiego
Emmanuela.
10 Przeciwko bezbożnym, i jest to
jednoznacznie powiedziane w obu Testamentach, występuje otwarty Gniew Boży, a
ze względu na świętych powołana jest niebiańska rzeczywistość, a w niej otwarta
siła Chrystusa w świętym imieniu Jezus. Ale w czym bezbożnemu pomoże świętość,
skoro on nie jest w sta-
nie jej spożyć? Czym ma tutaj zażegnać
swoje grzechy? Grzech jest tylko wypominany l ujawniany.
11 Jednakże u świętych nie ma żadnego wymazywania
grzechów sakramentami albo przez odpuszczenie, lecz zaiste Jest tak: Kiedy
Chrystus powstaje, wówczas Adam obumiera w esencji węża. Kiedy słońce wschodzi,
tedy noc jest pochłonięta przez dzień i nie ma już nocy. Zatem istnieje
odpuszczenie grzechów. Duch Chrystusa pożywa ze swej świętej istoty. Wewnętrzny
człowiek jest naczyniem tej świętej istoty. Przyjmuje to, co Duch Chrystusa w
niego wprowadza, jako świątynię Boga, ciało Chrystusa l krew. Co obchodzi to
niewolnika albo co obchodzi to szatana albo duszę w Gniewie Bożym? Oni jedzą z
jego niebiańskiego ciała, a niebo, w którym mieszkają, to otchłań.
12 Podobnie ma się rzecz z wygłaszaniem
kazań. Bezbożny słucha tego, co mówi w kazaniu zmysłowa część duszy zewnętrznej
rzeczywistości. Przyjmuje to jako historię. Ale jeśli jest kilka kłosów lub
trochę słomy w kazaniu, tedy ssie z tego pycha, a dusza wysysa z tego fałszywą
truciznę i mord szatana. Podnieca się tym, gdy słucha i przemyśliwa, w jaki
sposób może dopaść człowieka. Wygłaszający kazania jest także zabójcą i ze
swoich afektów wysiewa truciznę i niesmak, ponieważ szatan uczy i szatan słucha.
Ta sama nauka jest ujmowana w bezbożnym sercu i przynosi bezbożne owoce, z
których świat stał się padołem szatańskiego mordu, że oboje wewnątrz, w nauczycielu
l słuchaczu nie są niczym innym jak próżnym szyderstwem, występkiem, kpiną,
sporem słownym l gryzieniem plew.
13
Ale w świętym nauczycielu naucza Duch
Święty, a w świętym słuchaczu słucha Duch Chrystusa przez duszę i boską oprawę
boskiego dźwięku. Święty ma swój kościół w sobie, gdzie wewnątrz słucha i uczy
się. Ale Babilonia ma stertę kamieni, dokąd wchodzi łudzić się l mamić, pozwala
oglądać się wraz z pięknymi szatami, stwarza pozory pobożności l wielkiego
nabożeństwa. Jej Bogiem jest instytucja Kościoła l w niej pokłada całe
zaufanie.
14
Lecz święty ma swój kościół w sobie, jak
i we wszystkich miejscach, wtedy gdy patrzy, gdy chodzi, gdy leży czy siedzi,
zawsze jest ze swoim kościołem. Tak więc to on jest prawdziwym kościołem
chrześcijańskim, w świątyni Chrystusa. Duch Święty wygłasza mu kazania ze
wszystkich stworzeń. Poznał wszystko, gdyż oglądał wygłaszającego kazania Boga.
15
Tu powie szyderca, że pogardzam
kamiennym kościołem, gdzie zbiera się gmina. Tedy odpowiadam “nie", lecz
wskazuję na szyderczą nierządnicę babilońską, która z tym kamiennym kościołem
uprawia wyłącznie nierząd. Co to ma wspólnego z chrześcijaństwem?
16 Prawdziwy chrześcijanin przynosi z
sobą swój święty kościół do wspólnoty. Jego serce jest prawdziwym kościołem, gdzie
powinno pielęgnować się służbę Bożą. Gdybym tysiąc lat chodził do kościoła, i
również każdego tygodnia przystępował do sakramentu l dawał sobie od razu
odpuszczać wszystkie grzechy, a nie
miał w sobie Chrystusa, to wszystko
byłoby fałszem i zbędną tandetą, dekoracją w Babilonii, a nie odpuszczeniem
grzechów.
17
Święty tworzy święte dzieła, czerpiąc
boską moc dla swego umysłu. Dzieło to nie jest pojednaniem, lecz budowlą, którą
wznosi w swojej istocie prawdziwy duch. To jest jego mieszkanie, tak jak mieszkaniem
fałszywego chrześcijanina są brednie; tam to wówczas pełna złudzeń udaje się
jego dusza. Zewnętrzny słuch kieruje się na zewnątrz l działa na zewnątrz, a wewnętrzny
słuch do wewnątrz i działa w środku.
18 Zmyślaj, szydź, krzycz, śpiewaj,
wygłaszaj kazania, nauczaj jak chcesz. Jeśli nie jesteś otwarty na wewnętrznego
nauczyciela i słuchacza, wtedy wszystko jest Babilonią, fantazją i atrapą,
gdyż zewnętrzny duch świata stwarza model albo dekorację podług wnętrza. I wraz
z tym błyszczy on, jak gdyby miał świętą służbę Bożą. W środku zaś dość często
działa szatan, rozpalając wyobraźnię, stwarza pozory służby Bożej l serce
łechce tymi rzeczami, gdyż polubił ciało, co również przytrafia się dzieciom
Bożym zgodnie z naturą zewnętrznego człowieka, gdyż one nie potrafią zachować
własnego bezpieczeństwa, dlatego przesiewa je szatan.
Rozdział siódmy
Prawdziwy człowiek, który na nowo
narodził się w Duchu Chrystusa, znajduje się w prostocie Chrystusa i z nikim
nie prowadzi żadnych sporów o religię. Ma dość konfliktu w sobie samym, ze
swoim zwlerzę-
cym, kłopotliwym ciałem i krwią. Myśli
nieustannie, iż jest wielkim grzesznikiem i obawia się Boga; bo jego grzechy są
objawione i poddane sądowi, gdyż Turba zamyka je w sobie, skąd mu Gniew Boży
nieustannie wypomina to niczym grzesznikowi. Ale miłość Chrystusa przeciska
się i wypędza je. jak dzień pochłania noc.
2
Grzechy bezbożnika spoczywają w śnie
śmierci l zazieleniają się w otchłani, tak że przynoszą owoce w piekle.
3
Chrześcijanie w Babilonii toczą religijne
spory, jak trzeba służyć Bogu, jak go czcić i poznawać, czym on jest według
swojej istoty oraz woli i uzurpują sobie prawo do mówienia, kto nie we
wszystkich szczegółach jest z nim w zgodzie, kto opatrznie rozumie jego naukę l
w końcu, kto nie jest chrześcijaninem, lecz heretykiem.
4
Wydaje się niemożliwe, aby wszystkie
odłamy chrześcijaństwa były w stanie wspólnie sprowadzić się do jednego, które
można by nazywać Kościołem chrześcijańskim, gdyż każdy odłam zachowuje się Jak
szyderca, bo przecież jedna gromada szydzi z drugiej i za fałszywą okrzykuje.
5 Ale autentyczni chrześcijanie nie mają
żadnej sekty. Prawdziwy chrześcijanin może znaleźć sobie miejsce również
między tymi sektami, jak i pojawiać się na ich nabożeństwach, nie należąc i nie
będąc własnością żadnej z nich. Ma tylko jedną, jedyną naukę,
którą jest w nim Chrystus. Szuka tylko
jednej drogi, którą jest pragnienie, gdyż nieustannie chciałby czynić dobrze l
żyć po bożemu, a całą swoją wiedzę l wolę skierować na życie Chrystusa. Wzdycha
l pragnie, żeby w nim spełniła się wola Boża, a jego królestwo zostało w nim
objawione. Zabija on każdego dnia i każdej godziny grzech w ciele. “I ustanowię
nieprzy-jaźń między tobą a kobietą, między twoim potomstwem a jej potomstwem;
ono zdepcze ci głowę, a ty ukąsisz je w piętę" (Rdz 3, 15).
6
Jego wiara jest pragnieniem Boga.
Rozwinął to w pewną nadzieję, w której ma odwagę wypowiedzieć słowa
przyrzeczenia. Żyje w niej i umiera, choć prawdziwy człowiek nigdy tam nie
umrze. Albowiem zaprawdę mówi wam Chrystus: Kto we mnie wierzy, nigdy już nie
umrze, lecz zostanie przeprowadzony od śmierci do życia. Jak i: Rzeki żywej
wody wypływają z niego jako dobra nauka i czyny.
7 Dlatego powiadam, że to wszystko Jest
Babilonią, co gryzie się wzajemnie i sprzecza o litery. Litery wyrastają
wszystkie z jednego korzenia, którym jest Duch Boży. Podobnie jak rozmaite
kwiaty rosną na ziemi i wszystkie wyrastają jedne obok drugich, żaden nie
gryzie się z innym o kolory, zapachy l smaki. One pozwalają ziemi i słońcu,
deszczowi l wiatrowi, także gorącu i zimnu, robić z sobą, co tamte zechcą. I
wyrastają każde w w swojej esencji i właściwości. Zatem tak jest również z
dziećmi Boga. Mają rozmaite dary i poznanie, ale wszystko z jednego ducha.
Cieszą się jedno obok drugiego wielkim cudem Boga i dziękują Najwyższemu za
jego mądrość. Czy powinny dłużej sprzeczać się o to, w czym żyją, jacy są l do
jakiego boga należą?
8 Największą głupotą w Babilonii jest
to, że szatan ukształtował ten świat, wpychając ludzi w wojny religijne, dlatego
spierają się o litery własnych mniemań, chociaż w żadnym mniemaniu nie zawiera
się królestwo Boże, lecz w mocy i miłości. Chrystus także to mówił i przed
odejściem przykazał swoim uczniom, że powinni kochać się wzajemnie, tak Jak on
ich pokochał. Gdyby więc ludzie bardziej zabiegali o miłość i sprawiedliwość
niż o mniemania, to prawie wcale nie byłoby waśni na ziemi. Żylibyśmy niby
dzieci w naszym Ojcu i nie potrzebowalibyśmy żadnego prawa czy przykazań.
9 Gdyż nie prawem służy się Bogu, lecz
jedynie posłuszeństwem. Prawa Istnieją z powodu złych, którzy nie chcą miłości
i sprawiedliwości, nad którymi musi panować prawo l przymus. My wszyscy zaś
mamy jeden zgodny porządek. Polega on na tym, iż przystajemy do Pana
wszystkich istot l oddajemy mu naszą wolę l pozwalamy działać w nas jego
duchowi, radować mu się l czynić, co zechece. To, co w nas zdziała i objawi,
my następnie zwracamy jako należny mu owoc.
10
Skoro zatem nie spieraliśmy się o
rozmaite owoce, dary i poznanie, lecz poznawaliśmy się wzajemnie jako dzieci
Ducha Bożego, czy chciałby nas sądzić? Nie leży przecież królestwo Boże w
naszej wiedzy i urojeniu, lecz w mocy.
11
Gdybyśmy nie znali połowy tej wielości,
bylibyśmy o wiele bardziej dziecięcy i żylibyśmy jako dzieci jednej matki, jak
gałąź jednego drzewa, gdzie wszyscy czerpią sok z tego samego korzenia, wtedy
bylibyśmy bardziej święci.
12 Wiedza potrzebna jest nam jedynie po
to, aby nie zapomnieć, iż boską moc utraciliśmy w Adamie, a zatem skłaniamy
się raczej do zła. Dlatego uczymy się poznawać, jakie mamy w sobie złe
skłonności, jak i tego, że zły czyn nie może podobać się Bogu oraz jak zgodnie
z tą wiedzą postępować właściwie. A skoro mamy w sobie moc Boga i ze
wszystkich sił pragniemy czynić dobro i słusznie żyć, dlatego wiedza ta może
być jedynie przyczynkiem do naszej radości.
13 Albowiem prawdziwa wiedza jest
objawieniem Ducha Bożego przez wieczną mądrość. On wie o swoich dzieciach
wszystko. Wylewa swoją mądrość l cuda na swoje dzieci, tak jak ziemia wykarmia
rozmaite kwiaty. Dlatego zamieszkaliśmy w Duchu Chrystusa jako pokorne dzieci
jedno obok drugiego l jedno z drugim radowaliśmy się tymi darami l poznaniem.
Któż zatem byłoby w stanie nas sądzić? Kto sądzi ptaki w lesie, które chwalą
rozmaitymi głosami Pana wszystkich istot, każdy z głębi swojej istoty? Czyż
ukarze je Duch Boży za to, że swoich głosów nie doprowadzają do harmonii?
Przecież ich wszelki dźwięk wychodzi z jego mocy i śpiewają ze względu na
niego.
14
Z tego powodu Istnieją ludzie, którzy
spierają się o naukę oraz o wolę Bożą i dlatego wzajemnie sobą
pogardzają. Są zatem głupi jak wściekłe
ptaki i zwierzęta w lesie, którym pomieszano rozum, gdyż są wówczas przed
świętym Bogiem bardziej zbędni niż kwiaty na łąkach, które przecież znoszą
cierpliwie Ducha Bożego l pozwalają mu objawiać poprzez siebie boską mądrość i
siłę. Tak, są zatem bardziej nieznośni niż osty l ciernie wśród pięknych
kwiatów, które przecież stoją cicho. Są niczym drapieżne zwierzęta i te ptaki w
lesie, które pozostałe odstraszają od tego śpiewu l chwalenia Boga.
15 Podsumowując: Są potomstwem szatana w
Gniewie Bożym, które jednak przez zadawane cierpienia musi służyć Panu. Gdyż
wypuszcza wraz z prześladowaniami żywotne soki poprzez esencję dzieci Bożych,
ponieważ to wszystko dzieje się w Duchu Bożym. Tam również jest modlitwa i
usilne błaganie, w których Duch Boży się porusza, gdyż przez to doświadcza się
żądzy i poddaje się próbie dzieci Boga. Tylko wówczas mogą się zazielenić i
przynieść owoce, gdyż w ciężkim doświadczeniu objawiają się dzieci Boże,
zgodnie z Pismem: Jeśli ty karzesz je, wtedy bojaźliwle wołają do ciebie.
Rozdział ósmy
Cała chrześcijańska religia polega na
tym, iż uczymy się poznawać, czym Jesteśmy, skąd przyszliśmy, jak wystąpiliśmy
z Jednego w wielość, czym jest zło i niesprawiedliwość i w jaki sposób tę samą
Jedność możemy w sobie obudzić. Po drugie, przypomina o tym, że w tej Jedności
byliśmy dziećmi Boga. Po trzecie, jak zatem istniejemy w wielości, w sporze i
konflikcie. Po czwarte, dokąd wędrujemy
z tego niespełnionego życia. Dokąd zmierzamy wraz z tą nieśmiertelnością, a
także czym jest śmiertelność.
2
W tych czterech punktach zawiera się
cała nasza religia i uczy. w jaki sposób wychodzić z tej wielości oraz pychy i
ponownie wstępować na jedno drzewo, z którego wyszli wszyscy w Adamie, a które
jest w nas Chrystusem. Nie wolno nam się sprzeczać, nie powinniśmy też mieć
żadnych sporów. Niech tylko każdy się uczy, jak mógłby ponownie wejść do
Miłości Bożej l pokochać swego brata.
3
Testament Chrystusowy to przede
wszystkim braterskie przymierze, gdzie Bóg w Chrystusie łączy się z nami, a my
z nim. Stąd powinna wychodzić każda nauka, jak też wola l czyn. Ten, co inaczej
uczy, a inaczej czyni, współtworzy Babilonię l złudzenia, jest tylko
pomnikiem pogardy, niepotrzebnym sądem, który wprowadza w błąd maluczkich tego
świata, obłudą szatana, która oślepia prostotę.
4 Wszyscy, którzy poza Duchem Boga
nauczają, nie mając w sobie boskiego poznania i nachalnie się pchają, by być
nauczycielem w królestwie Bożym i chcą Bogu służyć jedynie własną nauką, tworzą
fałsz i służą tylko swojemu bożkowi brzuchowi przez swoją dumę l pogardliwe
myślenie, gdyż chcą być podziwiani, a nawet nazywani świętymi. Zajmują
obieralne urzędy, ustanowione przez ich społeczności, które oszukują Boga, gdyż
podporządkowali mu się jedynie z powodu korzyści. Chrystus mówi: “Zaprawdę, za-
prawdę powiadani wam, kto nie wchodzi
przez drzwi do owczarni, lecz w inny sposób się tam dostaje, ten jest
złodziejem i zbójcą. Za obcym natomiast owce nie pójdą, lecz uciekną od niego,
ponieważ nie znają głosu obcych" (J 10, l, 5).
5 Słowo pisane jest tylko narzędziem,
którym kieruje duch. Słowo, które tu chce nauczać, musi współbrzmieć z boskim
dźwiękiem, inaczej nikt nie mógłby być nauczycielem od Boga, lecz tylko
nauczycielem martwych liter, znawcą historii, a nie Ducha Bożego w Chrystusie.
Wszystko, czym chce się służyć Bogu, musi dziać się w wierze, czyli w duchu.
Tylko wtedy stwarza się dzieło doskonałe i miłe przed Bogiem. Co człowiek
poczyna w wierze i czyni, to sprawia w Duchu Boga, który współtworzy dzieło.
To jest miłe Bogu, gdyż to on sam je uczynił l w nim jest jego siła. Ono jest
święte.
6
Ale wszystko to, co oddzielone od wiary,
jest tylko imitacją albo namiastką prawdziwego dzieła chrześcijańskiego.
7 Jeśli służysz swemu bratu, a czynisz
to tylko z obłudy i dajesz mu niechętnie, tedy nie służysz Bogu, bo twoja
wiara nie pochodzi z miłości i jest sprzeczna z intencjami w twoim darze. Gdy
służysz swemu bratu, a on nie poczuwa się do wdzięczności l ty z tego powodu
nie błogosławisz go, dajesz mu ponurego ducha w twoim darze. Nie wchodzi on w
Ducha Bożego, a nadzieja wiary oddala się od niego. Dlatego twój dar Jest dany
tylko w połowie i otrzymasz za niego jedynie połowę zapłaty.
8
A przyjmowanie darów należałoby rozumieć
w ten sposób: Jeżeli ktoś daje z wiary, odwołuje się do boskiej nadziei, ten
błogosławi ten dar w wierze. A jeśli ktoś przyjmuje go niewdzięcznie i sarka w
duchu, tedy przeklina go w spożywaniu. Więc pozostawcie każdemu to, co jest
jego własnością, gdyż każdy zbierze to, co zasieje.
9
Dotyczy to też urzędu nauczyciela. Co
ktoś zasieje, to także zbierze. Kto sieje z Ducha Chrystusowego dobre ziarno,
wówczas przywiera ono do dobrego serca i przynosi dobry owoc. Ale w bezbożnych,
którzy nie są do tego przysposobieni, wystąpi Gniew Boży. Gdy ktoś sieje spór,
pogardę, złe znaczenie, to żniwo tego zbierają wszyscy bezbożni ludzie. Owocem
tej sytuacji jest wzajemne wyszydzanie, urąganie, szkalowanie, przeinaczanie
znaczeń.
10
Z tego zrodziła się i wyrosła wielka
Babilonia, gdyż ludzie ci, powodowani pychą, ze względu na historię
usprawiedliwienia złego grzesznika przed Bogiem, sprzeczają się i mieszają w
głowach maluczkich oraz czynią ich występnymi do tego stopnia, że jeden brat
pogardza drugim z powodu odmiennej interpretacji historii i zmiany znaczeń,
oddając się szatanowi.
11
Te brzuchy występku nie służą Bogu, lecz
wielkiej budowli niezgodności. Gdyż we wszystkich ludziach w ziemskim ciele
tkwi wciąż ślepa żądza, dlatego budzą oni w tych prostych ludziach Bożych
ohydę i wraz z dziećmi zła stwarzają ludowi Bożemu występek l są
jedynie budowniczymi wielkiej Babilonii
i tego świata. tworząc piąte koło u wozu, choć i bez tego wznoszą piekielną
budowlę.
12 Dlatego dzieci Boże muszą modlić się
z powagą i uczyć się rozpoznawać tę fałszywą budowlę, wychodzić z niej swym
umysłem i nie wspomagać Jej, a dzieci Boga prowadzić za sobą, aby docierały do
królestwa Bożego l nie były sprowadzane na złą drogę. Jak Chrystus mówił do
faryzeuszy: “Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że
obchodzicie morze i ląd, ażeby pozyskać jednego współwyznawcę, a gdy nim
zostanie, czynicie go synem piekła dwakroć gorszym niż wy sami" (Mt 23,
15). Z tym mamy do czynienia dzisiaj w kościołach i sektach wśród krzy-kaczy l
nauczycieli waśni.
13 Z powodu wszystkich dzieci Bożych,
które zamierzają być ogniwami Chrystusa, powinniśmy wyjść z braterskich
konfliktów oraz pokrętnych rozważań o miłości i sprawiedliwości ze względu na
wszystkich ludzi - wyjść - poza ten ponury spór i kocioł krwi.
14
Bo jeśli jest ktoś dobrym drzewem, tedy
powinien przynosić dobre owoce, choć musi niekiedy cierpieć, albowiem świnie
pożerają mu jego owoce. Mimo to powinien jednak pozostać dobrym drzewem i stale
pragnąć współdziałania z Bogiem, nie dać się złamać żadnemu złu. Powinien stać
na polu Bożym i przynosić owoce na stół Boga, gdzie wiecznie będą spożywane.
Amen.
Przypisy
1. Limus znaczy: błoto, brud, glina, a
limbus to termin oznaczający otchłań, skraj, przedsionek piekła, w którym
przebywają dusze zmarłych, którym na ziemi dobro i zło było równie obojętne,
zwłaszcza zaś te, którym droga do nieba została bez Ich winy zamknięta jak np.
dusze nie chrzczonych dzieci. Jest to miejsce o dwoistej naturze. gdyż
przyjmuje istoty jednocześnie nie zbawione i nie potępione.
2. Fiat. czyli: Mech się stanie.
3. Sofia, czyli “mądrość". Odnosi
się do boskiej części duszy. Również najczystsza Istota ziemi, materia
pierwotna względnie siła ognisto-płodząca.
VI
ADAM MICKIEWICZ O JAKOBIE BÓHME
KOMENTARZ 149
I
Jakob Bohme
Łono tego, co nazywamy Bogiem, obejmuje
Wszechświat objawów nadprzyrodzonych, przyrodzonych l przeciwnych naturze. Nie
podobna, a zatem nie jest dopuszczalne wiedzieć, czym jest Bóg poza obrębem
natury; ale natura Boga nie jest tym, co zazwyczaj zowiemy Naturą: natura Boga
nie jest widzialnym;
mówimy o niewidzialnym, o nieuchwytnym l
wreszcie o tym wszystkim, co jest powyżej ludzkich uczuć i zmysłów i poza nimi.
Bóg, jako Kosmos, obejmuje ciemności i światło, cierpienia l szczęście, głębie
i wysokości; otóż ponieważ przejawił się On całkowicie w człowieku i ponieważ
człowiek wchodzi w łączność ze wszystkimi elementami działalności bożej,
człowiek może zatem, badając sam siebie aż do dna, przeniknąć w otchłanie
cierpień zwane piekłem, wznieść się na wysokości zwane niebiosami i wrócić w
ośrodek, w najwewnętrzniejsze centrum swojej istności, które zwie się
prawdziwie Bogiem.
Duch istniejący sam, bez czegokolwiek,
co by istniało poza nim lub co by było czymś innym niż on, jest duchem poza
granicą stworzenia. Duch się koncentruje: ta koncentracja w samym sobie sprawia
mu ucisk, więzi go, cięży na nim i budzi w nim pragnienie wydobycia się spod
tego ciążenia, z tego kręgu, który ściąga ku sobie samemu i który staje
się mrokiem; duch koncentrując się
ściemnia się, poczyna cierpieć, jątrzyć się; w łonie tej inkubacji ducha, który
zapładnia się sam, powstaje dążność do wyjścia ze stanu ucisku, pewien ruch,
który Böhme zowie rotacją, póki bodziec wewnętrzny ducha, mający dążność na
zewnątrz i ściągający się ku sobie samemu, nie wybuchnie promieniami płomienia
i światła. Płomień ten jest przejawem zewnętrznym ducha; płomień ten to
koniec, cel, najdalszy kraniec natury (nie zapominajmy, że mowa tu o duchu
przed stworzeniem fizycznym i ujawnionym); z tego to płomienia i z tego
promienia rodzi się światło, słodycz, upojenie, na koniec rodzi się to, co
zwiemy w rzeczy samej Bogiem.
Jest zatem w Bogu najpierw mrok
nieskończony i starcie bezładne nieprzebranej masy żywiołów, które koncentrując
się i prąc na siebie wytwarzają płomień, kres ostateczny tego, co zowią naturą
Boga; na koniec światło, będące prawdziwym Bogiem. Böhme porównywa zawsze ten
zespół boski do jakiego bądź światła ziemskiego, gdzie widać głąb ciemną,
materię palną, która dobywa się z równie ciemnej głębi natury, staje się
następnie płomieniem, czyli żarem, to znaczy płomieniem naturalnym, l otacza
się aureolą światła. W każdym więc świetle jest głąb mroczna, oziębła, rwąca
się ku światłu, spragniona i wskutek tego nieszczęśliwa; potem płomień, przejaw
tego porywu, tego palącego pragnienia; l w końcu światło, wnoszące wszędzie
poczucie radości i szczęśliwości, a jednak żywiące się mrokami i starciem się
żywiołów, które swe pojednanie znajdują dopiero w świetle. Istniała w Bogu od
wiek wieków i istnieje, i Istnieć będzie zawsze głąb mroczna, to, co nazywają
chaosem, nocą czasów, gniewem Bożym, skąd dobywa się, jak z ciemnych źródeł
ziemi, jasna krynica życia, ducha;
istnieje również w Bogu i istniało
zawsze to ścieranie się żywiołów, dążących z ciemności ku światłu; istnieje
również i istnieć będzie zawsze przejawianie się prawdziwe, życie wewnętrzne
tych wszystkich żywiołów jako światło, jako szczęśliwość, w końcu to, co
nazywamy niebem. - Jednakże w Bogu wszystko to istnieje jako doskonała
harmonia; nie masz w Bogu wcale uczucia mroku lub cierpienia, tak jak człowiek
zdrowy nie doznaje żadnego uczucia goryczy, tego soku żółciowego, jaki w nim
się znajduje, ani cierp-kości tejże żółci, ani wreszcie żadnych z tych czynności
niższych i fizycznych, które przecież stanowią jego życie, żywią go
wewnętrznie, a mroczna ich praca rodzi te promienie, to miłe ciepło, które
ożywia jego serce l wybłyska w spojrzeniu. Nie było w Bogu zatem żadnego
cierpienia, aczkolwiek istniał mroczny ośrodek, pełen cierpienia i cierpiący
bez przerwy, ale który nie miał wcale niejako świadomości swych cierpień i
włączał się w harmonię powszechną boskiej szczęśliwości. A więc Bóg, dobywając
płomień życia z tych nieskończonych i ciemnych głębin sił przyrodzonych, dobywając
z piekieł naturę widzialną, żeby tak powiedzieć, z tej żółci powszechnej i
nieskończonej l z tej tajemniczej śledziony, l ze zderzenia soków wewnętrznych
płomień organizujący i światło świadome swego istnienia - Bóg ten istniał w
osobowości niepojętej, podobnej do osobowości ludzkiej; Istnienie to polegało
na stwarzaniu, działaniu i używaniu, o czym osobowość ludzka normalna daje nam
niejakie pojęcie: oto według Böhmego dzieje stanu Boga przed stworzeniem
świata, a nawet przed upadkiem Lucyfera.
W tym stanie boskim w każdej chwili, w
każdej nieskończonej cząstce chwili dobywał się z mrocznej nieskończoności
bezlik dążeń, którym duch centralny nadawał rzeczywistość; z tego chaotycznego
Wezuwiusza dobywał się bezmiar źródeł gazowych, które się zapadały i stawały
się promieniami; dobywały się z bezmiaru jakości osobliwe, które stawały się
istotami, osobowościami; a w końcu dobył się z tego Wszechświata twór
anielski, nieustanny i niezliczony, który w rzeczy samej nosi nazwę Boga. Bo
jak nie nazywamy Człowiekiem wnętrzności człowieka, ani jego żółci czy
śledziony, mimo że stanowią one część człowieka, podobnie i cierpienie, i
pragnienie, i gniew. istniejące we Wszechświecie, nie stanowią Boga i nie
nazywają się B o g i e m: człowiek to ekstrakt, płomień, światło, dobywające
się ze swego dna mrocznego i ze swej materialnej zewnętrzności; Bóg to ta
istota, co stanowi ognisko, ku któremu zdążają wszystkie siły mroczne
Wszechświata. Ten przebieg, o którym mówi Böhme, nie odbywa się w kolejności:
jest on natychmiastowy a ciągły; jakości i siły wynurzające się z mrocznej
natury stają się ciągłe l w każdej chwili iskrami l promieniami; wszystko to
jednak odbywa się w promieniach koła, jeśli tak można powiedzieć, na zewnątrz
natury materialnej l widzialnej.
Bohme w intuicjach swoich przyjmuje, że
gdy jedna z tych iskier, wychodząc z wiecznych ciemności, wzniosła się wskutek
łatwej i przyrodzonej dążności do stanu płomienia, to płomień ten stworzył już
jestestwo mocne, jestestwo anielskie lub archanielskie (bo wszystko, co Böhme
zowie siłą, płomieniem, światłem, tronem, tronem itp., są to jestestwa odrębne,
boskie, są to obywatele królestwa). Otóż jedno z tych jestestw,
stanowiące część nierozdzielną Bóstwa,
mające tym samym wolną wolę, osiągnąwszy stan płomienia, a tym samym apogeum
swej mocy, nie chciało wznieść się do łagodnego światła; jestestwo takie po raz
pierwszy uczyniło akt woli przeciwny całemu stworzeniu: chciało wywyższyć swoje
mroczne centrum i stać się samo centrum stworzenia. To właśnie nazywa Böhme
upadkiem archanioła l zaczątkiem stworzenia materialnego i widzialnego. Podług
niego bowiem wszystkie duchy, wszystkie te iskry i wszystkie te promienie
wychodząc z ciemności, z tego, co starożytni poganie, jak Hezjod, nazywali
nasionami stworzenia, wchodziły w ogólną harmonię, zlewały się ze światłem
odwiecznym; a był duch, i to jeden z najpotężniejszych, który czując swą moc
chciał jedynie tej mocy używać, stać się mocą najpełniejszą, stać się upałem,
żarem, bez zadawania sobie trudu, by wznieść się ku światłu; ten to duch,
pierwszy, który miał świadomość siły, jak Prometeusz Ajschy-losa, bez
podporządkowania tej siły potrzebom Wszechświata, stał się w taki sposób
szatanem, wrogiem Wszechświata. Aby się ustanowić jako indywidualność, miotał
na wszystkie strony promienie posępne l rozpalił wszystkie moce mrocznej
natury. Aby wytłumaczyć te idee, nie niezrozumiale, ale wysokie, można by owego
szatana niewidzialnego l niematerialnego, buntującego się przeciw wszelkiemu
stworzeniu, porównać do człowieka, który by łamał prawo ustanowione i zgodne z
prawdą, odwołując się dla zatriumfowania nad nim do swych sił niższych, to
znaczy do swej żółci i do swej krwi.
Od tej chwili - mówi Böhme - harmonia
natury boskiej uległa rozbiciu; siły, które wyszty z centrum tego ducha
szatańskiego, rozburzyły to, co Böhme nazwał poprzednio naturą boską, to znaczy
ów ciemny Kosmos sił, nasion stworzenia. Szatan je powołał do bytu przed czasem
naznaczonym przez mądrość odwieczną; w ten sposób powołał on do działania duchy
niepełne l cierpiące, przyspieszył prawdziwy poród, wywołał niejako poronienie
natury boskiej. Każda z tych sił, z tych duchowości powołanej do działania,
każdy z tych aniołów wreszcie, by się ustanowić indywidualnie, koncentrował się
poza obrębem działania powszechnego, poza obrębem boskiego ciepła i światła.
Tym sposobem istności, wywołane nagle z mroków przedwiecznych, stając się
indywidualnościami odrębnymi a bez związku z Jednością, wchodziły w ruch
rotacji indywidualnej i oddzieliły się jedne od drugich, przybierając kształty
odrębne i tworząc tym sposobem to, co nazywamy światem widzialnym. Świat ten
jest więc według Böhmego wynikiem działalności nienormalnej, buntu; mając
również nieustanną dążność do powrotu ku jedności, świat ten ma istnienie
przemijające, podtrzymywane jedynie ciągłymi wysiłkami ducha przeciwnego
Wszechświatowi. to znaczy szatana. To, co w łonie Wszechświata było dążnością
do koncentracji i co pod promieniami jedności boskiej stawało się trwałością i
wydawało aniołów tronu, to po przewrotach powszechnych stało się skałami i
kamieniami; ruch, który z centrum mrocznej natury parł do działania l miał
wydać aniołów cherubinów, ruch ten wytworzył w zepsutej naturze trucizny i
wpływy zabójcze, działnia skażone; siły natury, wybuchając ruchem tonu,
dźwięku, harmonii, stały się błyskawicami i grzmotami; l tak następnie
wszystkie wpływy natury boskiej, twórczyni istności
rajskich, były odtąd skazane na
ożywianie istot, które nazywamy złośliwymi, morderczymi, a wreszcie diabłem,
synem szatana.
Bóg jako światło nie cierpiał na tym
zgoła; duch, który nie chciał wznieść się ku niemu l uporczywie pragnął
opanować światło przez ogień l ciepło, to znaczy opanować miłość przez siłę,
duch ten wsteczny wrócił w otchłanie tych ciemności, tych nasion stworzenia,
gdzie działa nadal, nie naruszając świetlanej natury Boga; wrócił w piec
wytwarzający płomień i światło powszechne, z tą różnicą od sił pierwotnych,
że siły te, chociaż dobywały się z ciemności i bolesnych ucisków, nie odczuwały
ich jednak, zmierzając prawidłowo ku światłu, gdy tymczasem duch wsteczny
szatana, zapadłszy z powrotem w stan pierwotny z własnej woli, cierpi widząc
się w położeniu, z którego mógł był i powinien był wydobyć się.
Tak więc według światopoglądu Böhmego
natura widzialna, dotykalna, to znaczy spostrzegalna zmysłami, istnieje
jedynie wskutek anormalnego faktu buntu duchów, a raczej Jednego z tych duchów.
Dziedzina, gdzie dokonał się ten bunt, którego następstwa opowiemy później,
obejmuje nasz system planetarny, który wskutek tego podlega odmiennym prawom
niż wszystkie inne systemy Kosmosu.
l listopada 1853
II Genesis
Zstąpiliśmy już do chwili, kiedy
przestrzeń i czas biorą swój początek, jak i walka, której widownią stanie się
materia; dochodzimy do czasów genesis, o której Mojżesz wypowiedział prawdy
niezupełne. Trzeba nam będzie jeszcze zawrócić do zasadniczych wydarzeń dzieła
stworzenia; trzeba nam będzie jeszcze wyjaśnić ruchy, które oddzieliły
ostatecznie świat szatański, świat buntu, od boskiego Wszechświata.
W chwili owej, którą Böhme zowie
pierwszą i największą z burz, jakie wstrząsnęły stworzeniem, gdy szatan powołał
do bytu zarodki niepełne, duch ośrodkowy Boga oddziałał przeciw niemu. Przez
ogień to i żar wzbudzał szatan l wyprowadzał z głębi natury boskiej istoty, w
które wlewał szatańskiego ducha;
zanosiło się na to, że wpływ jego stanie
się powszechnym; ale Bóg wypuścił ze swego ośrodka błyskawicę mocy, błyskawicę
gniewu potężniejszą od szatańskiej:
Bóg Ojciec, jako Ojciec wszystkiego, co
jest, a przeto i Ojciec gniewu, rzucił błyskawicę gniewu w głębiny natury, poza
okrąg, gdzie szatan mógł działać. Rozpłomienił on żar wyższy siłą od tego,
jaki był rozniecił szatan; gniew Boży powołał do Istnienia zarodki nie
dotknięte jeszcze wpływem szatana. W tym momencie walki moce boskie
przeciwdziałające wysiłkom szatana nazwane zostały archaniołami l serafinami,
Michałem i Gabrielem. Pod wpływem tych sił wynurzał się świat nowy: zarodki
pozostające poza obrębem wpływu szatańskiego poczynały żyć, czuć siebie l
wznosić się, jednakże były one już pozbawione mocy, by stać się jestestwami
odrębnymi, pozbawione tego stopnia mocy pełnej, jaka stanowi jestestwo boskie.
To owe stworzenie nazwał Böhme wielkim światem, a jego ośrodek duchem wielkiego
świata, to znaczy świata materialnego, Spiritus mundi maioris. Mówimy jego
ośrodek, bowiem Bóg ustanowił wówczas ośrodek nowy: jest to ośrodek natury
widzialnej świata obecnego. Bóg Ojciec powołał zarodki nowego stworzenia do
bytu prawidłowego, który miał swój ośrodek kierowniczy. Gdyż przed wielkim
buntem i przed wielką burzą Bóg stwarzał jedynie duchy, a duchy te miały swój
ośrodek w mocy twórczej Ojca l w świetle (Syna). Istniały zatem dwa ośrodki:
jeden, przez który natura boska, to znaczy bezmiar, chaos, niepojętość,
nieuchwytność, dochodziła do bytu, l ośrodek drugi, ku któremu cały ten chaos,
cały wynik zderzenia się duchów chaotycznych dochodził do bytu wyższego, do
światła; ten drugi ośrodek świetlny, miłujący i wszechmocny, nazywał się
właściwie Bogiem.
Teraz po burzy i buncie Bóg Ojciec
wywołuje wybuch trzeciego ośrodka, w którym działają obie natury boskie, to
jest i gniewu, ł światła; ośrodkiem tego trzeciego bytu, tych odblasków dwóch
bytów wyższych jest to, co nazywamy słońcem. Bóg, wywoławszy nowe byty poza
obrębem wpływu szatana, znacznie niższe od tych, jakie pojawiły się w czasach
boskiego stwarzania, dał im ośrodek wpływu i działania, stworzył im słońce. Od
chwili kiedy te nowe stworzenia dotarły do poczucia istnienia, nastąpiło to, co
Genesis nazywa oddzieleniem światła od ciemności. W harmonii Wszechistoty
ciemności podtrzymywały światło. wytwarzały grunt światła, zimno wytwarzało
grunt ciepła, gorycz stanowiła element słodyczy; ale po nadużyciach ducha złego
potrzeba było - aby mu odjąć siłę twórczą, a tym samym powszechną - oddzielić
dwa te ośrodki. Tak więc wszystkie te duchy, które doszły do istnienia po
buncie szatana, były już rozdwojone, niezdolne do wydawania stworzeń jednolitych.
Duch, np. duch ognia, czuł się od razu zatrzymany w swym bezładnym działaniu
przez własną połowę, od niego oddzieloną, to jest przez ducha wody; duch
ruchu, goryczy, czyli jak Böhme się wyraża, duch kwasoty albo Merkurego,
znajdował dla siebie przeciwwagę w duchu ciężkości Itp. Koniec końców duchy,
powołane do życia po wielkim buncie, nie miały już zupełności, jedności, a
wskutek tego potęgi podobnej do potęgi Boga jedności.
To wywołanie Istnień całkowicie nowych,
które miały swój własny ośrodek, powstrzymało rozprzestrzenianie się ducha
szatańskiego. Ta istota bezmierna, którą nazywamy naturą (materialną), na
której łonie żyjemy, była więc stworzona przed stworzeniem człowieka, aby
powstrzymać postęp zła. To, co w naturze boskiej stanowiło działnie. opór,
ruch, stało się, jak już mówiliśmy powyżej, błyskawicą, podwaliną stworzenia
niższego, materialnego, a zatem niedostępnego oddziaływaniu duchowemu ducha
szatańskiego. Aby wyłożyć prostymi słowami te wielkie koncepcje ducha
mistycznego, przedstawmy sobie np. bunt jakiegoś wlelkieg wodza (a Böhme nazywa
zawsze szatana wielkim księciem) przeciwko władzy naczelnej, i tę władzę
naczelną odwołującą się, dla stawienia mu oporu, do istot niższych, do
pospólstwa duchów, i dającą temu pospólstwu wodza, ośrodek działania, który nie
zależy już od swych urzędników strąconych, lecz od siły naczelnej. W taki
sposób szatan jest zamknięty między siłą naczelną, której się wyparł, a siłą
nową, która bierze swe natchnienie nie od niego, lecz od władzy naczelnej.
KOMENTARZ 159
Stworzenie świata widzialnego
Nowe zarodki powołane do istnienia
znalazły swój ośrodek materialny w słońcu. Siły boskie przejawiły się w tym
stworzeniu niższym jako jedność w słońcu, jako koncentracja w Saturnie, jako
siła ruchu w Merkurym itd. Te istności oddalone od jedności wskutek buntu
ducha, który powinien by był im służyć za łącznik z jednością, dążyły jednak, l
to nieodzownie, do przyswojenia sobie siły koncentracji, pragnęły złączenia
się z siłą rozprzestrzeniania się. Rozprzestrzenianie się duchowe wystąpiło w
sferze materialnej jako ogień, koncentracja jako ciążenie, ruch jako
błyskawica i kwas, słodycz jako woda itd. Z tego rozdziału przyszło pragnienie
zjednoczenia się na nowo, aby utworzyć jedność; l tu leży początek dwóch płci,
bo dążności obu płci są niczym Innym, jak pragnieniem powrotu do jedności.
A więc niebo i ziemia, to znaczy światło
l ciemności wytworzone już jawnie i materialnie, rozpoczęły przejawy świata
zewnętrznego. Później nastały przejawy życia wyosobnionego jako rośliny, ryby i
zwierzęta, wszystko twory zależne od trzeciego pierwiastka, w którym odbijały
się gniew Boga Ojca, i światło, to znaczy Prawdziwy Bóg. Te stwory osaczające
szatana ze wszech stron tworzyły niejako mury jego więzienia.
Wówczas Bóg ożywił obraz człowieka.
Obraz ten istniał od prawleczności wobec Boga jako idea; wszystkie bowiem
twory kolejno następujące aż po koniec czasów istnieją wobec Boga jako idee.
(Tu Böhme pozostaje w najzupełniejszej zgodzie z Platonem, to znaczy z
Sokratesem). Jednakowoż te obrazy wobec
Boga nie mają wcale Istnienia realnego:
są to jakby odbicia twarzy postrzeganej w zwierciadle; widzimy tam wszystkie
nasze rysy oddane dokładnie, które jednakże nie mają żadnego istnienia
prawdziwego. Bóg, to znaczy Kosmos wszystkich istnień, wszystkich kształtów,
widział od początku l widzi, l widzieć będzie zawsze odbicia wszystkich swoich
możliwych istnień, ale te odbicia, te obrazy wchodzą w życie dopiero wskutek
ruchu tego, który odbija się w nich, tej siły ośrodkowej Boga.
Przyszedł zatem czas, aby idea
człowieka, powzięta od prawieczności, weszła w istność rzeczywistą. Ist-ność
taka, rozpoczynając życie, skupiała w sobie wszystkie boskie siły; stawała się
Synem Bożym, stawała się niejako Bogiem dla stworów niższych. Wówczas
poruszenie ośrodkowej mocy boskiej stworzyło człowieka: stał się on
powiernikiem wszystkich mocy boskich, jest on przedstawicielem Boga, został
Bogiem samym, najwyższym panem stworzenia, potężniejszym, niż był sam szatan;
gdyż moc swoją czerpał z ducha Ojca, miał w sobie światło Boże, znane jako
Światło, jako Syn, a równocześnie był on najwyższym panem trzeciego nowego
stworzenia, stworzenia materialnego; ciało jego wzięte było z tego, co Böhme
zowie elementem jedynym, elementem pierwiastkowym, elementem czystym. Element
ten nie był jeszcze skażony przez wpływ szatana; ale ciało człowieka
pierwotnego utworzone z tego elementu nie było wcale materialne. Pierwszy
człowiek był według Böhmego całkowicie anielski Jako uczucie i umysł, a
silniejszy od aniołów potęgą, z jaką oddziaływał na świat niższy.
Człowiek pierwotny według Böhmego
Człowiek pierwotny według Böhmego, cały
duchowy i obdarzony ciałem niematerialnym i niewidzialnym, miał tylko organa
sposobne do życia duchowego;
czerpał swe siły z natury pierwotnej, ze
źródła potęgi;
miał tym sposobem łączność z ośrodkiem
gniewu Bożego, był równie potężny jak szatan, a nawet potężniejszy. Co do
swego życia boskiego, ssał je ze źródła światła i łaski Bożej; miał tylko te
organa, które łączyły go z życiem wyższym, nie potrzebował niczego, co się
ściągało do potrzeb materialnych l fizycznych. Wskutek czego pojawił się on w
idei jedynie jako istota, wielce podobna do utworów malarzy chrześcijańskich,
przedstawiających istoty niebiańskie.
To nowe jestestwo, ten Syn Boży, Jego
namiestnik w stworzeniu, posiadał-jak Böhme przypuszcza, lubo nie twierdzi zbyt
wyraźnie - władzę tworzenia własnej ciągłości, wydawania ze swego ośrodka
kolejno stworzeń nowych: ta istota to była Androgyne starożytnych podań
zachowanych przez Platona. Jednakowoż twórcza siła człowieka zależała od
trwałego jego zjednoczenia z ośrodkiem jedności, z Bogiem. Człowiek musiał
czynić wysiłki, aby utrzymać się w tym ośrodku jedności, żeby nie wyjść z niego
i nie popaść w zło.
Tutaj trzeba nam poruszyć zagadnienie
bardzo trudne, którego stanowcze wyjaśnienie wydaje nam się na razie zgoła
niemożliwe: winniśmy jednakże mówić o nim, gdyż wszyscy ludzie, którzy
rozmyślali nad sprawami boskimi, rozważali to zagadnienie, starali się je
rozwiązać. Jest to zagadnienie przyczyny zła.
W jaki sposób duchy wyszedłszy wszystkie
z tego samego łona, z tegoż samego Boga, mogły się rozdzielić w swojej
dążności i w swym ruchu? Skąd wzięły siłę oddzielenia się od Boga? Wyszedłszy z
tego samego l jedynego źródła, skąd mogły dobyć element ruchu, który je
odrzucał poza obręb owego źródła? Jak mógł Bóg dopuścić do zejścia na bezdroża
istot stworzonych przezeń, rzuconych przezeń w istnienie i prowadzonych
przezeń ku jakiemuś celowi, czyli ku celowi, który winien był koniecznie znać?
Zagadnienie najważniejsze fatalizmu i wolności, opatrzności i wolnej woli.
Obaczmy, jak Böhme wyjaśnia to zagadnienie.
Musimy tutaj przenieść się do owych
pierwszych godzin stworzenia albo raczej stanu Boga przed stworzeniem. Bóg
wonczas jako idealność odbijał się w nieskończoności idei, zarodów i stworzeń.
Każdy promień wyszły z tego ośrodka, każdy spływ przywoływał te idee do życia.
Otóż każda z tych idei, wychodząc z otchłani pierwotnego chaosu, ożywiona promieniem
jedności, miała nieodzownie dwie dążności; pierwszą z nich było iść za promieniem,
który ideę przywołał do życia, zjednoczyć się z tym promieniem, podnosić się
tym sposobem, zdążać nieustannie do ośrodka stworzenia, stopić się z Bogiem;
dążność druga przeniosła ideę z powrotem ku chaosowi, z którego co dopiero
wyszła, do swych istnień minionych, do tych mocy niewymiernych, których część
stanowiła, a które poczytywała za przyczynę swego wzniesienia się aż do
ośrodka. Duch, co wyszedł w ten sposób z ciemności, czując się silnym l stawszy
się świetlistym, odwołuje się ciągle do siły i mniema, że światło mu się
należy. W każdym przeto duchu, powołanym
do istnienia rzeczywistego, są
nieodzownie dwie dążności, z których jedna ponosi go ku przeszłości, skąd
wyszedł, a druga ku przyszłości. Na tej to granicy -mówi Böhme - zaczyna się
wola albo jak mówi, nowe narodzenie, akt niezależny ducha, który dochodzi do
świadomości samego siebie. Kiedy rozważa swą przeszłość, czuje swą wszechmoc:
bo w chwili kiedy dobywa się z chaosu, jest niewątpliwie najdojrzalszym i
najpotężniejszym duchem tegoż chaosu; jest panem i władcą chaosu; natura
mroczna przyjmuje go i uznaje za zwierzchnika. Doszedłszy do granicy światła,
czuje się on unicestwiony i wyzuty ze wszystkich sił, jakimi rozporządzał tam w
dole, zmuszony zatem jest uznać, że najmniejszy z duchów światła, których spotyka
na granicy nowego Istnienia, i które wydają mu się niczym jako siły, jest odeń
nieskończenie wyższy. Kamień rzucony w powietrze spada z dumą l całą pewnością
praw nabytych ku środkowi ziemi; natomiast wszystko to, co się wznosi ponad
powierzchnię ziemi, roślina czy ptak, pracuje długo, czyniąc niepewne wysiłki,
by się wznieść ku sferze wyższej.
Indywidualność ludzka, skoro już
uformowała się jako istność aż do tego czasu nieznana w stworzeniu, przez siłę
swoją stykając się z gniewem Bożym, z piekłem, wznosząc się do światła, czyli
do miłości bożej, a równocześnie pani tego nowego pierwiastka, jaki właśnie
wynurzył się z chaosu, pierwiastka natury zewnętrznej, uczestnicząc z duchami,
a równocześnie władając słońcem i planetami, indywidualność ta stała się
przedmiotem pokuszeń, to znaczy wysiłków szatana i tworów niższych, to znaczy
natury widzialnej l stworzonej. Te twory niższe, ten świat elementarny i duchy
elementarne, przewodzące temu światu, który
po upadku szatana nie miały
bezpośrednich stosunków z jednością boską i które mogły mieć te stosunki
jedynie przez człowieka, wysilały się, aby zbliżyć się do niego, złączyć się z
nim, za jego pośrednictwem wejść ile tylko możliwe w Boga; wszędzie bowiem
-mówi Böhme - gdzie przebywa duch Boży, wszystkie duchy gromadzą się, aby
posiąść cząstkę tego ducha;
(a nasz mistyk. Anioł Ślązak, powiada
podobnie, że na każde miejsce, gdzie duch Boży spoczął, rzucają się wszystkie
duchy, aby się tam rozgrzać). Była więc wokół pierwszego człowieka dążność
powszechna duchów elementarnych do jednoczenia się z nim: duchy te okazywały
mu zupełną podległość: uważały go za swego władcę, za swego boga. Czyż tobie
potrzeba -mówiły mu one głosem inspiracji Instynktowych -czyż potrzeba tobie
czynić wysiłki, aby się wznieść do jedności, która się nigdzie nie objawia w
czynach i w tworzeniach? Oto jesteśmy tutaj, my, oczywistości, kształty,
rzeczy, domagające się jedynie podlegać tobie, służyć tobie, widzisz nas,
dotykasz nas, możesz nami kierować spojrzeniem, skinieniem. Czyś widział kiedy
istotę wyższą od siebie, boga, który by miał spojrzenie, skinienie, który by
rozkazywał żywiołom? Wierzaj nam, ty jesteś prawdziwym Bogiem dla nas, ty
jesteś prawdziwym panem stworzenia; zjednocz się z nami, stańmy się ty samym
ciałem, tą samą naturą, skojarzmy się.
Żeby wejść w takie skojarzenie, człowiek
musiał zjednoczyć się z tymi duchami niższymi, z tą hierarchią trzeciego
pierwiastka. Jednoczymy się z duchem, otwierając swą duszę jego natchnieniom:
ale dla zjednoczenia się z duchami niższymi trzeba było otworzyć im swoją
organizację fizyczną, swe wnętrzności; trzeba je było ugryźć, trzeba je było
spożyć. Człowiek pierwotny nie miał organizacji zdolnej dopełnić takiego aktu;
ale powziął bardzo żywe pragnienie, by to uczynić. Aby pragnienie to wyjaśnić
w sposób pospolity, moglibyśmy wyobrazić sobie młodzieńca, który chciałby
zebrać u siebie towarzystwo ludzi nikczemnych i zbrodniczych, ale nie miałby na
to sposobu. Przez to właśnie pragnienie, przeciwne woli Idei Bożej, człowiek
pierwotny utracił swa nieustanną łączność z Bogiem; wówczas to zapadł w sen,
to znaczy pod wpływ sił niższych, czyli jak mówi Księga Rodzaju, Bóg zesłał
sen na Adama l z tego snu Adam miał się już obudzić Jako osobnik należący na
poły do natury widzialnej, do duchów niższych, jako skojarzony z nimi, ale
Jeszcze nie Jako ich niewolnik; ze snu tego ocknął się już w osłonie ciała
ziemskiego i podległy na poły naturze fizycznej, trzeciemu pierwiastkowi: z
najwyższego pana duchów natury widzialnej stał się jej czynnikiem działającym.
11 listopada 1853
III
Stan stworzenia po upadku człowieka i
konieczność nowej siły odkupiajacej
Człowiek pierwotny, czyli idealny,
stawszy się działającym czynnikiem ducha, całej hierarchii duchów niższych,
byłby z konieczności wydał rzeczy potworne, gdyby działał sam przez się,
posiadając siłę twórczą i oddawszy się na usługi duchów chaotycznych i niepełnych.
Bóg powstrzymał człowieka na tej drodze:
rozdzielił siłę jego ośrodkową,
rozpołowił człowieka. Jego instynkty niższe i jego własny ideał dobyty z samego
siebie doszły do istnienia w idei kobiety: pożądanie człowieka zrodziło istotę
nową, od człowieka oddzieloną, która zjawiła się jako kobieta. Po śnie Adama,
po jego wewnętrznym zjednoczeniu z pierwiastkiem trzecim, ze światem
widzialnym, przyszło przebudzenie, kiedy Adam ujrzał się zdwojonym:
w nowej osobowości, w kobiecie rozeznał
połowę samego siebie; z tą tylko połową mógł on mieć dalej Istnienie
rzeczywiste l twórcze. Kobieta dobywała swoją materię, swoje ucieleśnienie
się, nie z żywiołu czystego, lecz z żywiołu już dotkniętego wpływem pierwiastka
trzeciego; żywioł ten pozostawał pod panowaniem słońca i systemu planetarnego;
ale kobieta tak utworzona, zatrzymując ruch samorzutny woli człowieka,
zawracała go do jedności, dając mu odczuć na nowo konieczność władania w sposób
pracowity światem elementarnym, który w kobiecie zyskiwał najwyższy swój obraz.
Człowiek nie mógł stwarzać istot satanicznych i popadł z powrotem w konieczność
stwarzania jedynie osobników związanych jednocześnie ze światem duchowym i ze
światem materialnym. Ośrodek świata materialnego, świata planetarnego,
powstrzymywał w taki sposób to, co mogłoby być nieprawego w sile twórczej, ale
nie skażonej człowieka.
Jakże teraz ludzkość, ideał człowieka,
mogła się dźwignąć z powrotem, odbudować? Gdyby on utrzymywał się w stanie, w
jakim się znajdował po stworzeniu kobiety, byłby wydał pokolenie pośrednie
między aniołami a zwierzętami, pokolenie czyste i pracowite według natury,
które jednak nie było już zgodne z ideą człowieka, taką, jaka Istniała w duchu
Boga. Pokolenie to wszelako mogłoby było, zachowując prawo dane przez Boga,
szukając źródeł życia swego w Bogu, rozprzestrzeniając to życie na stworzenia
niższe, wznieść się z trudem na nowo ku ośrodkowi, z którego wyszło; ale
warunkiem istotnym, postawionym wówczas człowiekowi, było nie ulegać podszeptom,
radom świata niższego, nie spożywać owocu ziemi, owocu z drzewa wiadomości
złego i dobrego. W tej wiadomości tkwiła wszechmoc boska: Bóg nie był o nią
zazdrosny; ale wiedział, że człowiek upadły nadużyje jej niezawodnie, bo to
rozeznanie, jeżeli nie wzniesie się ku ośrodkowi światła, wytwarzać może tytko
twory niższe, to znaczy twory złe, sataniczne. Duchy upadłe przed Adamem
posiadały tajemnicę wiedzy dobrego i złego: wyobraziły sobie, że ta tajemnica
wystarczała, aby stwarzać, a zatem aby zająć miejsce Boga; rozeznawszy
niedostateczność swej wiedzy po wybłyśnięciu stworzenia widzialnego i pełnego
rzeczywistości, zwróciły się do człowieka, posiadającego, jak widziały, siłę
twórczą, której one pozbawiły się same. A gdy człowiek pierwotny był po swoim
upadku rozszczepiony, duch zła zwrócił śle do tej połowy człowieka, która była
najbliższa natury niższej, wyobrażała Instynkty zmysłowe człowieka; zwrócił się
do kobiety. W poradzie kobiety człowiek usłyszał głos natury już uosobionej l
wyrażającej się w słowach; usłyszał ten głos tłumaczący mu na nowo jego wszechmoc:
Jeżeli - mówił głos kobiety - tę moc. jaką czerpiesz z tego samego ośrodka,
skąd pochodzi siła boska, złączysz z instynktami natury powszechnej, których
ja, kobieta, jestem powiernikiem, to odnajdziemy Jedność zupełną, stanowić
będziemy we dwoje Boga pełnego; ale na to trzeba nam się zjednoczyć z Wszechświatem,
i co za tym Idzie, spełnić akt ścisłego zespolenia z naturą niższą. Nie szło tu
już jedynie o pragnienie spożycia owocu ziemi, pragnienie, które człowiek już
był powziął przed swoim snem, lecz o zawładnięcie tym owocem, o wprowadzenie go
do swego organizmu, przyswojenie go sobie, o stanie się jednym z ziemią; w
taki to sposób Böhme wyjaśnia akt, którym człowiek zespolił się z drzewem
wiadomości złego i dobrego.
22 listopada 1853
IV
Położenie człowieka po jego ścisłym
zjednoczeniu ze światem widzialnym, poddanym wpływowi zła, stało się gorszym od
położenia zwierząt: pierwiastek żywotny zwierząt dobywał się ze źródła
mrocznego i chaotycznego, oświetlonego i ukształtowanego przez pierwiastek
trzeci, którego siedziba mieściła się w słońcu; ten trzeci pierwiastek, według
Böhmego znikomy, miał jako jedyny cel w swoim istnieniu uwidocznianie
złożonych wytworów światła i ciemności. Świat widzialny ma jednak dążyć do
ustanowienia się, do zjednoczenia z Bogiem: wszelkie stworzenie — mówi św.
Paweł - cierpi i wzdycha do wyzwolenia od znikomości; stąd też wszelkie
stworzenia świata widzialnego kierują się zbieżnie ku człowiekowi, mając
nadzieję znaleźć w nim owo dopełnienie, swego Boga. Ale ponieważ człowiek,
przerwawszy swe bezpośrednie związki ze światem niebieskim, przynosi na ziemię
tylko iskrę, której nie ma już mocy ożywiać promieniami z góry, iskra ta,
ogarnięta ciżbą duchów niższych, które ją chłoną, by się rozgrzać przy niej,
zdolna już tylko słabnąć i maleć. Tak tedy świat zewnętrzny (słonce, planety)
wybiega naprzeciw każdego człowieka, na ten świat przychodzącego, oddaje się
mu na usługi; każdej chwili wyczekuje w tym człowieku swego Boga, tak jak
ludzkość oczekuje swego Mesjasza; każdemu dziecku niesie wszystkie dary, jakimi
rozporządza, siły nerwowe, mięśniowe, wiadomości, umiejętność; służy mu jako
swemu władcy, dopóki przebłyska w człowieku iskra przyniesiona z wysoka. A gdy
ta iskra poczyna z konieczności słabnąć, duch świata zewnętrznego opuszcza
swego ulubieńca; szuka gdzie Indziej oparcia; odbiera człowiekowi, któremu
sprzyjał, jego moce krwiste i żółciowe, jego potęgę zwierzęcą, potem używanie
zmysłów i wiedzy, jego potęgę astralną: człowiek wyróżniany wpada w
przygnębienie l w małoduszność, umiera. Gdzie Indziej pomówimy o śmierci zwierząt,
z których według Böhmego zostają w świecie nadprzyrodzonym tylko formy; co do
człowieka, zachowuje on umierając resztki swej iskry boskiej, wyszedł on
bowiem, jak powiedzieliśmy, podobnie jak wszystkie istoty stworzone, ze świata
chaotycznego i mrocznego; miał jednakowoż związki ze światłem boskim l posiadał
wszystkie przymioty stosowne do wiązania się ze światem widzialnym, z
pierwiastkiem trzecim; a kiedy po śmierci ten trzeci pierwiastek zostaje mu
odjęty, to iskra jego, nie mając już łączności ze światłem, zapada w
osamotnienie, a zwalczana przez siły mroczne bez możności zwyciężenia ich,
wraca do chaosu, zachowując jednak pamięć swego stanu rajskiego.
Tak to duch człowieka po swym upadku
stawał się znów igraszką duchów zła, czuł się duszą cierpiącą, potępioną;
wszelka bowiem istota cierpi wtedy tylko, gdy się znajduje poniżej swego prawa
ustrojowego: stworzenia chaotyczne i mroczne nie cierpią, o ile nie dosięgły
granicy światła i nie były w stanie przyswoić sobie swobodnie cząstek światła,
które im się należały; jeżeli odtrącają to światło, tę łaskę, wówczas
zaczynają cierpieć: szatan zaczął cierpieć dopiero z chwilą swego buntu.
Człowiek zaczął cierpieć od czasu swego upadku, a z tego cierpienia nie mógł
wydobyć się inaczej, jak tylko wchodząc z powrotem w swoje prawo, po
zwycięstwie nad szatanem. Siły, jakich potrzebował do tej walki, mógł po swym
upadku czerpać wyłącznie z natury zewnętrznej, z trzeciego pierwiastka:
powinien był zgromadzić wokół siebie wszystkie żywioły tej natury zewnętrznej,
ustrzec ją od ciosów zła, utworzyć sobie z nich twierdzę, ciało nowe; że jednak
poddawszy się duchom niższym nie miał już mocy panowania nad nimi, kierowania
nimi, musiał nieodzownie po wyjściu ze świata zewnętrznego stać się
niewolnikiem zła, szatana.
To położenie człowieka upadłego wywołało
nowy akt stwórczy, nowy przejaw miłosierdzia boskiego; promień wyszły z ośrodka
światła, który nigdy nie miał styczności ze światem materialnym, przebił mroczne
powłoki, w jakich człowiek tkwił zamknięty, l przeniknął do jego duszy; wniósł
on tam ciepło nowe, zarodki siły nowej, nadzieję przebaczenia, powrotu do Boga.
Promień ten nie przestał oświecać dusz pierwszych wybrańców ludzkości;
przysposabiał on na długo naprzód w duszach atmosferę czystą; ożywiał w nich
to, co Böhme zowie pierwiastkiem jedynym, eterem, tynkturą, żywiołem rajskim,
rajem. Pierwiastek ten, gdy doszedł do zawartości zamierzonej przez Boga,
uformował substancję, z której Bóg stworzył kobietę nową, kobietę rajską,
jedyną kobietę prawdziwą, przeznaczoną stać się matką Istoty świetlanej, Słowa
Bożego: Marię, Matkę Boga. Jej wyjątkowe stworzenie stawiało ją cieleśnie
powyżej zamachów zła; jednak jako duch musiała ona czynić wysiłki, aby się
utrzymać na wysokości swego przeznaczenia; mogła była upaść, lecz pozostała
wierna swemu prawu l stała się tym sposobem Istotą wyjątkową, piastunem Słowa
Bożego. Po czasie zamierzonym przez Boga, kiedy lud Izraela, prowadzony w
drodze wyjątku przez ducha ziemi pod rozkazami Boga Ojca, osiągnął przez swe dary
najwyższy stopień uduchowienia na ziemi, kobieta pobożna posłużyła za
środowisko, gdzie mogła zrodzić się kobieta Boża.
Gdy wypełniły się czasy, promień boży,
ten Emanuel (Bóg jest w nas), który oświecał l rozgrzewał ludzkość całą,
ucieleśnił się, zjednoczył z żywiołem pierwotnym świata widzialnego, słowem,
wcielił się. Najmocniejszym sposobem oddziaływania na ludzi było stać się Ich
bliźnim, stać się synem człowieczym; nie mógł tu wchodzić w grę inny środek
oddziaływania na człowieka, jeżeli jego wolna wola miała być zachowana; gdyż
wszelka istota może zjednoczyć się dobrowolnie tylko z bliźnim: Bóg przeto
miał stać się bliźnim człowieka. Jezus Chrystus wyszedł ze światła boskiego,
które trwa poza wszelkim dziełem stworzenia; aniołowie zarówno Jak ludzie
wyszli z natury mrocznej i docierają albo mogą dotrzeć na drodze wysiłków do
ośrodka światła; jedyny tylko Jezus Chrystus wyszedł z samego tego ośrodka
światła, zstąpił dobrowolnie w otchłanie, gdzie przebywa dusza ludzka,
przyswoił sobie żywioły, pośród których ona walczyła, ukształtował sobie
wpośród trzeciego pierwiastka ciało, które uduchowlając się miało upodobnić
się do ciała, jakie wedle myśli Bożej człowiek pierwotny posiadać był winien.
Jezus Chrystus, mimo przywdziania całkowitego człowieczeństwa, wystąpił już
niejako czynnik, ale Jako władca świata zewnętrznego: w ciągu całego swego
życia zachował ducha i uczucia anielskie i sprawił, że działały w ciele,
dzierżącym wszechmoc nad naturą zewnętrzną; uduchowił on to ciało do tego
stopnia, że mógł zstąpić do otchłani szatańskich bez żadnego nadwyrężenia go,
i stwierdził tym samym wszechmoc człowieka nad całym stworzeniem.
Jezus Chrystus urzeczywistnił na ziemi
ideał człowieka, poczęty w niebiosach, zdradzony przez Adama; podniósł go nawet
do nowej potęgi, pozostawiając dzieciom Adama sposoby wyjścia z otchłani, w
którą wpadły, jednakże pod warunkiem wzniesienia się wyżej niż Adam w raju,
wzniesienia się aż do nieba. To nie przez pouczanie ani przez prawo dane
człowiekowi, ani przez dzieje swych czynów spełnionych Jezus Chrystus zasilił
ludzkość: przez wpływy to siły żywej, jakiej udzielił naturze zstępując w jej
ośrodek, przez tchnienie wychodzące już nie z natury niewidzialnej, ale z
ludzkiej piersi Człowleka-Boga, przez znaki to, które jawiły się nie w
marzeniach i wizjach, ale w skinieniach Człowleka-Boga, Jezus Chrystus
udzielał się uczniom swoim, ukazując im modłę życia i użyczając im równocześnie
siły do naśladowania go.
Piątek, 25 listopada 1853